Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2014, 16:53   #5
Kawairashii
 
Kawairashii's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znany
Lightbulb


Abishai -
Harep-Serap


Faktycznie każdy inaczej radził sobie ze stresem. Latarg w który wpadał Harep-Serap był jego sposobem na przetrwanie walki której nie mógł wygrać. Nie każdy uczestniczył w bójkach na statku, niektórzy oddawali się medytacjom, inni najzwyczajniej szaleli by nie popaść w jeszcze większe szaleństwo o ile miało to jakiś sens. Ci którzy nie wyskakiwali za burtę bądź nie topili się we własnych wymiocinach jakimś cudem dotarli do końca rejsu. Byli zmęczeni i padnięci, jednak o ile stąpali po stałym podłożu ich duch śmigał żywy po obietnicach rozkoszy od kąpieli i wygodnego wyrka, po dziksze zabawy z bywalcami tawern i trunków jakie tam serwowali.
Odzyskanie dawnych łachów również było przyjemne jakiekolwiek by nie były. W przypadku Harep’a był to pancerz pół ciężki z jednym ramieniem odkrytym dla zadań wymagających większej zręczności. Brodaty mężczyzna miał diabelskie rysy, i coś w jego gęstym owłosieniu wyzywało potencjalnych widzów na taniec na miecze. Nisk wichrzyciel, rzec by nawet konus z temperamentem, zwyczajnie widać że zwiastował kłopoty. Gdyby stał się stróżem prawa, dla wszystkich rzezimieszków w okolicy życie z pewnością stało by się o wiele trudniejsze.
Mężczyzna miał już ruszyć na miasto gdy nastąpiła wymiana, fortunna bądź nie, chciał się dowiedzieć kim była grupa z której miał zrezygnować. Skoro Purpurowy klucz trafił do rąk jakiejś rudowłosej dzikuski, a Czerwony do jego, to i z kogo składała się grupa purpurowych?
Rudowłosa dziewczyna powróciła do swojego grona większość już odebrała swój ekwipunek.
Harep już na pierwszy rzut oka dostrzegł charakterystyczne cechy ubioru jednej z nich, zapamiętując od lewej, stała roześmiana Jupiter, pewnie nie było to jej prawdziwe imię, zbroja którą nosiła była zdecydowanie z krajów środka jednak niczym nie przypominała cywilizacji z których mogło przychodzić imię. Później stała bardzo tęga Hamie, jej zbroja miała coś wspólnego ze stylem dziaduszka który kłócił się przy kracie, konstrukcja starych krajów bliskiego wschodu. Dalej obecnie już przebrana rudowłosa Ophelia, była to babka która Harep pamiętał z bijatyk na pokładzie, prostoduszna choć waleczna, uroczna na swój sposób. Ostatnią była Cersei, nie nosiła zbroi, wyróżniały ją charakterystyki wiedźm choć nie była ani stara, ani brzydka, nawet teraz pośród chichotu, trzymała się swojej gałęzi, czy czego tam, ze swoim wiernym lisem siedzącym przy niej.
Wyglądały „uroczo” niech im wiatry dopiszą, bo na uśmiechu daleko nie zajadą, chyba że w wyzwaniach będą od nich oczekiwać uwodzenia przeciwnika. Nie trzeba było specjalnie nasłuchiwać by słyszeć o czym gadały, pewnie o babskich sprawach.
Słońce już zachodziło a śmiechy ze strony gospody stawały się głośniejsze, nie było co tracić, czasu ruszył na miasto.

...

[Opis dla obu postaci z tym że Kazuya przychodzi na miejsce jako drugi]



