-Pierdolić to! Pogadamy o tym później. Teraz musimy znaleźć dla ciebie maskę i kombinezon , bo jak widzisz jak swoją posiadam- Lou wskazała na swój aparat tlenowy. Szybko podeszła do panelu drzwi i oddzieliła rozszczelniony korytarz od tego pięknego eleganckiego pomieszczenia z gościem , któremu ugotował się mózg. Śmierdziało, fakt. Drzwi zamknęły się, mieli trochę czasu. To znaczy Pinky miał , bo ona mogła sobie posiedzieć tak nawet z godzinę. Duży łazik traperów czekał jeszcze na wzniesieniu , widziała ich przez szybę.
Cytat:
>Jak tam kowboju? Widzieliśmy wybuch.
>Zdarza się. Potrzebuje egzokombinezonu dla mojego kochanego ziomka i jesteśmy gotowi do odjazdu. Gnojek , który ze mną zadarł ma upieczony mózg. Raczej nic z niego się nie odzyska. Definitywnie kaput. Poczekaj jeszcze chwilę dobry człowieku. Już się spieszymy.
>Ok. Nie ma sprawy- odpisał Mad Max.
|
-To ty tu miałeś urlop. Jeśli chcesz przeżyć i nie zadomawiać się w nowym ciele wcześniej wypalając sobie płuca to powiedz łaskawie gdzie znajdziemy kombinezony.- Powiedziała ciągle nieco wkurzona Loulou. Nadal miała wątpliwości co do przymusu tego porwania. Dodatkowo bardzo zdziwił ją sam Gajusz. Kto do diabła decyduje się na taki samobójczy krok z taką łatwością. O taką błachostkę?
[media]http://www.youtube.com/watch?v=cJQwnAhXnBk[/media]