Sav nawet nie próbował niepostrzeżenie zerknąć tam, gdzie podobno kryła się jakaś dwójka. Skoro jego towarzysze twierdzili, że ktoś lub coś tam jest, wierzył im. - Zaufajcie mi. Zostaniemy tutaj. W razie kłopotów ze wzgórza możemy szybko się ulotnić. W jaskini może być z tym mały problem - kontynuował rozmowę, jakby nic się nie stało. Rozumiał obawy towarzyszy, ale był gotów podjąć ryzyko. W tej chwili nie było jednego dobrego wyboru. Gdy Pomroka była tak blisko, z każdą decyzją wiązało się niebezpieczeństwo. - Idę się odlać - powiedział, kładąc swoją lampę na ziemi i po prostu ruszył w stronę zarośli, w których miało się coś kryć. Jeśli ktoś chciał się tam ukryć w tej chwil mógł tylko się ujawnić. Gdyby ukrywający się próbowali uciec, zdradziliby swoją obecność, gdyby zostawili w miejscu bez ruchu, Nevard dostrzegłby ich, gdy już by się zbliżył. Mogliby też go zaatakować, ale z takim scenariuszem powinien być sobie wstanie poradzić.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |