Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2014, 13:58   #42
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Święto z okazji otwarcia Akademii Magicznej wypadło wspaniale. Dochody Marchii przez to wzrosły w tym czasie. Ludność była zadowolona, a morale wojska wspaniałe. Sielanka i magia.
Czy aby na pewno?




2 Mirtula 1972RD - Przed południem. Gabinet Margrabiego Rovana Tirana. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; Twierdza: Kamienna Łza; miasto: Złota Kiść; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.




- Panie myślę, iż ustalenia mogę przekazać twojej małżonce Wielmożny Margrabio. Skoro inne ważne sprawy wymagają Twojej obecności. - odpowiedź Alana z Waterdeep była dyplomatyczna do przesady.

Gdy Rovan już opuścił gabinet wojownik zwrócił się do Wezyr i Margrabiny.

- Wielmożne Panie, zatem zacznijmy od najprostszego. Jedwabniki nie maja wielkich wymagań w tym klimacie. Wystarcza tylko odpowiedniej wielkości pomieszczenie dobrze wentylowane, oraz drzewa morwowe, których wiele widziałem w okolicy, a dokładniej liście z tych drzew, które są pokarmem jedwabników. Druga sprawa akademia wojskowa myślę, iż z Marchii i okolic uda nam się znaleźć od pięciuset do ośmiu setek dzieci i młodzieży w różnym wieku, mających predyspozycje do zostania zbrojnymi. Bardziej zdolnych można będzie wyszkolić na zwiadowców i felczerów oddziałowych. Wybitnych zaś wyszkoli się na wojowników i łowców.
Co potrzeba. Budynków uzbrojenia i opancerzenia. Z początku wystarczy mniejsza ilość broni , gdyż wiele ćwiczeń, zwłaszcza z młodszymi rocznikami, można prowadzić przy zastosowaniu bokenów, mieczy wykonanych z babusa. Na każdy rocznik potrzeba dwoje opiekunów, kobiety i mężczyzny, wybranych ze zbrojnych, czyli potrzeba dwudziestu opiekunów. Do tego nauczyciel rzemiosł i innych umiejętności. Dokładniejsza ilość potrzebnych nauczycieli i szkolących znana będzie gdy poznamy ilość uczniów. Pozwoliłem się skorzystać z oddziałów mojej małżonki, które to przeszły Margrabino pod Twoje rozkazy. Rozesłałem je aby bez zbędnego zwracani uwagi rozejrzały się za odpowiednimi dziećmi. Wiem, że dzięki temu będziemy mieli chociaż cześć pracy z głowy. Zajmie to zapewne dekadzień.


Po tych słowach skłonił się lekko ku Tabithcie.

- Twoim zaś zadaniem, Wielmożny Wezyrze, będzie przygotować obwieszczeni o naborze do Akademii Wojskowej, które rozgłosi się po powrocie wysłanych szpiegów. Myślę, iż nabór do szkoły połączyć można z wymarszem na wyprawę badawczo osadniczą, czyli przeprowadzić dwudziestego tego miesiąca.

Tabitha pokiwała głową.

-Tak plany wyważone a termin sensowny. Tak przygotuję co trzeba i przekaże listę potrzebnych rzeczy Margrabiemu Tiranowi.




***




2-12 Mirtula 1972RD Różne miejsca na terenie Marchii. Marchia Winnego Przedgórza; właściciel: Margrabia Rovan Tiran.


Misja poszukiwania nadających się do szkolenia woskowego i uzdolnionych w tym kierunku dzieci była sukcesem. Dzięki potajemnemu działaniu kobiet z oddziału ORWM udało odnaleźć się, wytypować najzdolniejsze. Przynajmniej takie których zdolności można było wykryć dobrym wywiadem i obserwacją. Wysłane zbrojne zwracały uwagę nie tylko na zdolności i potencjał do walki, lecz też na cechy przywódcze i chęć współpracy w grupie.
W tym okresie wytypowano dziewięćdziesięcioro troje dzieci, które znalazły się na liście do natychmiastowego przyjęcia do Akademii Wojskowej.
Wśród nich kilkoro, zdaniem zbrojnych, nadawało się również do szkolenia w Klasztorze.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=TNzP0fNiY4g[/MEDIA]

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=RQ_yz1F_S6U[/MEDIA]

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5G7wXrUBLVU[/MEDIA]

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=i5jGSiEs-Q8[/MEDIA]






***




6 Mirtula 1972RD – Późne popołudnie. Kaplica Mystry w Kamiennej Łzie. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; Twierdza: Kamienna Łza; miasto: Złota Kiść; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.




