Zbliżając się do bram miasteczka Oswald schował flet do sakwy, nałożył rękawice i wyprostował się w siodle. Odruchowo poprawił ubranie i lekko się uśmiechnął.
Po serii pytań strażnika, podprowadził konia trochę bliżej coby nie musieć podnosić głosu. - Zwe się Oswald Bosch. Wraz z towarzyszami zmierzamy, chyba jak wszyscy podróżni na tym szlaku, do Altdorfu. Odpowiedział niemalże znudzonym tonem. - A czy długo zostaniemy? Pewnie nie, ale któż może wiedzieć? Jakiś problem? Zakończył pytaniem.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |