Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2014, 10:29   #37
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Zwiad
Nevard zeskoczył z konia i ruszył w kierunku truchła w zapalona latarnią. Poza przyjemnym ciepłym pomarańczowym światłem, lampa zaczęła także wydawać z siebie upiorne wycie przywołujące na myśl bitego psa. To największa z wad lamp sferyczny, a najgorsze było to, że nigdy nie można było przewidzieć kiedy lampa będzie tylko cicho mruczeć, a kiedy wyć jak opętana. Były na ten temat różne teorie, ale większość nie trzymała się kupy i szybko upadała.

Smętniki przerwały ucztę i uważnie obserwowały zbliżającego się ku nim człowieka. Przez zdawało się, że ptaki rzuca się na Nevarda, aby bronić swojego posiłku, ale po kilku zdecydowanych krokach jaki ten zrobił w ich kierunku, zrezygnowały. Odskoczyły w tył rozpościerając szerokie, czarne skrzydła. Zatrzymały się kilka metrów od truchła i dalej obserwowały poczynania mężczyzny.
Ramirez cały czas stał przygotowany do przegnania ptaków, gdyby nagle przyszło im do głowy zaatakować Nevarda.

Nevard zbliżył się do przygniecionego przez cielsko harlanta człowieka. Z niemałym trudem wyciągnął je i przewrócił na plecy. Ku swemu przerażeniu zauważył, że mężczyzna ma wydłubane oczy. Okaleczenie nastąpiło zapewne wiele lat temu, gdyż rany były już zabliźnione. Nevard w niejednej karczmie słyszał plotki o szaleńcach, którzy wydłubywali sobie oczy, aby stać się głuchym na podszepty Pomroki. Sam jednak nigdy nikogo takiego nie spotkał. Ten tutaj był jednak dowodem na to, że tacy ludzie istnieli. Jak głosiła gminna wieść, ponoć okaleczali się oni w specjalnym rytuale, który miał ich nie tylko uczynić odpornymi na podszepty i zwidy Pomroki, ale także pozwolić poruszać się po niej z niebywała łatwością. Szeptem mówiło się, że przerabiają oni lampy sferyczne. Dzięki temu ponoć zyskiwali oni dar widzenia w ciemnościach.

Zniszczona i połamana lampa sferyczna leżała kilka metrów od ciała. Magiczne kamienie nadal tliły się słabym światłem.

Nevard dostrzegł jeszcze jedna rzecz na palcu lewej dłoni mężczyzny tkwił pierścień, łudząco podobny do tego, który na poprzedniej wyprawie znalazł wojownik.

Agarwaethor jako jedyny pozostał w siodle. Z grzbietu wierzchowca miał nie tylko lepszy widok, ale także większą mobilność i szybkość reakcji.
Czujnie obserwował poczynania Nevarda, a kątem oka śledził okolicę.
W pewnym momencie, gdy Nevard badał zwłoki mężczyzny, elf dostrzegł jakiś ruch w wysokiej trawie.
Nie dał po sobie poznać, że coś zauważył i dalej obserwował to miejsce.
Kolejne sekundy i kolejny ruch. Teraz elf nie miał już wątpliwości, że w zaroślach czają się jakieś dwie postacie. Trudno było jednak stwierdzić kim lub czym są.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline