Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2014, 09:59   #33
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Zwiad
Stojąc na szczycie niewielkiego wzgórza, grupa zwiadowcza przypatrywała się oparom Pomroki, która wypełniała kotlinki. Jej szare pasma wyglądały malowniczo i zdawać by się mogło, że są zupełnie niegroźne. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że wystarczył jedna chwila i rzadka mgła przerodzi się w nieprzenikniona ciemność.
Decyzja jednak zapadła i nie było sensu się wracać. Wyruszyli wszak, aby sprawdzić co też przyciągnęło tak duże stado smętników.

Grupa ruszyła naprzód. Ledwo wkroczyli w odmęty mgły, lepki osnowy Pomroki oplotły ich niczym żywe liany. Uczucie to było nieprzyjemne i budziło atawistyczne lęk i chęć ucieczki. Gdzieś w oddali rozległo się jakieś przeciągłe wycie i tupot, jakby gdzieś w pobliżu przebiegało stado dzikich zwierząt. Ziemia zadrżała, a konie zaczęły nerwowo potrząsać łbami. Gdyby nie były to nawykłe do wędrówek przez Pomrokę wierzchowce zapewne już dawno by się spłoszyły i poniosły.

Przemarsz przez kolejne wzgórza i kotlinki przebiegł spokojnie. Jednak uczucie dojmującego niepokoju, coraz bardziej wkradało się w serca członków zwiadu.
Gdy wjeżdżali na wzgórze na którym kołowały smętniki, wszyscy czuli podświadomy lęk.
Przeczuwali, że to co ujrzą na szczycie nie będzie zwiastowało nic dobrego.
Ptaki zataczały duże koła tuż nad samym szczytem wzgórza. Wokół panowała cisza, którą zakłócały jedynie sporadyczne porywy wiatru.

Gdy grupa wjeżdżała na górę w ich nozdrza uderzył słodkawy i duszący fetor padliny. Konie mocno szarpały i buntowały się, aby jechać dalej. Nadal jednak były posłuszne.
Widok jaki ujrzeli zmroził krew w ich żyłach. Na środku polany, jaka rozpościerała się na szczycie ujrzeli truchło, jakiegoś wielkiego zwierzęcia. Leżało ono na boku, a z jego brzucha wystawały oskubane, białe kości. Trudno było orzec w jaki sposób zwierzę zginęło, ale dokładniejsze spojrzenie pozwalało stwierdzić, że to dorosły harlant. Stadne zwierzę, które zamieszkuje obszar na granicy występowania Pomroki. Zazwyczaj nie występuje na tym terenie, więc jego obecność tutaj już sama w sobie była zagadkowo. Na truchle siedziało i pożywiało się kilka, nienaturalnie wyrośniętych smętników.*

Gdy pojawili się ludzie, wszystkie jak na komendę spojrzały w ich stronę.
Nevard zauważył, że spod truchła harlant wystają ludzkie nogi, a kilka metrów dalej leży połamana lampa sferyczna.
Mgła w kotlinkach zaczęła gęstnieć, a na horyzoncie widać było już ścianę ciemności, która przesłaniała niebo.

___________________
* - Smętniki normalnie mają rozmiar dużego kruka. Te, które żerują na truchle są wielkości dużego sępa.


Obóz
Polecenie Unterhagena zostało w końcu wykonane. Jednak już na pierwszy rzut oka widać było, że grupa ratownicza składa się z osób całkowicie przypadkowych i niezgranych ze sobą.
Najmniejsze niebezpieczeństwo mogło się okazać śmiertelnie groźne dla wszystkich.

Znajomy Unterhagena miał doskonałe informacje, gdyż ledwo ustawiono lampy i zapalono je, a pojawiła się Pomroka. Najpierw jej szare opary snuły się przy gruncie i powoli gęstniały. Z każdą kolejną upływającą sekundą mgła zmieniała swą barwę i robiła się coraz ciemniejsza. Każda upływająca sekunda sprawiała, że Pomroka podnosiła się coraz wyżej. Nie minęło dwie, trzy minuty, a rozświetlony obóz otaczała nieprzenikniona ciemność.
W oddali rozległo się przeciągłe wycie, a po chwili ziemia zaczęła drżeć. Głośne tupanie niosło się szerokim echom.
- Trzymać szyk! - krzyknął Unterhagen - Zbliżają się!

Już po chwili pojawiły się pierwsze sztuki. Harlanty były ogromne i masywne. Ich wielkie cielska falowały w rytm szybkich kroków. Co kilka chwil któreś zwierze wydobywało z siebie przeciągłe wycie.
Z każdą sekundą przybywało zwierząt. Rozświetlony obóz znalazł się pośrodku pędzącego przed siebie stada. Dokoła nieprzenikniona Pomroka osłaniała przemarsz harlantów, a jednocześnie napierała na obóz chcąc za wszelką ceną dostać się do środka.

Niektórym uczestnikom wyprawy zdawało się, że na grzbietach harlantów widząc jakieś postacie. Jeźdźcy ci mieli masywne plecy i barki. Z ich głów wystawały dwa zakrzywione ku dołowi rogi. Z powodu ciemności i szybkości zwierząt trudno było orzec, czy to tylko strojne hełmy, czy też faktycznie harlantów dosiadają jakieś rogate stwory.

Ku zaskoczeniu wszystkich harlanty nie wykazywały jakiegoś przesadnego lęku przed światłem. Na razie jednak pomysł Unterhagena zapewniał wszystkim bezpieczeństwo i stado pędziło obok obozu, nie czyniąc nikomu krzywdy.

W pewnym momencie jednak jeden z harlantów przebiegł tak blisko obozu, że swoim potężnym cielskiem otarł się o wbitą w ziemię lampę. Stojący przy niej Vigo nie utrzymał jej. Siłą impetu lampa została wessana w rwący nurt pędzących harlantów. Jej blask przygasł, ale nie zgasła ona zupełnie. Sęk w tym że leżała ona teraz pośrodku tabunu rozszalałych zwierząt.

- Trzymać szyk! - wrzeszczał Unterhagen, gdy smoliste opary Pomroki zaczęły wlewać się do bezpiecznego do tej pory obozu.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline