-Waż swe słowa Panie Oswaldzie! - Rzekł groźnie Luis. -Gdyby nie pańskie pochodzenie w tej chwili przeszyłbym Pana mieczem za takie groźby. - Oznajmił. -Jednak zważywszy na szacunek do Pańskiego herbu nie zrobię tego. Obrażenie rycerza poza polem bitwy jest aktem haniebnym! Będę bronił swojej czci i godności. Jeśli więc pańskie niegodne zachowanie nie jest przejawem klątwy bądź uroku, proszę wybrać porę i broń. Załatwmy to w honorowy sposób. Inaczej uznam, żeś Pan jest osobą pozbawioną czci, honoru i odwagi! - Rzekł szorstko Luis. -Moim dowodem w sprawie tej małej wiedźmy są słowa naszych towarzyszy, które wszyscy słyszeli. Mała ma konszachty duchami i siłami nieczystymi. Ilu z nas rozmawia sobie z duchami? To nie jest normalne. - Luis tylko zaśmiał się słysząc o pojedynku z dziewczynką. -Dziwne macie zwyczaje. W Bretoni żaden rycerz nie splamiłby się pojedynkiem z kobietą. Gdzież honor i sława po takim zwycięstwie? |