Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2014, 10:42   #622
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zaskoczony, czający się i drżący ze strachu człowiek ukryty w krzakach łatwo popełnia błędy. Fumadores to żadni komandosi, a ci tutaj mogli trudnić się co najwyżej ochroną pól plantacji "marchewki". Nawet lecący plecak był w takich momentach bardzo dobrym celem. Poleciała za nim cała seria z jakiegoś typu kałasznikowa, rozpoznawalnego po dźwięku dla każdego miłośnika militariów. W ich przypadku był nim głównie Buck, który przekładając cygaro z jednego kącika ust na drugi wypalił z granatnika jak tylko zobaczył błysk z lufy i rozrywane pociskami liście.

Eksplozja nastąpiła gdzieś w pobliżu, seria urwała się, ale to za mało, żeby stwierdzić, czy strzał był celny. Za to po drugiej stronie ścieżki poderwał się ranny, próbując ostatkiem sił wydostać się z tego piekła, pewnie bez udziały mózgu, ogłuszony bólem i hukiem. Paula nie miała problemu z trafieniem. Ciało padło na ziemię.

JP skradała się po jednej stronie, Alker ruszył po drugiej. Dżungla tłumiła większość odgłosów, wybuchy i strzały także swoje dokładały. Szybko skracali dystans. Minęli pierwszego quada i zajrzeli przez dziurę w roślinności wybitą wybuchem granatu. Obok leżało ciało dogorywającego mężczyzny. Kazinski trafił, chociaż może nie bezpośrednio. Timothy wystrzelił dwa pociski, dobijając go zanim JP mogła coś zrobić. Posłał jej krótkie spojrzenie, nabrał powietrza w płuca i schował broń, zabierając się za uprzątanie ciał z widoku.

Chwilę później gotowi byli do drogi. Zginęli wszyscy przeciwnicy, a quady ciągle się nadawały do jazdy. Co prawda były tylko dwa na ich piątkę, ale dziewczyny nie były duże. Zawsze to szybszy transport.
Fizycznie ucierpiał tylko plecak Ruiza, nabywając kilka nowych dziur po kulach.


Godzina 07:28 czasu lokalnego
Piątek, 14 styczeń 2049
Gdzieś w dżungli, Kolumbia


Dotarcie w okolicę miejsca zaznaczonego na mapie przebiegło już bez problemu, przynajmniej aż do momentu, gdy mogli poruszać się po przetartej ścieżce. Potem ona skręcała, zostawili więc quady ukryte w zaroślach i zaczęli poruszać się na przełaj. Teraz dopiero poznawali prawdziwą dżunglę. Gęstą, lepką, pełną przeróżnych stworzeń i innych czepiających się twarzy i kończyn elementów otoczenia. Nowoczesne środki pozwalały trzymać najbardziej uporczywe owady na odległość - większość z nich w każdym razie. Paula prowadziła, lecz ciężko było dotrzymać jej kroku, nawet dla przewodnika.

Okazało się jednak, że muszą się tak przedzierać ledwie kilka minut. Greczynka zatrzymała się nagle i wskazała przed siebie. Widniał tam pas wykarczowanej dżungli, kończący się ciągnącą się w jedną i drugą stronę siatką zakończoną pokaźnym drutem kolczastym. Co kilka metrów wbito metalowe słupy, na których się opierała i z tej pozycji nie widzieli ani jej końca, ani tego co znajdowało się za nią - oprócz oczywiście kolejnego kawałka dżungli.
- Mogą mieć tu monitoring. Raczej za siatką niż przed nią. Przebijamy się tędy? Mój zakłócacz działa krótko, musielibyśmy przeciąć drut i szybko odnaleźć kamery i czujniki i je unieszkodliwić. Inaczej nie mielibyśmy drogi powrotu.
 
Sekal jest offline