Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2014, 17:15   #148
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
.
.
.
- A więc...dla nas jest już po wszystkim?
- Taa. Tak sądzę.
- Poddałeś się, czy...?
Mężczyzna milczał. Dłuższą chwilę. W końcu jednak postanowił wyznać prawdę. - Zawsze byłem szalony, więc możesz powiedzieć, że to właśnie teraz oszalałem. Jeszcze sześć lat nim wasz wymiar spotka rozłam. Nie miałem sił, zadomowiłem się. To chyba przypadek, że trafiłem na nią. Ale dla kogoś innego, ratunek.
Kobieta uśmiechnęła się. - Czy to nie będzie trudne mimo wszystko? Nieść go samotnie.
Drzwi do pokoju otworzyły się, a światło nad nimi zgasło. - Można już wchodzić. - poinformował doktor.
Mężczyzna uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - W większości światów, ona nie będzie wiedziała. Ale ciebie mogę złapać za każdym razem, co nie? - pokrzepił jakby sam siebie. - Nie martw się Nikita, jeżeli będę potrzebował pomocy, znajdę cię w jakiej linii bym nie był.
Powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi. Miał tyle czasu ile tylko potrzebował. Już dawno wyliczył co może się stać. Widział kiedy do czego dojdzie. Widział narodziny światów techonologii, widział sadystycznych bogów, widział takich, których nic nie obchodziło. Ale teraz miał szansę w końcu stworzyć chociaż jedną linię, której jeszcze nie było.
Uśmiechnął się, przechodząc przez próg pomieszczenia.
- Wszystko dobrze, Charlotte?
- Tak. - kobieta na łóżku wyglądała dość słabo, była blada. Mimo wszystko faktycznie nie wyglądała, jakby coś jej groziło. - Jak go nazwiemy?
- Chciałbym mu dać moje własne imię.
- Bob Junior?
- Nie. Henry.

***

- W takim razie potrzebujemy dwóch rzeczy. - podsumował zielonowłosy mężczyzna. - Kogoś, kto będzie dążył do summarium, i w efekcie wepchnie tam wszystkich ze sobą, oraz...czegoś, co zmyli byt przeciwny. Nie będzie łatwo.
- To nie jest do końca niemożliwe.
- Masz coś, Zolf? - zdziwił się mężczyzna w garniturze.
- To biologia eksperymentalna. Teoretycznie można stworzyć człowieka na wyższym poziomie rozwoju, niż my. Coś co jest ponad nami na pewno nie odpuściłoby bycia traktowanym przez nas z góry.
- Brzmi niebezpiecznie. - zauważył zielonowłosy.
- Taa. W najgorszym wypadku wszyscy z kimś takim po prostu...przegrają z nim. - gdy Zolf skończył zdanie...zaśmiał się lekko. - Że też rdzeń jest jednocześnie naszą zgubą i nadzieją. Albo raczej dla tego, co będzie potem.
- Naaah. Naszą zgubą było stworzenie dwóch światów w jednym. Przeklęta sieć wirtualna. - zaprzeczył Bob, wzdychając. Spojrzał w niebo. - Słyszysz to, Boże? W tym świecie jest ktoś złączony z tobą od samego początku. A my zrobimy wszystko, abyście znowu byli cali.

Jestem ogromnie szczęśliwy, że nie postanowił uciec. Że znalazł rozwiązanie, nawet, jeżeli ostatecznie podano mu je na tacy. Po wizycie w tylu światach, byłem chyba ostatnią istotą na świecie którą faktycznie cokolwiek obchodził kolejny świat. Aby chociaż ten jeden, się udał. Ale jeden na ile? Czy ten cholerny paradox nie oznacza, że nie ma końca linii? Czas to coś, co łatwo skrzywdzić. I coś, co nigdy nie skończy krwawić. Mam nadzieję, że przynajmniej w jego świecie nie będzie to coś, co ludzie dorwą w swoje łapska. Żegnaj. Naukowcu. Szaleńcu. Mój synu. Moje Ja, z innego wymiaru w czasie....
THE END
See you in a new world
 
Fiath jest offline