W końcu udało mu się dogonić awanturnika gdy ten pytał o ceny w tawernie.
-Jak to za darmo? Nic nie jest za darmo człowieku!
-Od uczestników turnieju nie oczekujemy zapłaty – Odpowiedział spokojnie właściciel uśmiechając się tak jak uśmiechali się marynarze podczas rejsu.
Staruszek niedowierzał i podejżliwym wzrokiem mierzył właściciela.
Gospoda miała swój unikalny dla rejonu wystrój, przykładowo nie było krzeseł, większość gości raczej klęczała bądź siedziała na kucka, także na niskich stołkach nie było dużych talerzy, dominowały natomiast deski z czymś co bogaci nazywaliby przystawkami choć i te były niczego sobie. Na sam ich widok ciekła ślinka, a zapach skręcał w brzuchu.
Front gospody był otwarty, w jego centrum znajdowała się kuchnia z właścicielem przy którym trzech młodziaków produkowało się zabawiając przybyłych dowcipami, śmiesznymi inscenizacjami i prostą improwizowaną muzyką. Pośród zebranych chodziły dwie kobiety w średnim wieku, pewnie kelnerki które od czasu do czasu były obmacywane delikatnie przez co bardziej pobudzonych gości, te jednak nie tracąc wyrachowania odwdzięczały się uśmiechem o ile klepnięcie było poprzedzane napiwkiem, bądź kopniakiem i awanturą gdy takiego nie było. W dalszej części gospody, znajdowały się schody po obu stronach kuchni, z jednej prowadząc na piętro, a drugie na zaplecze pod gospodą. Budynek poza parterem posiadał również dwa piętra powyżej, budowla o dziwo miała w sobie minimum kamienia i drewna, większość ścianek była papierowa, zimy najwyraźniej nie były tu takie straszne, zwyczajnie większość budynków była zbudowana z tak delikatnych materiałów, chyba że był jeszcze inny powód na używanie tak tanich metod.

Najwyraźniej kilku innych uczestników rejsu nie musiało zdawać swojego ekwipunku, stąd już od jakiegoś czasu cieszyli się miłą atmosferą wieczoru. Była i mała mniszka o skomplikowanym imieniu zaczynającym się na Xsi-coś-tam, oraz Lighto, człowiek który bardziej przypominał barda niż wojownika z jego nierozłączną laską i donośnym głosem. Był i gaduła Vagabond Selif, choć pierwszy człon imienia oznaczał że był liderem jakiejś grupy. Oboje wyglądali na pobudzonych, śmiejąc się i gadając z trójką produkujących się grajków. Przy ścianie popijał herbatę i Tyhuang, tajemniczy jak zawsze, człowiek który ilością wypowiedzianych słów dorównywał swojej ruchliwości. Herbata w jego dłoniach mogła być równie dobrze już zimna. Mówiąc o milczkach do grona zebranych dochodziło jeszcze dwóch, Sir Rupert, do którego pałały uczuciem kelnerki i kilku ciekawskich gości, niestety bez wzajemności. Jak także pozostawiony sam sobie Jeździec (Horseman), chyba jeszcze nie przedstawił się nikomu. Podczas rejsu nie powiedział ani jednego słowa, jak także nie spożywał żadnych posiłków, a przynajmniej nikt tego nie widział. Widząc go popijającego jakiś trunek w kącie gospody, było to czymś nowym. Tak Jeździec, jak i Sir Rupert wbijali wzrok gdzieś w nicość, trzymając się wzajemnie w polu widzenia, jakby mieli chwycić po swój miecz gdy tylko drugi wstanie. Czuć było pewne napięcie pomiędzy nimi, które w drodze pomiędzy obojgiem było niwelowane przez spokojnie siedzącego pomiędzy nimiTyhoanga. Trudno było jednak orzec czy koncentrowali się na nim, czy to on utrzymywał ich z dala od siebie. Harep-Serap dopiero co wkroczył wśród gości, zaczepił go Selif, buchając swym gęstym dymem i uśmiechając się do niego jakby szukali trzeciego do zabaw z grajkami.
-W końcu ląd, co nie?
Lighto w ten czas buchnął śmiechem w rozmowie z grajkami i gośćmi, człowiek ten miał śmiech jak armata, czym ponownie zwrócił uwagę Selifa który zachichotał z głośnego kolegi i wystraszył niczego nie spodziewającą się mniszkę. Po chwili przyszła kelnerka i poprosiła o pokazanie tabliczki, po czym uśmiechnęła się i spytała czy nie ma ochoty coś przegryźć.
-Czerwona. Znaczy że zostajesz u nas, trzeci pokój po lewej należy dla ciebie i twoich kompanów, życzę miłego pobytu. Wyzwania zaczynają się każdego dnia w południe, z tej okazji będzie bity dzwon.

...

