W oczach Vigo na krótki moment zagościło przerażenie, gdy lampa na jego narożniku została wciągnięta w pomrokę, między przetaczające się obok bestie. W jednej chwili ich szanse na przetrwanie drastycznie zmalały. Odruchowo wyciągnął dłoń w stronę gdzie jarzyło się światło, ale została brutalnie odtrącona przez przebiegające zwierzę.
- Bogini… - szepnął walcząc z grozą w sercu - Miej nas w swej opiece.
Mocniej ścisnął w dłoni korbacz i cofnął się o krok. Na jego ustach zagościły słowa modlitwy i naraz poczuł jak wraca mu pewność siebie i odwaga. Rozejrzał się zastanawiając jak zaradzić tej sytuacji. Mogli jedynie zacieśnić odległość między pozostałymi lampami i przesunąć je tak, by utworzyły regularny trójkąt nastawiony wierzchołkiem na falę zwierząt, by ją rozbić niczym klin w wodzie. Chciał już krzyknąć do przewodnika, ale wtedy ujrzał wchodzącego w pomrokę obsydianina. Jego sylwetka już po chwili była ledwo wyraźna we mgle, ale mimo to dalej kroczył w stronę lampy. Wciąż żył. Mieli nadzieję. Ale nawet gdyby mu się powiodło, musieli do tego czasu przeżyć.
- Może przestawmy lampy w trójkąt! - krzyknął z propozycją do przewodnika - Wierzchołkiem do fali!
Ostatnio edytowane przez Jaracz : 11-07-2014 o 16:03.
Powód: Drobna korekta na początku ostatniej wypowiedzi.
|