Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2014, 00:54   #8
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Stolica
A kingdom filled with poison

Malie i Saeh stali na przeciw księżniczki, w jej komnacie wewnątrz gildii. Słońce zaczynało już wschodzić. Ostatecznie wszyscy mieli gorzki posmak w ustach. Dyskusje niczym nie zaowocowały, w okół pociągu nie znaleźli nic istotnego a ludzie byli w zbyt dużym szoku aby zdać poprawne relacje.
- Pozwólcie, że to podsumuję. - westchnęła księżniczka, siedząc w swoim fotelu, z filiżanką herbaty w ręce. Ręce która trzęsła się niemiłosiernie. - Pociąg wybuchł, wszyscy boją się nimi jeździć, a nikt nie wie dlaczego doszło do porażki? - westchnęła, odstawiając filiżankę na stół. - CHCĘ WYJAŚNIENIE TEGO INCYDENTU NA WCZORAJ! - wrzasnęła, podnosząc się z miejsca, uderzając dłońmi w stół. - Odcinam wasz fundusz na cokolwiek, dopóki nie odkryjecie kto za tym stoi, po co to zrobił, i o której będzie jego egzekucja na placu głównym. Pociągi funkcjonowały już ponad rok, to nie mogła być wina ich konstrukcji. Macie tam iść i macie dzień i noc dochodzić do tego co się stało. - Podyktowała, zagryzając zęby.
Niezależnie od tego, czy strażnicy chcieli się odezwać, nie potrafili znaleźć w sobie do tego odwagi. Gdy Rubia była zła, była zła. A z złą osobą na tronie nikt nie chce zadzierać.
Zaraz gdy tylko znaleźli się za drzwiami, Saeh odezwał się swoim, nieco nietypowym głosem. Brzmiał, jakby siedział pod wodą czy coś w tym stylu. Wszyscy go za to przedrzeźniali.
- Powinniśmy to przemyśleć. I jakoś podzieli obowiązki. - zaproponował, drapiąc swój hełm. - I spotykać się przynajmniej raz na dwa dni. Zdawać raporty drugiej stronie.
Jeżeli zaś chodziło o samego Saeha, był on nietypową osobą. Poruszał się w pancerzu, a przynajmniej tak go wszyscy poznawali. Chodziły plotki, że go ściąga, ale robił to w zamku, gdzie mieszkał. Możliwe, że tylko król i księżniczka znali jego twarz. Był jednak utalentowanym technikiem, nawet, jeżeli dość niskim. Pancerz świadczył jednak o jego sporej sile, jako iż nie widać było na nim żadnych klejnotów.

Główna droga na północ
A worth of a single man

Ioan podążał konno wraz z swoim bratem i czterema zbrojnymi, którzy zobowiązali się odeskortować dwójkę do Ronar. Głównie po to aby pokazać się u bram wioski i pokazać wszystkim jaka to Ferramentia bogata i silna. Jedynym jednak co chodziło po jego głowie byli jego przyjaciele z gildii łowców, zwłaszcza Lucke. Jeżeli to co mówiła jego narzeczona jest prawdą, to chłopak powinien jeszcze być cały. Brat na pewno coś przed nim ukrywał, do tego jechali dosyć wolno. Najpewniej za jego plecami nakazał rycerzom się nie śpieszyć.
Kupował czas.
- Powiedz, braciszku. - odezwał się nagle, swoim niezwykle toksycznym tonem. - Bestia panuje w pewnej przydrożnej wsi, ale najpewniej zgodzisz się zajechać na bok, do stolicy? - spytał. - Zobaczyć kto zastąpił ojca na tronie, gdy nie było tam nikogo, kto mógłby go bronić przed zdradą...

Szlak pod granicą
A wanderer that dosen't belong

Sychea miał szczęście. Nie tylko zdobył nieco pożywienia na drogę, w formie tależa placków, które po prostu zwinął do jakiegoś wora i rzucił się w bieg, ale jeszcze w postaci konia. Niedbale pozostawionego przy strumieniu rzeki aby sobie popił.
Dzięki temu poruszał się dość szybko. Nie wiedział, kiedy dowiedzieli się o jego ucieczce, ale na pewno nie czuł za sobą żadnej pogoni.
Nie mógł co prawda zrozumieć jednego: dlaczego Mystia wysłała go na północ. Jego droga zdawała się potwornie ograniczona. Po lewej cały czas znajdowało się jezioro. Jezioro które później wchodziło w skład rzeki, obok której początkowo jechał. Znajdował się za to cały czas w lesie, co było w miarę pomocne.
W końcu, gdy słońce prawie całkiem wzeszło znalazł swoje pierwsze miejsce na postój. Pod postacią twierdzy. Zamek w środku lasu.
Wyglądał na miejsce opuszczone, był zdecydowanie stary. Jednakże pojedynczy mężczyzna siedział u jej bramy.
Był odziany w kolczugę, nosił na sobie poszarpany seledynowy płaszcz, i wyglądał na nieco zmartwionego.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 06-07-2014 o 01:02.
Fiath jest offline