Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2014, 11:57   #14
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Alicia zniknęła.
Całkiem jakby nie wiedziała, jak się należy zachować w lesie. Czyżby nigdy nie słyszała o tym, że las jest niebezpieczny, że w lesie czają się różne stwory?
Może się poszła wysiusiać i tyle.

- Idę jej poszukać - powiedział Randulf. Adresatem tej wypowiedzi był współstrażnik Karl.

Randulf nie zamierzał robić zbyt wielkiego alarmu. Inni powinni się wyspać, a dokoła panowała cisza, która raczej nie zwiastowała niebezpieczeństwa. No i jak daleko mógł odejść taki mały brzdąc?

Noc była jasna. Nie trzeba było zabierać żadnego łuczywa, a oczy, gdy już przyzwyczaiły się do słabego światła, widziały dalej, niż sięgnęłoby światło pochodni. Nie mówiąc już o tym, że człowiek, łażący po lesie z pochodnią, był widoczny z daleka i - nie da się ukryć - rzucał się wprost w oczy. A tego Randulfowi nie było potrzeba.

- Alicia! - powiedział nieco głośniej, gdy odszedł parę kroków od obozu. - Alicia! Gdzie jesteś? - powiedział.

Zaczął obchodzić szerokim łukiem obozowisko, rozglądając się przy okazji na wszystkie strony. Jeśli Alicia nie zgłupiała do końca i nie pobiegła w głęboki las,

Nie pobiegła, jak się okazało. Ale i nie poszła w krzaczki za tak zwaną potrzebą.
Alicia poszła na spotkanie.
Randulf sięgnął po broń, spodziewając się wszystkiego, co najgorsze - nawet spisku małego dzieciara z bandytami, ale po chwili zorientował się, że dziewczynka rozmawia z duchem. I że jest to prawdziwa rozmowa. Rozmowa dotycząca zemsty.

Trzeba będzie wziąć dzieciara na spytki, pomyślał. Nim jednak podszedł do dziewczynki, by wtrącić się do rozmowy, na polance pojawił się niespodziewany i nieproszony gość.

Wilk był wielki i stary. I, sądząc po wyglądzie, od dawna nie jadł.

- Uważaj! - krzyknął Randulf, rzucając się w stronę Alicii. Oczywiście ostrzegał ją, a nie ducha czy wilka...

Alicia stanęła jak wryta, wpatrując się w wilka, a duch, zamiast stanąć w obronie córki, po prostu się rozpłynął, niczym poranna mgła.
Wilk, w przeciwieństwie do tamtej dwójki, nie zamierzał ani stać w miejscu, ani zniknąć. Zatrzymał się na moment, jakby chcąc sprawdzić, czy Randulf jest sojusznikiem, czy konkurentem, a potem ponownie ruszył w stronę dziewczynki.
Ta jednak chwila wystarczyła, by Alicia otrząsnęła się ze strachu i z okrzykiem "Ratunku! Wilk!" popędziła co sił w nogach w stronę obozowiska.
Wilk obrzucił Randulfa spojrzeniem zdającym się mówić "A ty czego się wtrącasz", po czym spróbował go obejść, chcąc minąć przeszkodę i dopaść łatwiejszego celu. Randulf nie zamierzał dać mu tej szansy. Przesunął się, by zagrodzić drogę.
Tu już było dla wilka za dużo. Szary drapieżnik, widząc, jak ucieka mu śniadanie, zaatakował stojącą mu na drodze przeskodę.
Randulf zrobił szybki unik, równocześnie samemu zadając cios. Oba ataki były tak samo celne (albo niecelne - jak kto woli). Od wilczych kłów ucierpiała nieco peleryna Randulfa, a na szyi wilka pojawiła się cieniutka, ledwo widoczna czerwona kreska.
Wilk ponownie kłapnął zębami, o włos mijając nogę Randulfa. Ten, w rewanżu, zadał cios, który niemal odciął wilkowi głowę.
Przez parę uderzeń serca wpatrywali się w siebie, po czym znów wilk zaatakował.
Tym razem jednak Randulf miał więcej szczęścia. Celne uderzenie miecza pozbawiło wilka władzy w jednej łapie, a trójnogi wilk nie był żadnym przeciwnikiem dla Randulfa. Kolejny cios, następny...
Wilk chciał uciekać, ale już nie zdołał, bo następne uderzenie rozwaliło mu łeb.

Randulf nie wiedział, czy skóra z wilka będzie cokolwiek warta, ale nie miał zamiaru zostawiać swego łupu.
A po powrocie do obozu miał zamiar dokładnie rozpytać Alicię, o co chodzi z tym duchem i zemstą.
 
Kerm jest offline