Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2014, 13:58   #98
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Olaf nasłuchiwał uważnie, starając się wyczulić swoje zmysły, gdy zaczęło mu się zdawać że słyszysz szept. Cichy, jadowity, przepełniony nienawiścią:

-Zabić ich. Przyprowadźcie mi kobietę. Ona się liczy. Ma być żywa. Reszta mnie nie obchodzi. Chcę kobiety. Ach, urodzi mi piękne potomstwo. Pan będzie zadowolony.

Słowa te odbijały się echem w jego głowie, chciał się ich pozbyć, lecz nie mógł. Rozbrzmiewały niczym bijący dzwon, uderzając w zmysły raz za razem. Na chwilę zakrył uszy, ale głos nie cichł. Wziął głęboki wdech. Zamknął oczy na chwilę, zacisnął zęby, pięści ścisnął tak, że knykcie mu zbielały i głosy w końcu znikły.

***

Tyr ruszył jako pierwszy, z Markusem za plecami. Dopiero za nimi podążali Olaf wraz z Zoją. Nie spieszyli się zbytnio uważając, by nie nikt ich nie zaskoczył. Uważnie rozglądali się dookoła i choć nie widzieli niczego w tej mgle, wciąż słyszeli żabi śmiech. Mgła z każdym krokiem coraz bardziej się podnosiła i gęstniała, nieprzejednana. Śmiech roznosił się jednak echem po lesie, początkowo tak, jak by śmiejący się przed nimi. Gdy ludzie Inkwizytora zbliżyli się naprawdę blisko, a przynajmniej tak sądzili, rechot zniknął na ułamek sekundy, by pojawić się gdzieś za ich plecami.

Wychwycili jakieś szmery, szum - dźwięk podobny do szumu wody poruszającej koło młyńskie lub do huku wielkiego wodospadu i zbliżało się. Dostrzegli ciemną, wielką plamę we mgle unoszącą się trochę nad głowami. Coś nadchodziło, a hałas zamienił się. Teraz brzmiał, jakby ulewny deszcz padający na daleki las.


Setki tysięcy owadów spadło na bohaterów. Dziesiątki setek maleńkich ukąszeń, nie większych niż kropla deszczu, pojedynczo bezbolesnych, lecz przy takiej ilości wszyscy zaczęli czuć delikatne swędzenie, ukłucia jakby ktoś igłę raz po raz wbijał w ich skórę. Szarańcza nadciągnęła znikąd, a uderzenia maleńkich skrzydeł zaczęły wciskać się każdemu w twarz. Nie było czasu jednak na odganianie się od przeklętych stworzeń, bowiem z mgły poczęły wychodzić jakieś postacie. Biegły one nie bacząc na plagę, która nawiedziła to miejsce. Istoty przebijały się przez morze owadów, po prostu biegnąc w kierunku czwórki ludzi.

W kierunku Tyra nadciągała dość spora, patrząc na rozmiary, istota. Była tak wielka jak on, i choć jej skórę pokrywały zzieleniałe, gnijące fałdy tłuszczu to możliwe, że i siłą Norsowi dorównywała. Twarz jej była jednak tak brzydka, że nawet w standardach ludzi północy, trzeba było ją uznać za wynaturzenie. Wrzody i pękające bąble pokrywały popękaną skórę, a na czole wyrastała dziwna narośl - ni to oko, ni to otwór gębowy. Potężne zębiska wychodziły poza usta, tak że stwór miał zapewne problem z zamknięciem pyska. Skórę na brodzie i polikach przebijały narośle kostne. Potwór nie miał żadnego oręża, lecz nie potrzebował go. Cztery, zakończone pazurami, potężne łapy starczały aż nadto.


Niestety reszta drużyny również miała paść ofiarą ataku. Z mgły po ich lewej stronie wyłonili się kolejni przeciwnicy, równie ohydni i śmierdzący, lecz uzbrojeni w topory. Ich cielska okrywały skórzane pancerzem umazane dziwnym zielonym śluzem. Obrzydliwa maź syczała za każdym razem, gdy gęsta kropla spotykała się z powierzchnią śniegu. Przypominało to odgłos kwasu wyżerającego się w skórę. Oręż potworów również pokrywały dziwne narośle i pęki pnączy. Odgłosy wydobywające się z plugawych paszczy brzmiały jak bulgotanie lub charczenie, a wyłupiaste oczy skierowały się na Zoję. Długie, pokryte czarnymi bąblami języki, oblizały spierzchnięte wargi.

 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline