Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2014, 09:35   #610
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zostawili za sobą okrzyki i nowych poszukiwaczy, zaopatrzonych także w noktowizory, a więc mających znacznie większe szanse dojrzeć kryjących się po krzakach najemników. Uważając, aby nie robić hałasu, weszli na wąską, zarośniętą ścieżkę, już od samego początku próbującego udowodnić im, że ten wybór był błędem. Szczególne problemy miał tu Buck, komentujący cicho pod nosem.
- Kolumbijczycy to kurduple, żeby wyciosać takie wąskie i niskie przejście...
Alker nie odzywał się, poruszając się po prostu w środku stawki.

Kazinski miał jednakże trochę racji. Mimo wyraźnych śladów przemierzania tego terenu, jasne było, że robili to nieliczni tutejsi i to rzadko, nieregularnie. Wycinali wtedy przejście, tak jak teraz robiła idąca na przodzie, tnąca sprawnie maczetą Paula, a później nie odwiedzali szlaku przez jakiś czas, przez co szybko rozrastająca się dżungla ponownie przybierała bardziej dzikie kształty także i na tej trasie.

- Zgłębiłem trochę temat jakiś czas temu, natykając się na oficjalne dochodzenie z tych stron. Podobno Green-Tech wynalazł jakiś skuteczny i prosty sposób, aby zmusić zieleń do szybszego rozprzestrzeniania się i rośnięcia. Według tej teorii to właśnie dzięki temu amazońska dżungla nie tylko się nie zmniejsza, ale nawet powiększa terytorium.

Timothy podzielił się swoją wiedzą w pewnym momencie, kiedy musieli wspinać się na jakieś niewielkie wzgórze, co chwilę potykając się o korzenie i modląc, żeby to co leży na ziemi było właśnie nim, a nie wężem lub żmiją. Las żył, wił się i poruszał, chociaż okres tuż przed świtem należał do najspokojniejszych.

Wreszcie po godzinie, kiedy większość z nich była już zmordowana trudnym marszem w niesamowicie wilgotnym otoczeniu, dotarli do rozwidlenia, którego to nawet doświadczona w takim otoczeniu i wyposażona w mapę Greczynka musiała przez jakiś czas szukać. Wiedziała, że bez mapy nie mieliby szans go odnaleźć. Ktoś zadał sobie trud, aby przechodziło ono z początku przez bardzo trudny, zarośnięty i stromy odcinek.
Niewątpliwie poświęcono także sporo czasu na zacieranie śladów.


Godzina 06:30 czasu lokalnego
Piątek, 14 styczeń 2049
Gdzieś w dżungli, Kolumbia


Niedługie, ale strome podejście, zaczynające się zaraz na rozwidleniu, zajęło im ponad piętnaście minut i pożarło większość sił. Wszyscy spływali potem, dysząc i z trudem próbując uspokoić oddech. Do obozu z tego miejsca ciągle mieli przynajmniej dwa kilometry, o ile oznaczenia wszystkie na mapach były poprawne.
Przed nimi natomiast pojawiły się kolejne zabudowania.

Słońce już wschodziło nad horyzont, można już było poruszać się bez noktowizorów, chociaż gęsta roślinność utrudniała światłu przedostanie się aż do samej ziemi. Mimo tego dwa wybudowane na szczycie tego wzniesienia domy łatwiej oglądało się gołym okiem. Były to proste, jednopiętrowe, drewniane budynki. Za nimi rozciągało się coś na kształt pola uprawnego, wcale jednak nie zwyczajnego. Wykarczowano całą niższą roślinność, pozostawiono natomiast część drzew, mających chyba tworzyć ochronny parasol nad polem. Samoloty czy satelity musiały mieć przez to znacznie ograniczone możliwości w obserwacji terenu.

Ścieżka prowadziła obok budynków. Przed jeden z nich wyszła właśnie jakaś dziewczyna, podchodząc do pompy z dwoma wiadrami i staroświeckim sposobem zaczynając nalewać do nich wody. Poza tym nie dostrzegali ludzi, za to przy domach stały quady wraz z przyczepkami, zakryte siatkami maskującymi.
 
Sekal jest offline