Heinrich powoli jechał w stronę widocznych w oddali towarzyszy. Było jeszcze wcześnie rano i Heinrich długo zastanawiał się nad listem, który przyniósł mu służący. Popatrzył uważnie na pieczęć i długo wpatrywał się w pismo. W końcu dostrzegł co chciał - Ktoś się domyśla....- Heinrich nieco tylko uspokojony postanowił na najbliższym popasie podzielić się tą wiedzą z kapitanem. Wspominanie takich kwestii na środku traktu nie było najmądrzejsze, więc postanowił przywitać się z resztą kompani.
Towarzystwo wyglądało na nieco przestraszone, wiec Heinrich próbował zagadywać ich, próbując rozładować nieco napięcie. Niklaus okazał się być pogodnym niziołkiem i mimo faktu, że znalazł się tutaj w ogarniętej ruchawką krainie sam w otoczeniu dużych ludzi, nie przełamał jego pogody ducha. Heinrich pogwarzył z nim kilka chwil, głównie na tematy kulinarne. Albrecht był cyrkowcem. Heinrich widział kilka trup aktorów, cyrkowców i kuglarzy więc w sumie kojarzył, czym się zajmują. Małomówny, ale może na popasie uda się nieco dowiedzieć o tym towarzyszu.
Heinrich początkowo zdziwił się atencją, okazywaną przez kapitana dla nieznanego człowieka z gminu jakim był Erik. Być może było to spowodowane wydarzeniem w czasie przysięgi, być może jakimiś faktami z przeszłości tego człowieka - tego Heinrich wiedzieć nie mógł. Jednak za którymś z kolei zakrętem zagadnął o to kapitana, który ogólnikowo wyjaśnił, że uważa Erika za "naznaczonego łaską Rannalta". Heinrich nie był specjalnie religijny, jednak bogów, nawet tak przebiegłych jak Rannalt należało jednak szanować.
Heinrich skinął głową Erikowi który z dala przyglądał się ich konwersacji i sprawiał wrażenie, że wie o kim rozmawiają. Miał nadzieję, że ten drobny gest akceptacji i szacunku zostanie zrozumiany. Nie zamierzał konkurować o jakąkolwiek pozycję - było to po prostu niepotrzebne. Tarcia i brak zaufania również. Kapitan był szlachcicem i na pewno rozumiał, że prosty człowiek nie może stać nad szlachcicem, nawet pomimo swojego stanu i błogosławieństw jakimi był naznaczony. Nie było również potrzeby być dla kogokolwiek niemiłym, zwłaszcza, że wspólne przedsięwzięcie czyniło z nich towarzyszy doli i niedoli.
Udawanie kupców nie było trudne. Wszyscy mieli podróżne ubrania, a kapitan zatroszczył się o wozy z "ładunkiem" - Heinrich zostawił sobie jedynie pałasz, zostawiając w skrzyni broń pojedynkową, która mogła wzbudzić jakieś podejrzenia. Wszyscy wyglądali więc mało podejrzanie, chociaż w tych okolicznościach i tak nie było wiadomo czego się spodziewać.
Droga schodziła przyjemnie, przynajmniej w jego odczuciu - Heinrich jechał wolnym tempem na przedzie zabijając czas składaniem rymów do nowego poematu na temat wdzięków niewieścich, a zwłaszcza pewnej niewiasty spotkanej w gospodzie Pod Trzema Liśćmi jednak sielanka nie trwała długo. Barykada ustawiona w poprzek drogi przez żołnierzy von Grunwaldów uniemożliwiała dalszą podróż.
Kapitan, po chwili rozmowy spotkał się z kategoryczną odmową przejazdu. Heinrich, widząc porażkę kapitana nie zamierzał jednak rezygnować. Szczególnie, że sugestia Niklausa brzmiała sensownie.
- To może wam się opłacić, Panie oficerze - Heinrich podjechał do barykady po czym brzęknął cicho sakiewką.
- Co to ma być? Przekupstwo? - zaperzył się posterunkowy jednak wyraźnie zmiękł słysząc uprzejmy ton i niezasłużony tytuł.
- Po co takie wielkie słowa, Panie oficerze....powiedzmy, że to będzie opłata drogowa. W końcu jesteście tu na urzędzie, prawda? - Heinrich ściszył głos i uśmiechnął się do "oficera". Widział, że go ma, bo tamten rozpaczliwie szukał argumentów i przekonany, że nie jest to nawet przekupstwo machnął ręką
- Dobra. Trzy karle dla mnie, i po jednym dla każdego z moich ludzi. To razem.... - wojak zaczął rachować ale niespieszno mu szło
- Dwanaście złociszy. Umowa stoi Panie oficerze. Zaraz dostaniecie "opłatę drogową" - dokończył za żołnierza Heinrich po czym sięgnął do sakiewki odliczając ustaloną kwotę.
Nie zdążył jednak przekazać pieniędzy żołnierzowi kiedy coś zaczęło się dziać. Zbliżające się z głębi lasu odgłosy, prawdopodobnie nadciągającego oddziału wyraźnie przestraszyły wojskowych którzy stali się strasznie nerwowi.
- Co się dzieje? - mruknął po czym cofnął się koniem z powrotem do swoich towarzyszy....
Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-07-2014 o 13:08.
|