Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2014, 14:42   #30
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Czarny Las
◈◊◈

Czarny Las to tak naprawdę część lasu na zboczach Gór na północ od Oestergaard i Cadeyrn, poniżej opuszczonej kopalni. Powszechnie przyjmowało się, że nazwa pochodziła od faktu, iż nawet w dzień panował tam półmrok jak o zmierzchu, mimo że sam las nie był ani zbyt stary, ani przesadnie gęsty. Nawet z daleka słychać było z niego ponure wycia i pohukiwania, a złowieszcze zwierzęta często opuszczały go idąc na żer, pustosząc okoliczne pola i wioski. Czego tam nie było: od złowieszczych szczurów zaczynając, przez borsuki, nietoperze, kruki, na niedźwiedziach i dzikach kończąc. Zapuszczano się tam tylko w najwyższej potrzebie w zbrojnych grupach.

Dla okolicznych mieszkańców Albus Blackwood był w zasadzie legendą; strasznym złym nekromantą, którego nikt na oczy nie widział. Chodzących trupów również, a przynajmniej nie więcej niż w innych partiach gór. Nie wiadomo było już, czy mag przybrał nazwisko od lasu czy też las od niego; czy "od zawsze"mieszkał tam jeden mag, czy wielu. Fakty i domysły splotły się tak ściśle, że nie sposób ich było odróżnić.

Ja słyszałam o Albusie. Ponoć pojawia się w wigilię pełni księżyca wraz z białowłosym młodzieńcem o czerwonych oczach. Kiedyś widziano go jak - zawiesiwszy mężczyznę na drzewie - skórował go żywcem przy pomocy magii, a białowłosy patrzył na to obojętnie. “To będzie dobry materiał na moją nową książkę”, powiedział Albus gdy skończył, a białowłosy zebrał zakrwawioną skórę i razem zniknęli w głębi lasu zostawiając drgające jeszcze ciało padlinożercom.

A opowiastkę tom od baby słyszał, a ona z kolei od Igora. Wiem, że to żadna prawda, ale bidok tak się upierał… a dzień czy dwa później polazł gdzieś i tyle go widzieli. Trochę mnie sumienica gryzie, bom się śmiał z niego jako i inni; a ten że widział i widział, i że dowód przyniesie… Pewnie polazł w las i go wilcy zeżarli, durnotę jedną.


Domostwo Albusa znajduje się ok 2 godz. drogi konno od południowego wejścia do lasu i z daleka wygląda jak zrujnowana wieża, która mogłaby być częścią miejskich obwarowań gdzieś na południu Faerunu. W rzeczywistości była to stara, pusta chata, ale postronny obserwator widział wysoką na trzy piętra wieżycę bez schodów, pięter, okien. Po podłodze walają się naniesione przez wiatr i zwierzęta liście, gałęzie, ziemia i inne leśne śmieci; tylko ktoś znający się na magii może przejrzeć iluzję i znaleźć ukrytą w podłodze klapę. Pod nią znajdują się schody w dół i pokryty iluzjami korytarz. Bohaterowie dzięki Nautowi odkryli kuchnię, pusty pokój, bibliotekę, łaźnię-gorące źródło oraz pracownię Albusa.

Lektury znalezione na stole w bibliotece: Historia Netherilu, Cieniem przez magię, Historię Dalekiej Północy, Nekromantyczne zamysły oraz dziennik Albusa.
Historię dalekiej Północy. Ogólnikowy spis treści trochę ułatwił sprawę, gdyż zawierał nie tylko daty, ale i miejsca. Jednak jak uchwycić na stronach historię ludu, który ciągle się przemieszcza? Zresztą w większości rozdziałów opisano wojny Dziesięciu Miast z Reghedczykami, samym barbarzyńcom poświęcając niewiele miejsce, a ziemie poniżej Grzbietu Świata ignorując zupełnie. Pewnikiem historyk był południowcem i albo spuścizna dzikusów nie interesowała go wcale, albo klanowcy nie chcieli się nią podzielić. Tak czy inaczej niziołek zdołał jedynie przeczytać coś o wielkiej bitwie o Dolinę Żywej Wody pomiędzy zjednoczonymi przez Skiratów klanami a zbuntowanym szamanem i jego poplecznikami.


Czego tu nie było! Opisy różnych typów nieumarłych (sporo pojawiło się wokół Ybn), rysunki preparowania zwłok i ich zawartości (Mara trochę znała się na ludzkiej anatomii; w końcu nie raz i nie dwa zszywała ludzi, którzy więcej mieli na zewnątrz niż wewnątrz, lecz nigdy nie widziała wszystkiego tak dokładnie!), filozoficzne wynurzenia na temat wyższości magii nieżycia nad inną. Widać było, że Albus bardzo przykładał się do lektury; niektóre fragmenty były podkreślone, jak choćby ten:
I najpewniejszym na nieumarłość sposobem jest podzielenie na części swej duszy i dobre ukrycie jej, a zostawienie mocy w ciele, by nawet nieumarta nadal służyła swemu panu. Liczowa zamiana wymaga jednakowoż wysokiego kunsztu i sprytu, toteż niewprawnym poleca się znalezienie uprzejmego wompierza co petenta na drugą stronę przeprowadzi. Jednakowoż wielusetletniej służby ojcu-krwiopijcy to wymaga, więc kalkulacja zysków i kosztów jest wysoce zalecana”.
Na końcu tomu znajdowało się kilkanaście zaklęć, ale Mara nie potrafiła odczytać żadnego, choć była pewna, że niektóre są jej w jakiś sposób znajome.

Tak czy siak z kart dziennika wyłaniał mu się obraz człowieka dumnego - a raczej zarozumiałego; zadufanego w sobie, marzącego o wielkości. Ba! Nieśmiertelności wręcz! A równocześnie kiszącego się we własnym sosie, zbyt głupiego lub tchórzliwego by zrealizować własne ambicje. I - sądząc po zawartości dziennika - na całe szczęście.

Niektóre wpisy były całkiem sensowne i pojawiały się dość regularnie. Wynikało z nich, że Albus odkrył coś ciekawego w barbarzyńskich legendach i uparcie drążył temat. Dość dosłownie - torturując, a finalnie skórując żywcem napotkanych członków północnych klanów. Opisy rytuałów, które miały wyciągnąć informacje z jeńców sprawiły, że Burro zupełnie odechciało się jeść. Poszukiwania Blackwooda wiązały się z jakimś zdarzeniem sprzed dziesięcioleci, dzięki któremu jeden z szamanów klanu Kamiennych Żmij uzyskał nieśmiertelność. Jako ożywieniec, ani chybi - tego kucharz nie musiał się nawet domyślać. No bo i jak inaczej - jako bóg? Przecież wtedy by go współplemieńcy nie zabili, a tu - czarno na białym - stało, że wykończyli nadambitnego pobratymca. Czego jak czego, ale żyjący w symbiozie z naturą koczownicy nie tolerowali łamania odwiecznych praw. Tylko czy uśmiercili go finalnie? Tu Albus śmiał wątpić.






NPC:

Albus Blackwood. Tajemniczy szalony mag, na oko koło sześćdziesiątki, mistrz iluzji i zauroczeń z manią wielkości i pragnieniem osiągnięcia nieśmiertelności poprzez nekromatyczne praktyki (jak dotąd z miernym skutkiem). Według słów Nauta pewnego dnia ktoś odbił w niego jego własne zaklęcie i od tej pory czarodziej odzyskuje rozum jedynie w dobie pełni księżyca, co nie przeszkadza mu włóczyć się po okolicy i skórować ludzi oraz nieludzi. Zabity przez drużynę Hornulfa (prowadzoną przez Bosse Vole) i Elethienę w czasie próby schwytania.

Naut Kyor'Ol. Drow na usługach Albusa, który miał nieszczęście spotkać maga podczas jego rzadkich chwil rozsądku.
Spętany zaklęciem nie może sprzeciwić się czarodziejowi ani go zaatakować, jednak wykorzystuje każdą okazję by zaszkodzić swojemu panu. Nie wiadomo, czy Albus nie jest wstanie dopełnić zaklęcia by zapewnić sobie pełne bezpieczeństwo ze strony drowa, czy też traktuje te rozgrywki jako trening, by nawet w okresie szaleństwa nie zatracić instynktu samozachowawczego. Uwolniony z czaru przez śmierć Albusa, ucieka w nieznane.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 05-08-2014 o 10:18.
Sayane jest offline