Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2014, 16:34   #96
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
https://www.youtube.com/watch?v=2tnJEqXSs24

Ruszyli więc dalej. Powoli przemierzając coraz głębsze zaspy śniegu i pomimo iż wciąż padało go coraz więcej i więcej. Mgła, nie wiadomo skąd zaczęła się zbierać i powoli podnosić. Widoczność z każdym metrem robiła się coraz gorsza, przynajmniej jeśli chodzi o widok na dziesięć, dwadzieścia metrów do przodu. Mróz stawał się coraz bardziej odczuwalny dla Olafa i Markusa bowiem Zoja i Tyr byli przystosowani do takich niskich temperatur. Tam skąd pochodzili taka zima to nie zima, to był zaledwie przedsionek tego co miało nastąpić.

W górze nad nimi zaczęły gromadzić się ptaki. Kruki, które poczęły zasiadać na gałęziach drzew i obserwować wędrowców z góry. Ich krakanie było coraz bardziej słyszalne, a mimo to ludzie inkwizytora szli dalej. Weszli już w mgłę, która zaczęła spowijać ich całkowicie i teraz każdy bardzo uważnie stawiał kroki. Gdzieś z boku Zoja usłyszała jakiś szmer, szelest. Na lewo od niej, lecz nie mogła dostrzec nikogo i niczego. Pierwszy szedł Tyr, odważny, mężny wręcz buńczuczny w swojej brawurze. Za nim szła łowczyni, za którą podążał Olaf a na samym końcu Markus. Szli tak gęsiego po swoich śladach, nie pewni czy gdzieś nie czają się pułapki.

Kroki, odgłos łamanych się gałęzi doszedł do uszu wszystkich tak samo jak dziwne brzęczenie. Do waszych nozdrzy doszedł zapach rozkładającego się ciała, fekalii i rzygowin. Olaf nie wytrzymał i z Markusem puścili pawia na ziemię. Poczuliście dziwne ukłucia, swędzenie na karku. Tyr machnął ręką trafiając coś. Zdjął martwe ciało z szyi i zobaczył że na ręku ma muchę.


Brzęczenie stawało się coraz bardziej słyszalne, wręcz natarczywe. Widzicie jak przez mgłę przelatują nad waszymi głowami dziesiątki dziesiątek much, które gdzieś po chwili mkną ku koronie drzew. Do brzęczenia doszedł kolejny dźwięk, jakby dzwoneczków i rechoczący śpiew

“Bąble, flegma, krew i wnętrzności. Czyraki, bąble, zgnilizna i ropa. Pęcherze, gorączka. Radujcie się bowiem wysyłam ku wam moich heroldów. Przygotujcie się bowiem Staruszek chce was pobłogosławić...Tańczcie i radujcie się oto bowiem ześle na was swoje dary..Oh..Tak..Radujmy się… Ból odejdzie w zapomnienie…”

Zoja zaczęłaś nerwowo rozglądać się. Skupiłaś się na mgle. Na głosie. Na brzęczeniu, skąd się brało. Twój wzrok zaczął przedzierać się przez to co zakryte i przez chwilę, dosłownie ułamek sekundy dostrzegłaś to.


Nie dało się tego opisać co dostrzegłaś. Istota ta nawet w części nie przypominała ludzkiej. Zzieleniała skóra, pokryta wrzodami i bąblami oraz krwawiącymi ranami, z których wychodziły muchy tańczące tej istocie nad głową. Palce zakończone czarnymi pazurami, a do tego zgniłe, odchodzące od twarzy, płaty skóry. Wiesz jedno, tego widoku już nigdy nie zapomnisz. Nawet morze wódki Ci nie pomorze. Istota śmignęła gdzieś uciekając z Twojego wzroku, człapiąc na swoich krótkich, zdeformowanych nóżkach. Gdzieś się czai, a śmiech jej był niczym rechot starej ropuchy.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline