Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2014, 00:31   #18
Demoon
 
Demoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodzeDemoon jest na bardzo dobrej drodze
Degnir stanowczo się sprzeciwił propozycji prawnika.
- Kruca tak nie bydzie. Nie beda nikogo mordował bez dowodów. Nie ważne ile nam zapłaci. Nie godźta się na to.

By dobitniej zaakcentować swoje zdanie uderzył pięścią w otwartą dłoń i spojrzał groźnie na Gustafa Rechtshandlera.

Elf zdążył przemyśleć sprawę, toteż postanowił znów zaryzykować i zabrać głos.
- Panie prafnik. Po piersze primo: Daj nam dowód na to, sze to kultyszci chałosu. Po drugie primo - Wyliczał uderzając palcami jednej dłoni w wewnętrzną część drugiej. - I tah ich nie zabijemy - hik! - so najwyszej o-bez-wład-ni-my - Sylabizował, po czym zrobił krótką pauzę na zaczerpnięcie oddechu. - I przehaszemy ryseszom. I po czecie i ostatnie primo: Jutro.

Zwiadowca przytaknął.
- Nie ma co się ładować w kłopoty. Jescze z ostatnich dobze nie wyssliśmy.

Rechtshandler wyglądał na zdruzgotanego. Spuścił wzrok i załamał ręce.
- Byliście moją ostatnią deską ratunku. Nie wiem jak uda mi się dożyć rana bez waszej pomocy. Zabiłem jednego z nich, pozostałych dwóch nie pozwoli mi ot tak opuścić karczmy.

Spojrzał jeszcze na tych spośród nich, którzy się jeszcze nie wypowiadali z nadzieją, że będą odmiennego zdania od krasnoluda, elfa i Felixa.

Podczas gdy inni stanowczo się sprzeciwiali Berwik był niezdecydowany. Z jednaj strony suma, nawet po podziale na pięciu, była dla niego bardzo kusząca, a z drugiej ciężko było odmówić Felixowi racji: ledwo co uszli z życiem z jednej przygody z chaosem a już mieliby pakować się w następną? No i dopiero co wyszli z więzienia. Ładnie by to wyglądało gdyby już na pierwszym noclegu kogoś zamordowali. Złodziej wiercił się niespokojnie i intensywnie myślał bo alkohol powoli wyparowywał mu już z głowy. W końcu znalazł wyjście pośrednie:

- Możemy zrobić tak. Popilnujemy twoich drzwi i gdyby ta dwójka przyszła robić kłopoty to my... hmm… wskażemy im drogę do wyjścia. Za odpowiednią opłatą oczywiście…

Berwik miał jednak łeb nie od parady. Krasnoludowi początkowo propozycja prawniczyny strasznie się nie podobała. Miał nawet ochotę właśnie jemu spuścić łomot za wyrywanie ze snu. Teraz jednak wizja przygarnięcia złota tylko za pilnowanie spokoju jegomościa wydawała się dużo dużo lepsza. Bo w to, że ktoś tu rzeczywiście przyjdzie szukać kłopotów medyk nie wierzył.

- Dobrze gadasz Berwiku. Na coś takiego i jo moga przystać. Yno panie prawnik - teroz dosz nam zaliczka powiedzmy we piątej części całkowitego wynagrodzenia, a jeśli kiery tukej przyjdzie szukać problemów i utrzemu mu nosa wtedy płacisz nom cało reszta. Pasuje Ci?

Gustaf Rechthandler nie był zadowolony, ale nie miał zbyt wielkiego pola manewru.

- Jeśli nie zgładzicie tych drani a jedynie będziecie pilnować drzwi, wtedy oni po prostu ruszą za mną i dopadną mnie później. 250 złotych ecu za pilnowanie to zdecydowanie za dużo. Jeśli nie zgadzacie się zlikwidować moich prześladowców będę musiał wynająć kogoś innego. Trudno, duża suma pieniędzy przejdzie wam koło nosa.

Nagle przerwał swój wywód bo zza drzwi dobiegł go jakiś rumor i odgłosy awantury. Krzyki i przekleństwa wydawały się zbliżać. Wyraźnie przestraszony Rechthandler powiedział tylko:

- Co to może być? Biją się tam czy co?

Torsten zachowywał dyplomatyczne milczenie zdając się na większość w tej sprawie. Z jednej strony kusiło go wynagrodzenie, ale z drugiej podobnie do Degnira, nie był płatnym mordercą. Rabunek i owszem, ale mokra robota, to było za wiele, jak na Hummela. Po za tym nie cierpieli głodu póki co, a i inną robotę mieli do wykonania. Jego rozmyślania przerwał rumor na korytarzu.

- Sprawdźmy zatem, a Ty mości Rechthandler przemyśl ile dla Ciebie wart jest jeszcze jeden dzień życia.

Uśmiechnął się krzywo i wyszedł na korytarz.

Na korytarzu trwała walka. Służba karczmy i karczmarz stawiała czoła trzem drabom, którym rozkazywał kompletnie pijany jegomość ubrany jak kupiec. Obsługa karczmy była w tej walce skazana na porażkę. Ten który przewodził najemnym zbirom co chwila coś wykrzykiwał.

- Dalej panowie, przetrząsnąć pokoje. Ten cudzołożnik gdzieś tu się ukrywa z moją żoną. Najwyższy czas dać mu nauczkę.

Karczmarz, który właśnie zarobił silny cios w szczękę zatoczył się nieco do tyłu. Widząc wychodzących śmiałków z pokoju prawnika zakrzyknął do nich:

- Monssieurs, błagam ratujcie dobre imię mojej karczmy. Ci dranie chcą pobić jednego z moich klientów. Jeśli pomożecie jutro jecie i pijecie za darmo.

Złożywszy ofertę, z nowymi siłami do walki ruszył do ataku. Próbował uderzyć jednego z drabów, lecz ten uchylił się przed tym ciosem.
 

Ostatnio edytowane przez Demoon : 04-07-2014 o 00:34.
Demoon jest offline