Baird -
Kazuya


Czas był tym czego potrzebował Samuraj, czas na pozbieranie myśli, obietnice nieśmiertelności stanowiły tylko dodatek. Kazuya pogrążył się w myślach, mimo iż warunki były okropne to prawdziwy wojownik nie może narzekać, prawdziwy Samuraj nie znał znaczenia słowa zimno, słowa zmęczenie, słowa osłabienie. Miające dni zlewały się w jedno, liczenie ich przestało mieć sens. Dobrze że przynajmniej niektórzy ludzie byli na tyle charakterystyczni że sama rozmowa z nimi wystarczała na zapełnienie czasu. Jednym z nich był Szczęściarz (Lucky), siwowłosy miecznik chodzący w bandażach który przybrał sobie to imię by było łatwiejsze do spamiętania niż Kichiro które ponoć znaczyło to samo, a drugim był Żabi Król (Frog King), jego oryginalne imię było za długie do spamiętania i chyba ze zwykłej poczciwości Kichiro również przybrał inne, łatwiejsze do spamiętania by nie brzmieć jak hipokryta mówiąc do niego Żabi Król. Co najpierw go irytowało ale z czasem stało się znośne.
W bójkach pod pokładem uczesniczyli dziwni ludzie, nawet i jedna z dziewczyn się dołączała traktując to jak zabawę. Nie raz oberwała na tyle mocno że skręcała się z bólu ale po chwili znów stawała na nogi i rzucała się na oponenta gdy ten chwalił się zwycięstwem. Doprawdy niektórzy uwielbiali się napierdalać. W siniakach i bruzdach wybuchała śmiechem po czym nazywała mężczyzn świniami i wracała w kręgi kobiet, czym o dziwo, skutecznie rozluźniała atmosferę.
Chyba na imię miała Ophelia, bystra dziewucha, po dobiciu do portu kombinowała z tabliczkami które dostawali przed zejściem na ląd. Większość ludzi już powoli chowała się w domach, jednak kilkoro przystawało by witać nowo przybyłych oklaskami, tak jakby byli dla gospodarzy jakimś pożądanym towarem. Większość z nich nie sięgała powyżej czterdziestki, pewnie była to średnia której dożywali, albo większość staruszków już spała.
Herbaciarnia którą zahaczył po drodze była miłą odmianą od oberż i wszelkich burdo-twórczych miejsc które dane mu było witać w porcie z którego wypływał. Całe miasto miało taką spokojną aurę i miłych mieszkańców, aż dziw że pozwalali sobie na takie podejście gdy dopiero co przyjęli ze stu morderców, demonów wojny, gwałcicieli i złodziei w ich strony. Ich przybycie wręcz ożywiło mieszkańców, zaczynali otwierać swoje kantyny, sklepiki, herbaciarnie, noc wyglądała obiecująco.
-Nie, nie, dziękuje.
Powiedziała staruszka, kłaniając się i pozostawiając jego pieniądze w miejscu gdzie je zostawił tak jakby były przeklęte. Czas przybrał dziwnego wymiaru, wydawać się mogło że Samuraj spędził w kawiarni więcej czasu niż sądził. Schodząc z okrętu czuł się jakby wchodził w inny świat. Nawet prażące się smakołyki w otwieranych sklepikach uznał za deszcz, w końcu tak długo go słyszał, trudno było mu przestawić się na ten spokojny klimat.
Po wyjściu z herbaciarni miał chwilę na dotarcie do gospody do której kierował ją marynarz.
Żabi Król najwyraźniej również się pokazał się na miejscu, tym razem w całym rynsztunku. Obecnie witał się z jedną z kelnerek pytając o drogę i wymachując turkusową tabliczką jakby nie zrozumiał wskazówek kobiety.

Kaitlin -
Lyssa


Jabłka były słodką odmianą mimo iż jeszcze niedojrzałe, gotowa była pochłonąć z dwa kosze. Mimo wieczoru w dzielnicy wcale nie było zimno. Słońce musiało prażyć przez cały dzień bo wiatr znad zatoki był ciepły co znaczyło że woda nie zdążyła się jeszcze ochłodzić. Siedząc tak obserwowała ludzi, pierwsza w oczy wpadła Ophelia, View image: Light Claws Bloodlust ( Caunt Darrul)aż dziw że jej imię zdołała zapamiętać. Rudowłosa wariatka która non-stop uczestniczyła w walkach, poczciwa, radosna i uprzedzona do facetów. Biegała przez jakiś czas po okręcie machając swoją tabliczką i knując małe grona tematyczne. Dopiero ubrana w swoją zbroje wyglądała jak prawdziwa wojowniczka, choć nikt by nie przypuszczał że w tej małej wiewiórce czaić się może tyle energii. Jak charakterystyce mógł ustąpić tylko ktoś wyróżniający się od reszty, przykładowo wampir. Trudno było sobie przypomnieć czy faktycznie był z nimi, czy czaił się w jakiejś trumnie, ale fakt faktem czy ktokolwiek kiedyś zapamiętał jej obecność? Był coś w jego aurze że gdy tylko na niego spoglądała, stał w miejscu, a jednak poruszał się, tak jakby wszelkie zmysły nie potrafiły pojąć faktu animacji jego kończyn. Był jak plama na oku która poruszała się wedle własnych praw. Szedł natomiast w blasku słońca, pewnie nie był w pełni demonem, a jakimś demonologiem. Istnieją takie ziemie w krajach środka gdzie tylko ciemność potrafi dojść, pewnie ten przypadek dorastał w jakimś zamczysku służąc królowi któremu nie przeszkadzały szkielety i pająki. Następnie ruszyli zbrojni, i to ci najciężej ubrani, trudno uwierzyć że tyle szmelcu kryło się na statku, były różne rodzaje od pół do w pełni przebranych, od takich ze skórami zwierząt, po takie stworzone wyłącznie z metalu. Czy ci ludzie naprawdę chcieli ruszyć z tym do walki? Myśl ta jednak powróciła, karząc Lyssę za jej własną decyzję, bo w końcu co sama miała na myśli pisząc się na wyprawę?
Gdyby tylko Lyssa starała się spamiętać wychodzących, mogłaby to robić wedle ich cech charakterystycznych. Jak Lew, Krab tego wcale nie pamiętała, z resztą tak jak i Żuka, pewnie dla tego że cali byli okryci zbroją. Później byli, Siwy, Krzyż, Piękniś, Rudy Kuc, Drzwi, choć ostatni to miał głupią nazwę ale z tego go pamiętała: On jedyny dał się uwiązać by jako pierwszy wyjść na zewnątrz i zobaczyć czy dopłynęli. No dobrze, Śmiałek to lepsza nazwa. Byli też inni, których nie spodziewała się ujrzeć w pancerzu jak Błazen (Jester) który zawsze cudem wygrywał bijatyki. Okrwawiony i posiniaczony nigdy nie przestawał się śmiać. Jego przeciwnicy kończyli nieprzytomni, koleś miał swoje chwyty, choć na pierwszy rzut oka nie wyglądał. Teraz przechadzał się swym charakterystycznym krokiem w pełnej zbroi. Gdzieś z tłumu zdołała wyłapywać kolejne charaktery, szybko wrzucając pierwsze myśli które rodziły się z ich wyglądem: Trup, Wilk, Przystojniak, Spalony, Klata, reszta jakoś umykała uwadze.
Po pewnym czasie czas było na zwiedzenie miasta, nie sposób w końcu spamiętać wszystkich. Do oberży nie trudno było trafić. Na miejscu zastała kolejnego Samuraja i Żabę, chyba tak nawet go nazywali jeśli dobrze słyszała. Ponoć jego imię było za długie, albo lubił jeść żaby, jedno z dwóch. [dalszy opis w części dla wszystkich w odpisie dla Harep-Serap]


Wybieraj rozważnie:

Severus
?

Kazuya
• [Przyjaciel – witasz się z Żabim Królem i zajmujesz kwestią tabliczek]
• [Sklepy – przed wizytą w gospodzie zwiedzasz powoli budzący się bazar wokół niej]
• [Odpoczynek - zaglądasz do gospody, pozwalając by pozytywna energia w ciebie wchłoneła]

Harep-Serap
• [Zabawa – zagadujesz do bawiących się z grajkami towarzyszów podróży]
• [Ceny – dopytujesz się o motyw płatności, korzystając z darmowego żarła bądź nie]
• [Spokój – zwiedzasz tawernę może i nawet zachodząc do swojego pokoju na tę noc]

Lyssa
• [Wyłudzenie - zapoznajesz się z ludźmi, może który z nich postawi ci posiłek bądź odkryje kilka tajemnic jak powalić go w wyzwaniu]
• [Podglądacz - wypatrujesz łatwych celów w pancerzach przeciwników z dystansu ]
• [Odpoczynek - zaglądasz do gospody, pozwalając by pozytywna energia w ciebie wchłoneła]
 
__________________

Ostatnio edytowane przez Kawairashii : 05-07-2014 o 14:18.
Kawairashii jest offline