~Zabiłam człowieka...!~
No, może nie do końca człowieka. Niebieskie oczy patrzyły na nią szeroko otwarte, z wyrzutem. Ciało bezwładnie zwaliło się z Esko na podłogę, jeszcze mocniej dobijając nóż. Rękojeść jeszcze czuła na swoich dłoniach, nie mogąc się ruszyć z miejsca. Lekko otwarte usta i szeroko otwarte powieki podkreślały to co czuła. Wydawało się, że godziny minęły, nim oderwała wzrok od tego... potwora. Zmusiła się do przełknięcia śliny, wysuszone gardło zaprotestowało.
- Nic ci nie jest? - spytała idiotycznie Esko. - Och...
Zagryzła wargę, widząc krew płynącą z nosa mężczyzny. Rozejrzała się ciągle trochę panicznie i podbiegła do ich rzeczy, wyniesionych z kompleksu, a potem przewiezionych helikopterem. Grzebała w nich chwilę i wróciła z apteczką, podając Finowi gaże i bandaże.
Wtedy dopiero zobaczyła co działo się z Leonem. Z nagłego szoku zachwiała się i prawie upadła, w ostatniej chwili podtrzymując się podziurawionego kulami stołu. Zwróciła bladą twarz na Esko.
- Tess i Monique pobiegły na dół, za resztą tych... monstrów... Idź, może któreś z nich zna się na... o ile jeszcze nie...
Nie musiała kończyć, klękając przy Leonie. Przełamała wahanie i podwinęła trochę górną część ubrania, przykładając do rany czyste kawałki materiału i dociskając mocno. Położyła na nich rękę mężczyzny. Miała wrażenie, że zaraz sama zemdleje, z trudem zmuszała się do pozostania silną.
- Nic ci nie będzie... wyjdziesz z tego - pogłaskała rannego po włosach, próbując ukryć przed nim spływającą po jej policzku łzę. Jeśli kula spowodowała większy wewnętrzny krwotok... |