Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2007, 14:53   #16
Baby Biatch
 
Baby Biatch's Avatar
 
Reputacja: 1 Baby Biatch nie jest za bardzo znany
Saenna, Swetlana, Almirith, Remorant. Gdy kolejne osoby przedstawiały się, Sidero tylko uśmiechała się do siebie. Podskórnie czuła, że już to wie, że już kiedyś poznała się z nimi. Nie licząc Trepka Marcepanka... Magyar. Tak miał naprawdę na imię rogogłowy mężczyzna. Jedyna rzecz jaką pamiętała, z tajemniczego okresu, który nie wiedzieć czemu ulotnił się z jej życia. Mglisty obłoczek wspomnienia, które przed obudzeniem jeszcze było przy niej to masywna sylwetka pół-czarta w jakiś drzwiach i dziwne wrażenie, iż właśnie ją uratował. Spojrzała przychylniej na furiata. Ten jednak coraz mniej panował nad emocjami...

Kiedy flakony zostały rozbite, a przed oczami wszystkich ukazały się przerażające istoty, Sidero z niedowierzaniem otworzyła usta i cofnęła się o krok. Nie pamiętała, by kiedykolwiek była tak przerażona. Jako dziecka, śniła tylko czarne sny pozbawione marzeń. Puste. Potem, sama, odnalazła drogę, by wprowadzić „marzenia” w swoje życie... A teraz właśnie nadeszła pora, by poznała mroczniejszą stronę śnienia, nad którą nigdy się nie zastanawiała. Koszmary.

W przeszłości Sidero walczyła z potworami. Monstrualne humanoidy, nieumarli. To co widziała przed sobą było jednak zupełnie inne. Realnie zatrważające i jednocześnie nierealne wcale. No i jeszcze ten... smutek. Smutek płynący ze strony tych paskudnych mar. I to niejasne wrażenie, że samemu można było podzielić ich los.

Stworzenia rozpłynęły się w powietrzu. Zniknęły - ku uldze Sidero. Szybkim ruchem otarła łzę i spojrzała z wyrzutem na Magyara. Pamiętała, o tym niejasnym wrażeniu, że ją uratował. Czemu miałby narażać teraz ich wszystkich? Poczuła, że to nie jego wina i posłała mu krótki uśmiech, który miał być pokrzepiajacy.

Gdy wszystko ucichło, Remorant, ten który mówił, że pamiętał jej imię, zabrał głos. Miał całkowitą rację. Nie było czasu do stracenia. Trzeba było działać razem i jak najszybciej opuścić to miejsce. Potem, można zacząć zastanawiać się nad tym co się straciło... i jak.

- Almirith - powiedziała na głos, kiedy drugi z elfów zapytał się o adepta sztuk magicznych. Sama chciała sobie udowodnić z jaką łatwością przyszło jej zapamiętanie każdego z nowych towarzyszy... po prostu, towarzyszy.
- Wypadło na mnie. Jestem magiem. Porozglądam się, a nóż coś mi zaświta. – wskazała na drzwi – Postaram się nie ociągać, bo została jeszcze sprawa naszego mało ciekawego ulokowania. W końcu jestem także...yyy... no... w każdym bądź razie posiadam zdolności też w tej... yyy... mniej szlachetnej materii. Nieważne. – uśmiechnęła się i puściła oczko. Coś się działo. Poziom adrenaliny wyraźnie jej podskoczył, a strach gdzieś odszedł. Wyzwanie. Ekscytacja. Gra. Nie przedłużając rozmowy, przeszła koło rozbitych flakonów, uważając, by na żaden nie ustać swoim czarnym kozakiem. Rozglądała się uważnie po pomieszczeniu szukając czegoś, co przykułoby jej uwagę, lub mogło okazać się pomocne.
 
__________________
Wszyscy chcą Twojego szczęścia... nie daj go sobie zabrać! gg 5067429
Baby Biatch jest offline