Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2014, 23:30   #11
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Kolejne zlecenie, które należało wykonać. Kolejne pieniądze, które pozwolą przetrwać nadchodzące dni. Tak wyglądało życie Do'khara odkąd został wygnany ze swojej wioski, która znajdowała się teraz daleko. Zresztą tygrysołak nie miał już czego tam szukać. Jako jeden z niewielu powstańców uszedł z życiem, ale wśród swoich ludzi był wyrzutkiem. Jednak na szlaku nie było lepiej, często spotykał się z niechęcią i strachem, gdyż jego rasa nie była powszechnie znana wśród mieszkańców regionów, w które się udał. Jednak z racji jego profesji i aparycji często dostawał zlecenia w nadziei, że polegnie i nigdy nie wróci. Mimo wszystko zawsze wracał, obierał nagrodę, z którą zleceniodawca rozstawał się równie niechętnie jak podchodził do samego Do'khara. Tygrysołak był dobrym wojownikiem, wyszkolonym w tropieniu i sztuce przetrwania, także sprawdzał się w swoim fachu - łowcy potworów. W zasadzie uważał się bardziej za najemnika, jednak los podsyłał mu głównie takie zlecenia. Potwory, duchy, wiedźmy. Wszystko to, czego ludzie bali się tknąć spadało na jego barki. Nie inaczej było tym razem. Gdy wkroczył do wioski chłopi, którzy pełnili rolę milicji prawie rzucili się na niego z widłami. Zachowywali się jakby zobaczyli samego diabła, jednak gdy okazało się, że ów diabeł nie dość, że mówi, to jeszcze mówi z sensem, zgodzili się opuścić "broń". No i to, że miał ze sobą kilka listów polecających od innych zleceniodawców, którzy byli bardziej zadowoleni z jego usług, świadczyło na jego korzyść. Wreszcie po wielu tłumaczeniach, lekkim zastraszaniu w postaci obnażonych kłów udało mu się dostać do starosty. Był to człowiek strachliwy, wierzący we wszystkie zabobony tego świata. Gdy opowiadał Do'kharowi o problemach z wiedźmą ten wyszczerzył kły i obnażył resztę zębów (co było odpowiednikiem uśmiechu u tygrysołaka). Wystraszyło to zarządce wioski i ten, chcąc jak najszybciej się go pozbyć zaoferował całkiem sporą sumę złota. Wystarczyłoby mu to na podróż do stolicy, a może tam znajdzie się dla niego jakaś bardziej intratna praca i ludzie będą bardziej tolerancyjni i otwarci.

Tymczasem Do'khar siedział u wyjścia jaskini i patrzył w dal, poprzez strugi deszczu, który ani na moment nie ustępował. Nie uśmiechało mu się wychodzić na zewnątrz, już i tak dostatecznie zmókł. Postanowił przeczekać ulewę, poza tym, chwila wytchnienia mu się należała. Wtem poczuł na przemoczonym grzbiecie powiew powietrza, dochodzący z głębi jaskini. Oznaczało to, że powietrze dochodziło również z drugiej strony i albo znajdowało się drugie wyjście albo jakaś szczelina wpuszczała powietrze z przeciwległej ściany masywu górskiego. Mimo, że perspektywa posiedzenia jeszcze chwili dłużej i może nawet rozpalenia ognia i wyschnięcia kusiła go, to jednak kocia ciekawość wzięła górę. Tygrysołak podniósł się, otrzepał aby lekko osuszyć futro i odwrócił się w stronę, skąd dopływało powietrze. Spojrzał w głąb jaskini, jakby chciał się upewnić, czy nie stracił umiejętności widzenia w ciemnościach. Po kilku sekundach, gdy jego oczy przyzwyczaiły się do mniejszej ilości światła, a źrenice rozszerzyły się, w odległym końcu komory dostrzegł tunel. Zatarł swoje porośnięte futrem ręce, westchnął i ruszył w jego kierunku. Nie dobył miecza, jednak z jego palców wysunęły się ostre jak brzytwa pazury, gotowe do odparcia ataku.
 

Ostatnio edytowane przez Lomir : 06-07-2014 o 23:34.
Lomir jest offline