Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2014, 23:01   #7
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Malie przygryzła lekko wargę w wyrazie irytacji. Nie spodziewała się że głosy rozłożą się po równo. Była to dla niej najgorsza opcja, zważywszy że nie podjęcie decyzji oznaczałoby ogłoszenie drugich obrad po których dopiero ostateczny głos przypadłby królowi. By tego uniknąć mogła przejść na stronę oponentów, jednak zwaśnienie wobec siebie księżniczki byłoby w przyszłości dla niej jeszcze bardziej upierdliwe niż perspektywa przesiedzenia nawet dziesięciu narad. Należało więc przekonać kogoś ze strony przeciwnej. Domyślała się że nie uda jej się zmienić opinii lidera, czy też strażnika z gildii zbrojmistrzów. Pozostawała więc próba przekabacenia Arensa w którego gildii opinie były najbardziej podzielone.
- Ja oczywiście również popieram opinię gildii techników - wypowiedziała się głośnym i oficjalnym tonem, po czym zwróciła swe spojrzenie na lidera alchemików. - Panie Arensie, z pewnością jako dwie gildie reprezentujące ideały dążenia do poszerzania wiedzy i rozwoju naukowego powinniśmy być w stanie dojść do porozumienia. Dobrze wiemy że wojna stwarza zapotrzebowanie na nowe technologie wojskowe. Jednakże należy zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście poszerza ona nasze horyzonty, czy też wręcz przeciwnie? To prawda że otrzymujemy większe fundusze gdy ludzie czują że ich życie znajduje się w ciągłym zagrożeniu. Aczkolwiek wojna również ukierunkowuje ów rozwój, zmuszając go do poruszania się po ściśle wytyczonych torach. Niech sam zada pan sobie pytanie: czy warto poświęcać potencjał jaki dają nam niczym nieskrępowane horyzonty, pozwalające wynalazcom na tworzenie tego o czym tylko zamarzą, by zyskać więcej środków na ściśle ukierunkowany postęp?
Ioan stał spokojnie. Był nieco nawet zbyt zrelaksowany, ale ciężko było go winić, każda minuta, którą spędzał w sali obrad, była minutą, podczas której nie musiał patrzeć na twarz swojego brata. Wynik obrad nawet go tak bardzo nie obchodził, jego styl walki nie wymagał dużej ilości klejnotów, poza tym gildia zbrojmistrzów była na tyle bogata, że mogła mu je fundować, zaś argumenty o rozwoju techniki nie robiły na nim najmniejszego wrażenia, zawsze uważał, że ludzie w Ferramenti zbytnio polegają na klejnotach. Poza tym wszystkim, Ioan był specjalistą od walk z bestiami, a te nie zwykły respektować traktatów, nie obawiał się więc nawet tego, że nie będzie miał nic do roboty.
Gdy Malie przestała mówić Stein postanowił zabrać głos, cóż mimo wszystko był strażnikiem zbrojmistrzów, miał więc obowiązek do wykonania.
-Nie znam się na gospodarce, rozwój technologii też jest mi obcy. Wiem za to jedno. Tysiące żołnierzy oddało swoje życie walcząc na tej wojnie, osłabiając Membrę. Osłabiliśmy ją tak bardzo, że jest gotowa pertraktować, co powinno być wystarczającym dowodem na naszą przewagę w tej wojnie, ale gdyby nie wystarczyło. Ferramentia ma więcej żołnierzy, są oni lepiej wyszkoleni i opłacani, a nasza technika wojenna bije na głowę technikę Membry. Uważam więc, że zamiast podpisywać traktaty, powinniśmy uderzyć. Kończąc wojnę naszym zwycięstwem, a nie traktatem, który pluje na pamięć poległych żołnierzy. Oni polegli za zwycięstwo, a nie za traktat o podziale kopalni.- Ioan uśmiechnął się nieznacznie. Mówienie o wartości życia żołnierzy, było jedną z ulubionych zagrywek jego brata, często bardzo skuteczną.
Malie słysząc wypowiedź kolegi strażnika pokiwała uprzejmie głową, jednak w duchu śmiała się do rozpuku z prostoty zbrojmistrza. Dobrze zdawała sobie sprawę że argumenty naukowe i ekonomiczne nie przekonają ich gildii. Nie musiała zresztą tego robić. Wystarczyło tylko jeśli stronnikom króla uda się zyskać większość głosów. Dlatego też właśnie skierowała swoją wypowiedź do lidera alchemików. Zaś argumenty Ioana o pamięci poległych żołnierzy nie miały prawa go ruszyć. Na szczęście dla Malie, mimo iż zbrojmistrzowie byli gildią specjalizującą się w prowadzeniu wojen, to stosunkowo niewielu z nich przejawiało chociażby umiarkowane zdolności do taktycznego myślenia. Wszystko zależało teraz od upartości Arensa, który mimo wszystko mógł pozostać przy swojej opinii. W takim wypadku należało grać na zwłokę i dążyć do jak najszybszego zakończenia obrad nim któryś ze zbrojmistrzów pójdzie w końcu po rozum do głowy i spróbuje przeciągnąć na swoją stronę liderkę artystów wzniosłymi przemowami o podniosłości wojny i poległych towarzyszach których należało za wszelką cenę pomścić.
Arens podrapał się za szyją. Zastanawiał pewną chwilę, nim doszedł do głosu odezwała się księżniczka.
- Kompletna dominacja i przejęcie terenów Membry nie jest dla nas korzystna. - założyła. - Jesteśmy już dużym królestwem i to prawda, że grozi nam przeludnienie, ale przejęcie nieskończonej pustyni pozbawionej jakichkolwiek zysków nie licząc kilku marnych kopalni, które zapewne Membra dawno już ogołociła, nie przysporzy się w niczym. Co najwyżej narazi nas na ataki z strony pomniejszych królestw północy, które wywnioskują nasz zmęczenie.
Arens przytaknął skinieniem głowy. - Z uwagi na podzielność opinii mojej gildii, która widnieje w dokumentach złożonych przed podaniem o udział w debacie, chciałbym zmienić swój głos na poparcie traktatu. Argumenty z gildii techników docierają do mnie. - stwierdzi patrząc w stronę zbrojmistrzów, jak gdyby oczekując, że mogą powstrzymać jego zmianę wizji.
Cóż, Stein powiedział co miał powiedzieć. Wyniki obrad go nie obchodziły, więc zmianę głosu alchemików, zbył tylko wzruszeniem ramionami. Nachylił się tylko do Eabiosa i szepnął mu do hełmu:
-Jeśli masz jakieś pomysły to teraz jest dobry moment, żeby je wykorzystać.
Eabios strzelił pięścią w stół. - Jeżeli chcesz zmienić decyzję, powinieneś poczekać do następnych obrad, i namówić swoją gildię do odmiennego głosowania. - zauważył Eabios. Mimo swojej gestykulacji mówił w dość spokojny sposób.
Król uniósł dłoń na uspokojenie zebranych. - Przy różnicy głosów mniejszej niż pięć procent lider gildii ma swoje prawa. Proszę o tym nie zapominać, może być, że ty sam kiedyś z nich skorzystasz. - skarcił lidera zbrojmistrzów z kamienną twarzą. - Widzę, że opinie wyjawiły się dość szybko. Proszę więc o ostateczne deklaracje. Księżniczko?
- Popieram.
- Alchemiku?
- Popieram.
- Zbrojmistrzu?
- Sprzeciwiam się.
- Artystko?
- Sprzeciwiam się.
Zebrani spojrzeli na nią nieco pytającym wzrokiem. Kobieta schowała swoją twarz za wachlarzem, wzruszając lekko ramionami. - Moje osobiste opinie nie muszą być podzielne z opiniami członków mojej gildii. A moja gildia zagłosowała za wsparciem wojny. - wyjawiła. Król tylko przytaknął, wstając z miejsca.
- Wobec tego, wino nie zostanie dzisiaj rozlane! - obwieścił swoim mocnym głosem. - Niech starzeje się czternaście dni dłużej, a gdy w końcu go zakosztujemy, będzie o czternaście dni lepsze w smaku. Obrady uznaję za nierozstrzygnięte.
W tym momencie przez drzwi do komnaty wpadł paź, wyglądał na dość przerażonego. - Zamach na pociąg. Ponad dwieście osób martwych. Prawie trzysta osób rannych. Większość z szlachty niższej. - wyrecytował, wyraźnie zmęczony.
 
pteroslaw jest offline