Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2014, 22:18   #90
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szlag by...
Jost oparł się o ścianę obok drzwi, przez moment zastanawiając się, co dalej. Bo możliwości było kilka. Na przykład spakować się i ruszyć z "Bestii" w świat, zostawiając zbrodnię i niedoszłego truposza na karku karczmarza. Nie sądził jednak, że Bert zgodziłby się na coś takiego. Zdecydowanie za bardzo się zapalił do tej sprawy. W przeciwieństwie do Josta, który nie miał ani chęci, ani pomysłów na pytania. I pewnie ktoś by mu musiał wręczyć związanego sprawcę zamachu, żeby Jost osiągnął sukces.

Co na razie wiedział? Tyle tylko, że Napoleon miał na plecach ranę. I że wspomniany Napoleon spierał się z Herbertem. Ostro się spierał. Kłótnią śmiało można było to nazwać.
Aha. I o sztylecie w dłoni Herberta też warto było wspomnieć. Sztylecie, którym podziurawiono Napoleona, a który był własnością właśnie Herberta.
Cóż prostszego, jak powiedzieć "Winny!"?
No a Jost nie potrafił, bo stale chodziło mu po głowie pytanie, jakim cudem można było spartaczyć coś tak prostego jak cios nożem w plecy. Powinna być dziura na wylot i trup, a tu raptem byle zadraśnięcie.
No i te ślady przy drzwiach...
Dlatego też Jost nie mógł się oprzeć wrażeniu, że Napoleon sam się zranił (na przykład opierając sztylet o ścianę i napierając plecami na ustawione na sztorc ostrze, a potem odrzucił sztylet pod drzwi, gdzie znalazł go wchodzący Herbert.
Tylko po co Herbert, w środku nocy, odwiedził Napoleona? Gdyby szło o Heidi, to sprawa by była jasna, ale Napoleon? Pogodzić się chciał?
I skąd Napoleon miałby wiedzieć o tej wizycie, by się na czas przygotować i zastawić pułapkę?
To był zdecydowanie słaby punkt w rozumowaniu Josta.


Korzystając z tego, że członkowie trupy albo byli przesłuchiwani przez Berta, albo stali pod strażą nabzdyczonego Arno, Jost zabrał się za przeszukiwanie pokojów.
Najgorzej było u inmpresario. Od panującego tam porządku Jostowi zrobiło się niedobrze. Miało się wrażenie, że każdy papierek miał swoje określone miejsce, buty ustawione były jak żołnierze na warcie, a koszule idealnie poskładane.
- Załamie się, biedak - powiedział cicho (i bez żalu) Jost, któremu po przejrzeniu wszystkiego zdecydowaniu nie udało się zostawić wszystkiego w takim stanie, w jakim to zastał.
U Olgi nie było nic ciekawego, prócz setek sukien, spódnic, bluzek, tudzież stosu bielizny. No i całego asortymentu pudrów, szminek, perfum, grzebieni, szczotek, spinek do włosów...
Podobnie zaopatrzona była część jej współlokatorki, ale kuferek Heidi zawierał dodatkowo liczne dowody męskich zainteresowań - liściki, bileciki... Trudno było się dziwić, bowiem dziewczyna warta była grzechu, a wędrując od miasta do miasta miała wiele okazji do zawierania licznych znajomości. I z pewnością nieraz była powodem starć między konkurentami do jej serca czy łoża. Czy do tego grona należeli również Napoleon i Hektor?
Może Bert wyciągnął coś z przesłuchiwanych?

W pozostałych pokojach również nie było nic ciekawego. No, może prócz licznych butelek w pokoju Napoleona. Całkiem jakby lokator odczuwał zbyt często zbyt wielką potrzebę wlania w siebie czegoś dużo mocniejszego od wody czy nawet piwa.

Przeszukiwanie nic nie dało. Jost, prawdę mówiąc, nie wierzył, by jakikolwiek znaleziony przedmiot zdołał go naprowadzić na ślad napastnika. Może, ewentualnie, pochwa od tego sztyletu. Ale jaki dureń chowałby coś takiego wśród swoich rzeczy? Prędzej by podrzucił i tyle.
Chyba faktycznie jedynym wyjściem było wykrycie jakichś sprzeczności w zeznaniach poszczególnych członków trupy. Bo trudno by było zacząć przypalać po kolei wszystkich aktorów w celu znalezienia winnego. Albo też zakopanie podejrzanego (lub ich grupy) w mrowisku.

Gdy tylko Bert "zwolnił" wszystkich aktorów i pozwolił im na udanie się do swoich pokojów, trójka "śledczych" zebrała się w pokoju Berta, które to pomieszczenie było największe ze wszystkich zajmowanych przez chłopców Biberhof.
A porozmawiać musieli.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-07-2014 o 08:53.
Kerm jest offline