Karl uwijał się jak mrówka, jak nic nie mógł narzekać na brak pracy, a wiedza którą zgłębiał na dworze Pazziano okazała się doskonałym uzupełnieniem już tej którą posiadał i nabył przez długie lata. Żałował tylko, że nie może dołączyć do bitwy, jednak miał inną, jakże nie ważną robotę na swoich dłoniach. Od niego w końcu zależało, życie i zdolność bojowa ich oddziałów które tak dzielnie odpierały najazd zielonych. Zacisnął więc mocno szarfę na poranionej nodze jednego z walecznych i szybko zabrał się za 'naprawianie' paskudnie wyglądającej rany. Wiedział, że nie ma wiele czasu na każdego ze swoich pacjentów. Czas na właściwe leczenie przyjdzie kiedy skończy się bitwa. Na teraz musiał się zadowolić pierwszą pomocą.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |