Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2014, 20:50   #19
KurtCH
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Na korytarzu trwała walka. Służba karczmy i karczmarz stawiała czoła trzem drabom, którym rozkazywał kompletnie pijany jegomość ubrany jak kupiec. Obsługa karczmy była w tej walce skazana na porażkę. Ten który przewodził najemnym zbirom co chwila coś wykrzykiwał.

- Dalej panowie, przetrząsnąć pokoje. Ten cudzołożnik gdzieś tu się ukrywa z moją żoną. Najwyższy czas dać mu nauczkę.
Karczmarz, który właśnie zarobił silny cios w szczękę zatoczył się nieco do tyłu. Widząc wychodzacych śmiałków z pokoju prawnika zakrzyknął do nich:
-Messieurs, błagam ratujcie dobre imię mojej karczmy. Ci dranie chcą pobić jednego z moich klientów. Jeśli pomożecie jutro jecie i pijecie za darmo.
Złożywszy ofertę, z nowymi siłami do walki ruszył do ataku. Próbował uderzyć jednego z drabów, lecz ten uchylił się przed tym ciosem.

Zwiadowca jakby otrzeźwiał. Pomyślał chwilkę i rzucił do kompanów.
- Jeśli prawnik mówi prawdę to taka zawierucha to najlepsza okazja do ataku. Może Wy Grimie i Brewiku popilnujecie prawnika, a my załatwimy darmowe śniadanie dla nas.
Feliks się uśmiechnął i ruszył na zabawiaków. Jakie szczęście, że był tak pijany, że nawet mieczy nie odpiął od pasa.

Grim próbował przemyśleć wszystkie za i przeciw, jednak alkohol wciąż mu szumiał w głowie. Nie chciał rozlewu krwi w obcym państwie, toteż jego zaklęcie oszołomienia znów wydało mu się najlepszym rozwiązaniem. Sprawdził swój stan próbując spleść wiatry magii. Jeśli się uda to planował spróbować szczęścia w magii. Jeśli jednak wiatry Ulgu się go nie będą słuchać, to na pewno nie zaryzykuje kolejnego spojrzenia w otchłań chaosu. Elf splótł wiatry magii co mu się udało mimo stanu upojenia. Następnie rzucił zaklęcie. Tu miał już znacznie mniej szczęścia. Stracił zupełnie kontrolę nad przepełniającymi go mocami i z zaklęcia nic nie wyszło. Tylko dzięki żelaznej woli i latom magicznego treningu nie skończyło się to dla niego gorzej.

Degnir widząc co się wyprawia od razu z groźną miną ruszył za Felixem. W końcu trochę już razem przeszli i ostatnią rzeczą jakiej chciałby krasnolud był obity towarzysz. Zbiry choć uzbrojone, używały tylko gołych pięści. Widząc, że służba gospody dostała niespodziewane wsparcie popatrzyli po sobie niepewnie i zaczęli popatrywać na schody szykując już się do ucieczki. Pijany jegomość, który nimi kierował, zareagował bardzo nerwowo na wasze poczynania.
- Czemu się wtrącacie dranie. To nie wasza sprawa. Chcę tylko wymierzyć sprawiedliwość.
Po wymianie kilku ciosów opór zbirów malał. W końcu dali za wygraną i rzucili się do ucieczki. Przewodzący im kupiec rzucił na odchodne tylko jakieś przekleństwo i również uciekł. Karczmarz bardzo zadowolony mimo widocznych na twarzy siniaków podszedł i każdemu z was uścisnął dłoń.
- Tak jak mówiłem. Jutro śniadanie i kufelek piwa dostajecie na mój koszt. Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby ten jegomość zrealizował swoje groźby. Taki wstyd dla mojego lokalu. Jeszcze raz dziękuję.

Skoro herr parwnik nie chciał płacić za bezpieczeństwo tej nocy to Degnir nie widział żadnej potrzeby siedzieć pod jego drzwiami. Spojrzał na towarzyszy i chwiejnym krokiem wrócił więc do swojego pokoju i zaległ w łóżku. Ciągle miał w pamięci cały dzień jazdy konnej za nim i kolejny już na niego czekający więc chciał odpocząć ile tylko się da. Niestety chcąc tak szybko zasnąć znów zapomniał o swojej maści na odparzenia…
 
KurtCH jest offline