Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2014, 22:49   #497
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf schował rozpacz głęboko na dno swej duszy. Nie było teraz czasu, by opłakiwać Youviel. Wraz z rozpaczą musiał upchnąć też żal oraz gniew na samego siebie, że nie kazał jej opuścić murów. Z drugiej strony, skąd miał wiedzieć że piekielne ogary orków najzwyczajniej w świecie pobiegną po pionowym murze? Skąd mógł wiedzieć? A jednak...

W oczach najemnika błysnęła chęć mordu. Nienawiść do tych wybryków natury i bestii pastwiących się nad ciałem elfki. Tylko na moment przystanął na murach. Mocniej zacisnął dłoń na rękojeści miecza, tak że knykcie pobielały, a skórzana rękawica zatrzeszczała napinając się na zimnym powietrzu. Krzyknął w stronę bestii zwracając ich uwagę na siebie. Nie chciał by bezcześcili jej zwłoki. Jego głos bardziej przypominał nieartykułowane warknięcie, gdyż gardło miał zdjęte szalejącymi emocjami i adrenaliną. Wszystkie trzy bestie podniosły łby i zwróciły spojrzenie kaprawych oczu w stronę zbrojnego. Wydały z siebie skrzeczące odgłosy. Jeden z nich zaczął trzeć kamienną posadzkę pazurami szykując się do szarży.

Wolf schylił się podnosząc spod nóg naładowaną kuszę, z której jeden z martwych nieszczęśników nie zdążył wystrzelić. Oparł ją na ugiętym w łokciu przedramieniu w chwili gdy potwór zaszarżował. Cięciwa załopotała, a bełt świsnął w powietrzu. Czerwona kulka podskoczyła do góry skrzecząc przeraźliwie płacząc z przebitego oka krwawymi łzami. Spadła na mury niezdarnie i zaraz sturlała się na dziedziniec. Pozostałe dwie bestie skoczyły w stronę najmity szczerząc zęby.

Zbrojna w miecz dłoń cofnęła się biorąc zamach i naraz wystrzelił do przodu kreśląc ostrzem łuk w powietrzu. Wolf nie był szermierzem, a zwykłym rębajłem. Jednak domyślał się że lepiej będzie uskoczyć niż przyjmować ciężar bestii na siebie, a jej zęby na jelec. Uderzając ustąpił krok w bok puszczając jedną z pędzących kul obok siebie. Naraz poczuł silne rwanie w barku, gdy miecz zatopił się w cielsku potwora, ale to, z siłą impetu pobiegło dalej zabierając ze sobą jego oręż i upadając dopiero po kilku kolejnych metrach. Najemnik nie miał jednak czasu by się zastanawiać.

Trzeci z potworów wpadł na niego, przewracając się wraz z nim. Wolf stęknął ciężko i złapał za szczęki squiga powstrzymując je przed zawarciem się na jego głowie. Poczuł mocne ukłucie w barku. Znak że go wybił. Ze środka wychylił się pokrwawiony goblin z dzidą. Śmiejąc się uderzył celując w ocalałe oko zbrojnego. Ten szarpnął głową w bok i grot uderzył w kamień, zahaczając jednak o ramię. Wolf krzyknął z bólu, ale nie czekał na kolejne uderzenie. Krzywiąc się zarówno z wysiłku jak i okrutnego smrodu ziejącego z paszczy bestii, naparł na nią, ryknął i odepchnął na moment od siebie. Ta kłapnęła zębami w powietrzu i naraz dopadła do zbrojnego ponownie. Ta chwila jednak wystarczyła, by Wolf wyszarpnął już z cholewy buta nóż.

Paszcza raz jeszcze rozwarła się nad nim. Rozwarcie szczęk było na tyle duże, by najemnik mógł tym razem zablokować je dłonią i stopą. Zignorował ból jaki się wdarł w ciało, gdy jeden z zębów rozdarł rękawicę i skórę na dłoni wbijając się w mięso. Krew zaczęła obficie spływać na przedramię. Nie czekał aż goblin raz jeszcze się wychyli i spróbuje szczęścia z dzidą. Uderzył od dołu w miękkie podniebienie squiga. Mięso rozdarło się pod ostrzem. Bestia szarpnęła się gwałtownie i odskoczyła, ale najemnik już był przy niej dźgając ją nożem i spychając na krawędź muru. W ostatnim desperackim akcie rzuciła się na niego, ponownie przewracając, ale najemnik tym razem odepchnął ją nogami, by pofrunęła na dziedziniec. Tam bardzo szybko spotkał ją koniec z rąk piechurów.

Wolf oddychał ciężko przez dłuższą chwilę słysząc szum krwi przelewającej się w jego skroniach. Przed okiem latały mu mroczki. Opatrunek na drugim oku nasiąknął krwią od rany, która się otworzyła pod bandażami. Po tej krótkiej chwili, która zdawałoby się, trwała wieczność, przewrócił się na brzuch i podparł łokciami kierując spojrzenie na leżącą nieopodal elfkę. Ze stęknięciem podniósł się na kolana i nożem rozdarł rękaw, by obwiązać ranę po zębach i zatamować krwawienie.

Powlókł się do elfki i przysiadł ciężko obok niej. Powiódł spojrzeniem po jej okrwawionej sylwetce i poczuł jak z ocalałego oka spływa łza. Dopiero po chwili ujrzał jak jej pierś podnosi się i opada. Zamarł nie wiedząc czy to zwidy, czy w istocie Youviel jeszcze żyje. Naraz szum krwi powrócił do skroni. Ponownie poczuł przypływ adrenaliny i zareagował szybko. Zaczął oceniać jak należy jej pomóc. Gorączkowymi ruchami odciął rękaw martwego kusznika leżącego obok i podarł go na pasy. Następnie zaczął tamować jej rany starając się powstrzymać upływ krwi. Pod nosem przez cały czas coś szeptał. Mówił jednak zbyt cicho by ktokolwiek mógł go usłyszeć. Modlił się.
 
Jaracz jest offline