Uniosła brwi, przyglądając się koniokradowi. Był doprawdy uroczy. Gdyby wyglądał całkowicie inaczej to nawet byłby w jej typie. Ale nic z tego. Na dodatek nie wydawał się być zbytnio rozgarnięty.
- Dobrze, że w tej kolejności, przynajmniej miałam trochę zabawy w ostatnich chwilach - westchnęła smutno, niezbyt przejęta mrocznymi wspomnieniami Hoba. Była oczywiście niezadowolona, że wybrał jej taką nudną i przewidywalną śmierć, jej towarzysze dostali coś o wiele ciekawszego.
- Oczywiście. Nasz przyjaciel jest doprawdy przemilutki, mimo pochodzenia. Ale lepiej nie proście go żeby was przytulił, bo jak ściśnie za mocno to przestanie być miło. A oczy które wypłynęły nie patrzą już z wrogością - stanęła obok Cedrika, uśmiechając się pod nosem. Cóż, ostatnie jej zdanie można uznać nawet za nowe przysłowie.
__________________ Candy best, sweety pie, wanna be adored.
I'm the girl you die for. |