Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2014, 13:11   #504
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Jaracz i Asderuki

Ciemność. Pusta, strach i ból. Stłumione odgłosy a potem cisza. Niejasność i zasnucie. Tępota i klarowność. Youviel spojrzała w oczy czarnego wilka. Widziała go już. Raz jak z nim walczyła, raz jak rozwiał jej koszmary. Znów się z nim spotkała. Otaczał ich las, spokój oraz cisza. Wilk wyszczerzył zęby pokazując swoje kły. Jednego brakowało, jeden był w jej ustach. Youviel Kieł Wilka. Kieł nie umrze póki żyje wilk. A wilk szczerzył kły. Nie mogła umrzeć jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś. Wytrzymała. Nie uciekła. Tym razem nie oddała pola przeciwnikowi i nie pokazała mu swoich pleców. Youviel wyszczerzyła swoje kły.

***

Wolf westchnął ciężko widząc jak powieki Youviel się podnoszą. Zgiełk bitwy dochodził do niego jak z oddali, choć troll szalał na dziedzińcu nie dalej jak dwadzieścia metrów od niego.

- Youviel… - wychrypiał czując jak krtań zaczyna go piec od okrzyków bojowych - żyjesz.

Elfka niemrawo popatrzyła na człowieka. Gdy spróbowała się poruszyć poczuła ogromny ból na całym ciele. Jęknęła krzywiąc się na twarzy a z jej oczu popłynęły łzy. Powoli przypominała sobie co się stało. Nie czuła się jednak zbytnio na siłach aby odpowiedzieć. Jeszcze nie.

Wolf wyrwał się z otępienia. Ogłuszający zgiełk bitwy do niego powrócił. Był zawsze człowiekiem pragmatycznym i z reguły myślał trzeźwo. To że elfka żyła, nie znaczyło że ten stan utrzyma się przez najbliższe kilka minut. Zaraz zaczął się zajmować jej ranami starając się powstrzymać upływ krwi. Był świadom tego że nie może przy niej zostać. Nie mógł jej też znieść na dół po schodach do medyków, gdyż na dziedziniec wlewali się zieloni. Zostawały liny, ale w pojedynkę zajęłoby mu to za dużo czasu. Na szczęście znał się na zakładaniu opatrunków.

Ich jedyną szansą było teraz odparcie napastników. Zaczynało im brakować sił, choć zielonych nie było dużo. Nadszedł ten moment, w którym zaczęła się liczyć każda para rąk. Wrócił z powrotem uwagą do elfki. Zajrzał jej w oczy szukając oznak przytomności. Kiwnął do niej głową i położył dłoń na policzku.

- Dasz radę wstać?

Youviel przymknęła oczy w odpowiedzi. Ból ciągle był, ale nie tak silny. A może zwyczajnie się do niego przyzwyczaiła? Albo zwyczajnie byłą zbyt otępiała aby stwierdzić czy faktycznie boli ją aż tak bardzo. Sycząc i cicho pojękując zaczęła się podnosić na łokcie starając się wstać. Szło jej ciężko i powoli.

- Idź… - sapnęła - potrzebują dowódcy. Jakoś… sobie poradzę.

Krótki okrzyk zamienił się w przeciągły syk, kiedy elfka starała się go stłumić. Zmęczonym wzrokiem popatrzyła na Wolfa. Było źle, albo i nawet gorzej niż źle. Duma i wspomnienia nie pozwliły jednak się poddać. Nie tym razem.

- Dam radę - powiedziała pewniej.
 
Asderuki jest offline