Dobrze się stało że ich nowi znajomi postanowili, że czas już spać. Uciekli dzięki temu od niewygodnego tematu ich pochodzenia, przynajmniej na razie. Teerik przez jakiś czas nie mógł zasnąć i dzięki temu miał czas by trochę porozmyślać. Przede wszystkim zdecydował, że priorytetem będzie wydostanie się z tej planety. Wciąż gdzieś daleko czekała na nich misja, na której już dawno powinni być. „Ciekawe co zrobi rada Jedi” zastanawiał się wpatrując się tępo w sklepie szałasu „może będą nas szukać. A może wyślą kogoś innego zamiast nas, a my, jak już się stąd wydostaniemy wrócimy do świątyni.” Rodianin poczuł lekkie ukłucie w sercu „Przecież to by było niesprawiedliwe... dlaczego niby... to nasza misja”. Próbował znaleźć sensowny argument za tym, że odwołanie ich w takiej sytuacji z misji byłoby niesprawiedliwością, ale nie znalazł takowego, przewrócił się więc na bok i zasnął najszybciej jak potrafił.
***
Obudził się dosyć wcześnie, jadnak nie jako pierwszy, gdy wstał zobaczył Kamę siedzącego na brzegu. Chętnie by podszedł by porozmawiać jednak w porę przypomniał sobie że znajomość języka migowego mają utrzymać w tajemnicy. Przywitał się więc tylko i rozejrzał. -Na co w-łaściwie czekamy? - rzekł półgłosem do siebie – ach tak, Roger mówił o jakimś jego statku któ-ry ma tu p-rzypłynąć.
Teerik odczuł lekkie zniecierpliwienie „Nie tu jest nasze miejsce” pomyślał „Nasze miejsce jest na wojnie i musimy tam jak najszybciej dotrzeć. Swoją drogą ciekawe czemu Roger chce nam oddać statek ot tak. Rozumiem że spodobał mu się ten świat no ale.. może kiedyś zapragnie odlecieć i co wtedy?” To pytanie Rodianin pozostawił bez odpowiedzi, zaś aby skrócić nieco czas oczekiwania aż pozostali wstaną, usiadł na piasku i oparłszy się plecami o palmę rozpoczął medytację. Dla zewnętrznego obserwatora nie wiedzącego co robi Jedi wyglądało to tak jakby uciął sobie dodatkową drzemkę. |