Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2014, 14:02   #7
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Ansley Aldursdottir
Eresdur,siódmy dzień jesieni, roku wielkiej gwiazdy.


Upłynął już trzeci dzień od kiedy Ansley wyruszyła z domu swej babki. Jeżeli najpierw przesycona była niezwykłą ekscytacją, co do podróży, to zaczęła się ona ulatniać. Droga nie należała bowiem do ciekawych i komfortowych. Pierwszego dnia po wyruszeniu złapała ich ulewa, tak mocna, że musieli zatrzymać się na całe dwie klepsydry. Tyle dobrego, że dziewczyna miała ze sobą nalewkę rozgrzewającą, inaczej pewnie zmogłaby ich choroba.
Tyłek bolał od twardego siodła, w którym spędzała teraz prawie każdą chwilę. Zielarka nie mogła pojąć, jak niektórzy mogli tak lubić jazdę konno, było to nie dość, że nie przyjemne, to męczące.
Jedynym promykiem tej wyprawy był czas wspólnie spędzony z kupcem Anzelmem, rozmawiali w trakcie jazdy naprawdę długo, a tematy zdawały się nie kończyć. Raczył dziewczynę opowieściami o miastach i żyjących tam ludziach, o swych nielicznych i niezbyt ekscytujących p[przygodach na szlaku, jak i straszył historiami o duchach lasu. Dla młodej zielarki były to jednak wspaniałe opowieści, które zapierały dech w jej młodej piersi. No i jej serce biło tak jakoś szybciej, gdy Anzelm mówił tylko dla niej…

Dziś pogoda im dopisywała. Słońce świeciło cały dzień, przyjemnie grzejąc w karki. Na niebie nie było niemal żadnej chmury, co Lucyfer wykorzystał by rozwalając się na wozie, wygrzewać czarny brzuszek. Późnym popołudniem młody kupiec zarządził przerwę.
- Tutaj zawsze się zatrzymuje, nie ma sensu jechać teraz dalej. Nie będzie tam dobrego miejsca by się zatrzymać. – wyjaśnił, sprowadzając swój niewielki powóz na bok traktu. Uwiązawszy konie, zajęli się przygotowywaniem obozu.

Okolica była naprawdę ładna, niedaleko z krzaczastą gęstwiną znajdowało się niewielkie jeziorko, staw można by powiedzieć. Korzystając z dzisiejszej, ciepłej pogody mogło się to okazać idealne miejsce na kąpiel. Druga taka okazja może prędko się nie trafić.
Anzelm zajął się przygotowywaniem królika, który został im jeszcze z dnia wczorajszego. Co prawda dziewczyna wiedziała, że w kwestii przypraw przyda mu się jej pomoc, ale nie była to trudna praca.

Kiedy Ansley zbierając drewno na ognisko przeszła się nad spokojną tafle stawu, dostrzegła kolejną rzecz, która zachęcała do późniejszej eksploracji.


Na powierzchni wody, przy zwykłych liliach jeziornych, pływały piękne kwiaty. Błękit liści był tak głęboki, że zdawały się być jeszcze piękniejsze niżeli czyste niebo. Cienkie płatki były niemal przezroczyste, zdawały się kruche jak niemowlak. Wszystko zbiegało do centrum kwiatostanu, który płonął czerwienią tak mocną, że nawet serca ognistych gór mogłyby mu pozazdrościć. Zielarka nigdy wcześniej nie widziała takiej rośliny, była ona piękna i tajemnicza.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline