Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2014, 17:27   #9
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Jesteś pewien że wypatrzysz cokolwiek w tej puszce? - zaśmiała się Malie, przyglądając się z rozbawieniem zbroi Saeha. Sama miała tym założoną na lewe ramię swą stalową rękawicę, ale po dobrym naoliwieniu nie wydawała nawet lekkiego szmeru przy poruszaniu, zaś odnosiła wrażenie że osoba z dobrym słuchem byłaby w stanie dosłyszeć chód zbrojnego z drugiego końca miasta. - Nie powiem że twój pancerz z pewnością przypadłby mi do gustu, ale nie szykujemy się do bitwy, wiesz? Jeśli był to atak terrorystyczny, to na twój widok sprawcy prędzej zaszyją się głębiej w swoich norach niż uda ci się któregokolwiek z nich wypłoszyć. Chyba że masz zamiar ściągnąć na siebie ich uwagę żebym ja mogła niepostrzeżenie ich wywęszyć.
- Mówiłem nie jednej osobie, że nie noszę tej zbroi z wyboru. - westchnął dość ciężko Saeh. - Więc prosiłbym o wybaczenie, madam, ale będziesz zmuszona oglądać mnie w tym uniformie. - strażnik rozglądał się patrząc to w jeden, to w drugi korytarz. - Miałabyś przeciw, jeżeli pójdę na spotkanie z twórcą pociągów? Może mieć dla nas pożyteczną informację. Zaś ciebie prosiłbym o szukanie poszlak u nadzorcy torów, przejazdów, i całej reszty papierkowej roboty. On również przesiaduje w gildii.
- To będzie jeszcze nudniejsze niż się obawiałam - westchneła gwardzistka z rezygnacją. - Niech będzie. Zobaczę czego uda mi się dowiedzieć. Postarajmy uporać się z tym jak najszybciej i daj mi znać jak wrócisz z czymś przydatnym. Jeśli będę się ruszała z gildii to zostawię komuś wiadomość dla ciebie - uprzedziła zbrojnego, po czym od razu udała się rozpocząć poszukiwania poszlak. Postanowiła pójść za radą Saeha i odwiedzić wpierw osoby odpowiedzialne za nadzór nad bezpieczeństwem pociągów.

***


Nadzorcą transportu publicznego Ferramentii był Vendie. Mężczyzna był dość wysoki, posiadał białą barwę włosów i fioletowe oczy. Poruszał się w dość dostojnych krojach, a z ogólnej wiedzy Malie wynikał, że nie był mechanikiem. Jego prace nad technologią ograniczały się do rozpisywania planów konstrukcji. Jeżeli kiedykolwiek wpadł na coś ciekawego, najpewniej kazał to zbudować komu innemu.
Jego pokój był dość mały i zawalony papierami. Przy każdej ścianie z kolei stały szafy, pełne jeszcze większej ilości dokumentów. Na widok Malie wzruszył ramionami. Musiał się jej spodziewać. - Co podać, madam? - spytał.
- Nic, dziękuję. Jak zapewne wiesz jestem tu w oficjalnej sprawie - odpowiedziała Malie z wyraźnie niezadowoloną miną. Łatwo można się było domyślić że nie przepadała za odgrywaniem roli detektywa. - Uwierz że sprawia mi to mniej przyjemności niż tobie, ale królewna wyznaczyła mnie do rozwiązania sprawy eksplozji pociągu, trzymając mój fundusz jako zakładnika dopóki nie dowiem się czyja to była sprawka. Przejdźmy więc do rzeczy. Zakładam że jako naczelny nadzorca byłeś już przyjrzeć się miejscu wypadku? Mógłbyś opisać wszystko ze swojej perspektywy?
- Pytałem co podać. - powtórzył nadzorca uśmiechając się lekko, po czym otworzył jedną z szaf i wyjął dokument “zeznania świadków z miejsca wypadku” oznaczony wczorajszą datą. - Moja opinia pokrywa się mniej-więcej z tym dokumentem. Pociąg wybuchł, co było widać po kawałkach wagonów wszędzie dookoła, część spadła nawet do dolnego miasta. Część torów po których przejeżdżał pociąg była łukiem, cienkim, skonsturowanym dla samego pociągu na przejazd z jedenej części murów na drugą. Tyle zdołałem spostrzec gdy przybiegłem z gildii. Wielu świadków oskarżało sposób funkcjonowania pociągu, czy też nierozumność pasażerów którzy mogli wnieść na pokład amethysty. Ja bym osobiście obstawiał zamach. - przedstawił swoją opinię. - Wypadek miał miejsce podczas waszych obrad, więc wszyscy strażnicy królewscy byli na zamku. To zbyt specyficzna okazja, abym nazwał to przypadkiem.
- Przy takiej zbieżności najbardziej dogodnego czasu oraz miejsca w którym pociąg eksplodował rzeczywiście ciężko mówić o przypadkowym wypadku - przytkanęła Malie. - W takim razie trzeba się dowiedzieć kto, w jaki sposób i w jakim celu przeprowadził ten atak. Zacznijmy od sposobu. Czy wiadomo w której części pociągu nastąpiła eksplozja? Czy świadkowie widzieli dym bezpośrednio po wybuchu? W magicznej eksplozji energia uwalniana jest bezpośrednio w postaci światła i ciepła, więc nie byłoby dymu dopóki same części pociągu nie zaczęłyby się palić jakiś czas po katastrofie. Zaś przy eksplozji alchemicznej po kolorze i gęstości dymu być może dałoby się nawet określić użytą mieszankę wybuchową.
- Hmm...faktycznie, magia się nie dymi. - przytaknął po dłuższym zastanowieniu nadzorca. - Dym jednak był. Osobiście już nie zdążyłem dojść na miejsce, więc gęstości ci nie opiszę. Raporty o kolorze też nie wspominają, sugerowałbym więc, że niezwykły nie był. Zresztą, gdyby był kolorowy to i tak nie wskazywałoby alchemików, tylko kogoś kto chce tą sprawę z alchemikami powiązać. - zauważył zmyślnie mężczyzna. - Wybuch nastąpił w wagonie konduktora. Na samym przedzie pociągu.
- Czyli w miejscu najbardziej narażonym na uszkodzenia. Do tego sprawca nie przedstawił żadnych żądań ani ostrzeżeń. To znaczy, że ktoś chciał by wyglądało to jak wypadek, a by zwiększyć straty i upewnić się że nie zostanie złapany wybrał sobie na to odpowiedni czas i miejsce. Udało mu się nawet przekonać część świadków że była to wina konstrukcji pociągu - wydedukowała dziewczyna. - Zaś jeśli chodzi o potencjalnych podejrzanych, to Membra, gdyby tylko miała ku temu sposobność to z pewnością wybrałaby zniszczenie bardziej strategicznych obiektów, takich jak mury, koszary, bądź siedziby gildii. To samo tyczyłoby się ataków ze strony wolnych królestw, czy też potencjalnych rewolucjonistów dążących do obalenia króla. Ponadto skoro wybuch nastąpił w wagonie konduktora, to mało prawdopodobne że zamach miał na celu wyeliminowanie jakiejś ważnej persony, więc możemy śmiało wykluczyć motywy polityczne. Według mnie pozostają jedynie dwa typy potencjalnych sprawców - stwierdziła, wyciągając przed siebie dłoń z wyprostowanym palcem wskazującym i środkowym. - Po pierwsze, może to być konkurencja, czyli ktoś kto stracił swoje wpływy wskutek wdrożenia nowego i taniego środku transportu. Drugą opcją zaś jest osoba sprzeciwiająca się korzystaniu z nowych technologii, klejnotów, bądź też obydwu. To mogłoby wskazywać na gildię magów, jednakże nie jestem pewna czy posunęliby się do krzywdzenia niewinnych ludzi tylko po to by przekonać ich do niekorzystania z pociągów. Przychodzi ci może do głowy ktoś konkretny kim mogłyby kierować tego rodzaju motywy?
Mężczyzna wzruszył ramionami. - Bardziej jak magów bałbym się artystów. Magowie wiedzą, że jak coś się stanie to wina spadnie na nich. A artyści? Nikt ich nie docenia, nikt nie rozumie czemu mają strażnika, gdy magom nie trafił się ani jeden, a z tego co mówią plotki, wspierają wojnę? Jaki interes mają artyści w wojnie? - pytał zdziwiony. Coś w jego postawie mówiło Malie, że również nie pałał do nich miłością. - No i wiecznie kręcą się w kawiarni tego mutanta, Sychea. - dodał. - Choć to i tak czyste dedukcje, przyznam. Z tego co wiem nie mamy śladów żadnej konkretnej persony czy ugrupowania. Może to być wróg techników, może to być wróg rodziny królewskiej...opcji mamy naprawdę wiele.
- Artyści? - spytała dziewczyna lekko zaskoczona. - Teraz gdy o tym wspominasz, rzeczywiście ich opinia wydała mi się podejrzana. Zwłaszcza że sama ich liderka miała odmienne zdanie. Nie wiem czy ma to jakikolwiek związek z atakiem na pociąg, ale nie zaszkodzi dowiedzieć się o co im chodzi - pokiwała głową w zamyśleniu. - Wspominałeś o kawiarni Sychea? Chodzi o królewskiego gwardzistę? Nie zdawałam sobie sprawy że czymś takim się zajmował. Nie wyglądał na zbyt towarzyską osobe. Wiesz gdzie mogę ją znaleźć?
- Niedaleko gildii artystów. Zresztą, jak ich spytasz, to cię zaprowadzą. - Nie trzeba było dużo wnioskowania aby stwierdzić, że nadzorca więcej słyszał o kafejce niż widział. Zawsze była to przynajmniej jakaś informacja, a Malie i tak potrzebowała jakiegoś punktu zaczepienia.
- W takim razie do zobaczenia. Gdyby pytał o mnie Saeh, to przekaż mu gdzie jestem - poinformowała jeszcze nadzorcę, po czym pospiesznie opuściła jego pokój.
 
Tropby jest offline