Przez witraż z alegorią Mystry wpadało ostanie świtało tego dnia. Ronia, powolnymi ruchami jak zwykle, kończyła składanie szat liturgicznych. Kaplica, była już prawie opuszczona, jeśli nie liczyć ochrony margrabiny. Nagle, jak burza, wbiegła do kaplicy zapłakana dziewczyna i rzuciła się do nóg Roni. Kapłanka ze zdziwienia rozpostarła skrzydła. Siostry ORWM (Ochrona Roni Warkoczy Mystry) powoli zbliżyły się. Z ich twarzy wyczytać można było pytanie.
„Mamy wyrzucać , czy nie wyrzucać”


- Wielmożna Pani jestem tak szczęśliwa. - Przez łzy odezwała się Ollena.

Ronia ze zdziwieniem rozpoznał dziewczynę z burdelu „Czerwony Lewiatan”.

- Nie zachowuj się jak dziecko Olleno, tylko jak młoda kobieta a niedługo matka. Po pierwsze wstań, po drugie wytrzyj oczy. Skoro jesteś szczęśliwa wystarczy już może tych łez.

Spokojnie słowa uspokoiły dziewczynę. Przez drzwi weszła olbrzymia postać. Ochrona ruszył w kierunku intruza, lecz po chwili zatrzymały się rozpoznając jednego z dziesiętników Gwardii Rovana.


Dziesiętnik Berg Tardyn, to on zbliżała się nawą kaplicy zdawał się zajmować swoją postacią ją całą. Było to jednak tylko złudzenie. Ciemnoskóry olbrzym mierzył tylko siedem stóp. Niewiele mniej też miał w barach. Zdecydowanym krokiem podszedł do Olleny. Objął ją swym grubym niczym konar jazodrzewa ramieniem.

- Racz wybaczyć Wieleba Kapłanko Margrabino. Zachowanie mojej narzeczonej. Ledwo co Wielmożny Margrabia określił jej moc jako objawioną przez Mystrę. Miała się do Wielebnej Kapłanki zwrócić, tak nakazał Wielmożny Margrabia. Przybiegła do koszar i tam mi te wieści obwieściła, po czym wybuchnęła płaczem i pognała przed siebie. Ledwom za nią nadążył.

Ronia powoli składała skrzydła. W tym czasie przyglądała się tak dziwnie dobranej parze.
Ciemnoskóry olbrzym i drobna, po dziewczęco filigranowa, mierząca nie całe pięć i pół stopy Ollena. Uśmiechnęła się do swoich myśli.
„Jednak ten olbrzym jest ojcem dziecka , które nosi w łonie. Nie przestraszył się też tego, iż była Królową Radości i spotkał ją w burdelu”.

- Gratuluję Olleno. Widzę, iż oświadczyny odbyły się niedawno i nagle. - pytająco spojrzała na Tardyna.
- Było jak mówicie Wielmożna Margrabino. – odparł dziesiętnik – Oświadczyłem się Ollenie przedwczoraj. Wczoraj zameldowałem dowódcy i poprosiłem o wyznaczenie terminu.
- Olleno będziesz u mnie nowicjuszką. Przede mą będziesz też odpowiadała za swe postępy w nauce. Jako że musisz uzupełnić wiedzę, będziesz brała udział w zajęciach Freblówki, które ci wskaże. Resztę wiedzy potrzebnej nabędziesz ucząc się obserwując i słuchając moich nauk.
- Tak. Wielmożna Margrabino.
- Gratuluję odwagi i decyzji dziesiętniku Tardyn. Gratuluję też Wam syna. Ollena jest w ciąży
.

Dziesiętnik nagle stał się blady jak płótno. Ollena zachwiał się pod ciężarem oblubieńca.
Ronia nie traciła czasu na wzywanie pomocy. Podskoczyła i kilkoma mocnymi ciosami w twarz przywróciła do zmysłów olbrzyma.

- Jak widzę nie pisnęłaś nawet słowem narzeczonemu. - uśmiechnęła się do zawstydzonej dziewczyny
- Dziesiętniku Tarden. Wieszczyłam i wiem, że Ollena jest brzemienna. Jest to Twój syn. Wizja była w tej kwestii dokładna.

Olbrzym radośnie znaczą się zanosić śmiechem, po czym uradowany porwał na ręce Ollenę i zaczął ją podrzucać wykrzykując.

- Syn, syn będę miał syna.

Równie szybko się zreflektował i odstawił dziewczynę.

- Nic ci nie zrobiłem kochanie.
- Nie, oblubiony.


Ronia zaklaskała w dłonie aby przywołać ich uwagę.

- Pozostaje jeszcze kwestia tatuaży Olleno. Mogę je zlecić komuś usunąć.

Chodziło oczywiście o tatuaże, po których niemal na pierwszy rzut oka można rozpoznać dziwki i kurtyzany. W Złotej Kiści dziwki miały tatuowane winne pnącza i złotego koloru kiść winogron ciągnące się od każdego kącika oka i zachodzące na górną część policzka. Kurtyzany zaś tatuowały pojedynczy taki symbol na dekolcie.

- Nie pani. Nie wstydzę się mojej poprzedniej profesji. Zgodnie z tradycja wytatuuję na samej złotych gronach z symbolu srebrne obręcze oznaczające, iż nie jestem już Królową Radości lecz stateczną żoną. Wielebna Matko w podzięce Mystrze i tobie postanowiłam, iż na prawym policzku poniżej posiadanego wytatuuje jej symbol, na lewym zaś twój prywatny symbol Wielmożna Margrabino, srebrnego smoka.

- Wybrałaś nowicjuszko. Jednakowoż nie pozwolę aby jakiś marny artysta zajął się tymi tatuażami. Dostaniesz list do najlepszego w Marchii mistrza tatuażu, zawrę tam wytyczne co do wyglądu tych tatuaży i techniki jakie ma zastosować. Skoro pragniesz ta postąpić będziesz miała tatuaże, które cie upiększą. Nie, nie dziękuj Olleno uznaj to za dar o preceptora z okazji ślubu. Widzimy się jutro z rana, wtedy ustalę tok twojego nauczania.




***




9 Mirtula 1972RD Wzgórze z wieżą nr 9. Las Druidki - ranek.
Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; Twierdza: Kamienna Łza; miasto: Złota Kiść; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.



Mgła znad lasu jeszcze nie opadła, gdy przed jaskinie druidki przybył niewielki poczet. Ronia jej ochrona, hrabina Iwoni, oraz niewielka grupka dzieci dziesięcioro, w tym szóstka winnych zamieszania.

Z jaskini wyszła druidka Chantuei, w postaci najchętniej przyjmowanej, Halruaańskiej starszej kobiety.

- Witaj Roniu, siostro Iwoni widzę, iż doprowadziliście uczniów.

Po tych słowach zwróciła się do dzieci i młodzieży.

- Pierwsza lekcja. Co czują drzewa. Pod koniec zadam wam pytania, żeby sprawdzić, czy aby ją dobrze zrozumieliście.

Ronia poczuła moc i przed nią nagle pojawiło się dziesięć bananowców.


- Cztery godziny jako drzewa powinno je więcej nauczyć niż tydzień wykładów. Po takiej nauczce zapewne już nigdy nie zniszczą żadnej rośliny.

- Nic im nie będzie? - Zapytał Ronia kołysząc i tuląc w chuście, Ronie Młodszą, Srebrnowłosą i Valeriusa.

Druidka roześmiał się.

- Jest równie bezpieczne jak użycie czaru piórkospadanie. Jeśli masz ochotę to mogę ciebie też na godzinę zamienić w drzewo. Nic się nie stanie, ani tobie, ani bliźniakom, które nosisz w łonie.

- Bliźnięta?

- Roniu, a wystarczyło zapytać Piękny Wzorek. Odpowiedziała by ci to samo. Tak chłopca i dziewczynkę. Więc jak chcesz przekonać się jak to jest być drzewem przez godzinę? W tym czasie wprowadzę młodą druidkę Mystry, jak wyczuwam, w arkana, przynajmniej cześć arkan. - zapytała, wymownie spoglądając na Iwoni.

- Wielmoża Margrabino to jakiś podstęp, nalegam abyś nie czyniła tego. - poprosiła jedna z OOR WM

Staruszka roześmiała się.

- Dobrze wyszkolone. Zapewne nie byłaś dziewczę przy Roni, gdy spotykałam się poprzednim razem. Wtedy to wiedziałabyś, iż moja zemsta jest szybka, straszliwa. Nawet połączone siły Złotej Kiści nie były by w stanie nic przeciw niej zrobić. Przybyłam tu aby nauczać.

- Chętnie spróbuje tego doświadczenia, ale co z maluchami?
- Przemienię je wraz z tobą tak będzie najlepiej, nawet tego nie spostrzegą.
- Zatem zrób tak, wszak muszę mieszkańcom powiedzieć, iż to co robisz tutaj z uczniami jest bezpieczne, a i sam tego spróbowałam
.

Po chwili na polanie stały trzy dodatkowe bananowce, a po polance latało srebrne smoczątko. Jeden większy z dwoma odrostami. Dwa mniejsze, w tym jeden połączony korzeniami z większym.

- Srebnowłosa nie opieraj się mojej magii, Słyszałaś naszą rozmowę. - druidka przemówiła w smoczym do smoczątka. - Zezwól na przemianę, a przybierzesz na godzinę postać drzewa, tak jak i Twoja matka i rodzeństwo.
Srebrnowłosa uspokojona przemową wylądowała przy bananowcach, a po chwili na polanie pojawił się kolejny młody bananowiec.




***



12 Mirtula 1972RD - Późne popołudnie. Gabinet Wezyr Tabithy. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.


Tabitha wieczorami zawsze wypełniała księgi. Sama lektura ich była ciekawa. Ostatnimi czasy głownie zapełnione były szybko powstającymi budynkami, wyposażeniem. Kontrola przepływu surowców, towarów i ludności była trudna. Mimo posiadania odpowiednich wyszkolonych zaufanego personelu Wezyr, musiała być na bieżąco z takimi danymi.
"Ilość urodzeń dzieci w ostatnim kwartale zwiększyła się. Widzę, iż od momentu wzmocnienia węzła ziemi i powstanie nowych na terenie miasta, rodzą się tylko Naznaczone Faerzress. Może to i dobrze będą lepiej przystosowane do życia w tym miejscu"
Dumała Wezyr w zamyśleniu masując pieszczotliwie brzuch. Kobiety w ciąży niekiedy wpadają w takie stany.


Nawet głośne pukanie, powtórzone kilkakrotnie, nie wyrwało jej z zadumy.

Zaskoczoną minę miał strażnik, który to nie słysząc wezwania do wejścia wszedł do gabinetu. Wezyr siedziała za biurkiem z rozmarzoną twarzą, masując swój brzuch. Nawet tak doświadczony zbrojny był zdziwiony. Pierwszy raz widział Wezyr Tabithe tak rozkojarzoną.

Dopiero po kilkukrotnym chrząknięciu Wezyr wyrwała się z zadumy.

- Tak, co się wydarzyło?
- Wielmożny Wezyrze, młody Hrabia Taranaka Otaku twierdzi, iż miał się zgłosić, Wielmożna.
- Tak, rzeczywiście miał się zgłosić, prosić.
- Tak jest.


Do gabinetu po chwili wszedł młodzian dostatnio odziany. Nawet nie potrafiąca rzucać czarów Tabitha była pewna, iż wiele elementów odzieży i przedmiotów, którymi był obwieszony jest magiczna.

- Tak, zatem Wielmożny Pan przebrną przez pierwsze zadania. Zatem popracujesz nad projektem bardziej ambitnym.
- Tak, Wielmożna Pani, z radością czekam na coś ambitniejszego.
- To się chwali o ile słowa twe prawdziwe są. Zadanie zatem, ambitne. Zaplanujesz i zaprojektujesz dwa zakłady. Hutę metali i szkła. Warunki, wytop dzienny metalu dwadzieścia ton, zaś szkła dwie tony. Do tego towarzyszące warsztaty. Czyli czeka cię badanie ksiąg, rozmowy z rzemieślnikami oraz opracowanie planu przyszłej budowy. Czyli musisz porozmawiać z odpowiednimi rzemieślnikami. Poza tym codziennie, poza daniami wolnymi, zaraz po obiedzie, będziesz otrzymywał pracę u odpowiednich fachowców zarządzających, czy to magazynami, czy też na ten przykład zbrojownią. To zajmować ci będzie dwie godziny. Jak będziecie mieli jakieś pytani możecie zawsze mnie odnaleźć. Teraz, jeśli nie macie więcej pytań, możecie odejść Wielmożny Panie.


Młodzieniec szybko wyszedł wprzódy lekko kłaniając się Wezyrowi.

"Tak, jeśli dobrze to wykona, będzie jak znalazł na przyszłość w końcu musimy zacząć wytopu bliżej miasta lub nawet w miejscu ku temu odpowiednim."

Pomyślała Tabitha, potem wróciła z zdwojoną uwagą do przeglądania ksiąg rachunkowych.



***



14-16 Mirtula 1972RD – Różne miasta ,osady na terenie Marchii. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; Twierdza: Kamienna Łza; miasto: Złota Kiść; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.


Codzienny spokój przerwał głos rogu. Na centralnym placu czekali już dwaj konni heroldowie czekający, aż tłum mieszkańców zbierze się. Gdy już uznali, ze jest ich wystarczająco wielu rozległ się ponownie róg.

- Czyni się wszem wiadome, iż dnia dwudziestego mirtula odbędzie się w Złotej Kiści badanie wszystkich dzieci, również sierot, w celu wybrania najlepszych kandydatów do powstającej Akademii Wojskowej. Uchylanie się od tego obowiązku skutkować będzie karami od kar pieniężnych, po konfiskatę mienia i banicję całej rodziny winnego buntu przeciwko Mojej Władzy. Jednocześnie przewidziano rekompensaty dla rodzin za rozłąkę z dzieckiem. W tym też dniu udostępnia się bezpłatnie kandydatom oraz ich rodzinom wszelkie stałe środki magicznego transportu takie jak telereportery oraz drzewa przejścia.
Podpisano Margrabia Rovan Tiran, członek Rady Halruaa.



***



16 Mirtula 1972RD - Ranek. Droga dzień drogi na zachód od Złotej Kiści. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.


Droga wiodła poprzez niezbyt gęsty las. Przeważały w nim bambusy i bananowce. Rankiem na płaskowyżu Nath podróżowanie było przyjemne. Temperatura nie przekraczał dwudziestu pięciu stopni Celsjusza. O tej porze już ptaki były rozbudzone. Z pomiędzy drzew było słychać ich trele. Pomiędzy ich głosy wdarł się tętent kłusu stworzenia cięższego od konia. Z zakrętu wypadł w wydłużonym kłusie dromader. Dosiadała go młoda dziewczyna w białym sarongu w białym turbanie i kwefie na twarzy. W odgłos kłusu wdarł się nagle trzask powalanego na drogę bananowca. Dziewczę zatrzymało dromadera przed powalonym bananowcem. Na drogę z zasadzki wyszło trzech zbójów. Smród ich niemytych ciął doleciał do dziewczyny nawet z takiej odległości.




- Oddawaj dziewko wszystko co tam masz, bo my ubodzy. - po tych słowach zarechotał przepitym głosem, najwyższy z nich, dzierżący w rekach dwuręczny topór.

- Tak, tego zacnego dromadera też. Despektu ci dziewko nie uczynimy, nie zapominamy potem wychędożyć. Nie będziesz z nami miała krzywdy. - zarechotał jego kompan.

Dziewczyna odtroczyła od siodła linę i rzuciła ją na drogę.

- Jestem Aana ap Yokuari zwana też "Siostrą Wiri*". ( pustynna trąba powietrzna * za Volem) Nie jesteście Halruaanami. Z jakiego to chlewu wypełzliście ścierwojady? Zróbcie sobie przysługę i zwiążcie się sami. Tak będzie znacznie dla was przyjemniej. Wtedy nie zapomnę Was w drodze do Złotej Kiści, karmić i poić.

- Musiałaś chyba na tym stworze mózg wytrząść dziewko, pospiesz się z oddawaniem złota, bo w innym przypadku zapomnimy o tobie i po ograbieniu nawet przyjemności mieć nie będziesz z chędożenia.

Dziewczyna sprawnie zeskoczyła z dromadera, po czym odwróciła się juuż uzbrojona w sejmitar, lewą zaś rękę ochroniła tarczą. Do tej pory zarówno tarczę i sejmitar skrywały fałdy sarongu. Nie tylko to skrywał. Gdy tak stała na ziemi okazało się, iż zapewne miał mniej lat niż się zdawało zbójom. Teraz, gdy tak stał na drodze, wyglądała tylko na czternaście lat. Wyglądało na to, że jest też co najmniej w piątym miesiącu ciąży.

- Nie gustuję w brzemiennych dziewczynko, brzydzę się niemi. Nici z chędożenia. No rzuć co tam masz na drogę i puścimy cię wolno. - zarechotał drwal.

- Anzelm Ty i Twoje głupie uprzedzenia. My tam z Reanem lubimy dziewki z chlebkiem w piecyku. Są często takie wyposzczone, a po wszystkim takie wdzięczne za chędożenie.

W czasie tej rozmowy zbóje ruszyli do ataku, a przynajmniej zajmowali dogodne do ataku miejsca. Drwal odszedł w prawo, ściągając, w ich mniemaniu, uwagę dziewczyny. Jego kompani obchodzili od tyłu dromadera. Był to ich błąd. Wystraszony ruchem z tyłu zwierz pierdnął tak straszliwie, iż smród powalił, nawet tak śmierdzących zbójów.

Dziewczyna znała tą przykrą przypadłość swojego wierzchowca.

Wtedy, gdy duszący się od smrodu i oślepieni łzami zbóje, starali się oddalić w jakieś bezpieczne miejsce, dziewczyna uderzyła na drwala. Natarła z taką furią, że źle konserwowany trzonek dwuręcznego torporu, rozszczepił się na dwoje.
Olbrzym zdziwiony wpatrywał się w rozrąbane na dwoje drzewce swojego topora, zatem po chwili dopiero spostrzegł, wypadające na drogę, jelita z rozciętego od mostka, po przyrodzenie brzucha.

- Jak.. .- zdołał wycharczeć, zanim nogi się pod nim ugięły.

Szybkimi ciosami dziewczę pozbawiło pozostałych zbójów zardzewiałych kordów, które to ci uważali za broń.

- No ścierwojady odwalić tą zawalidrogę, szybko. - kopniaki pogoniła krztuszących się jeszcze od smrodu wielbłądziego zbójów.

- Zanim jednak to zrobicie wszystkie noże i monety w rzucicie do tej sakwy, co to ją masz przewieszoną przez ramię ścierwojadzie. Potem zaś przygotujecie włóki dla waszego przywódcy, może jakaś nagroda za jego głowę w Złotej Kiści przypadnie. Potem zaś ty gawędziarzu zwiążesz swojego kumpla. Potem zaś ja ciebie zwiąże, będzie przednia zabawa. Jak będziecie grzeczni w drodze to nie zapomnę was karmić i poić. Jak sprawicie jakikolwiek problem, będziecie szli do Złotej Kiści niepojeni i nie karmieni, a to dwa dni drogi, więc możecie nie dojść.




***



16 Mirtula 1972RD - Późne popołudnie. Rzeka Matka Nath dzień drogi na południowy zachód od Złotej Kiści. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.


Był to już drugi dzień patrolu. Kapitan-szyper Kitsune patrolował z powietrza rzekę, przed swoim oddziałem czajek. Hepax leciał niezmordowanie, nagle wydał ostrzegawczy orli krzyk. Kobieta nauczyła się ufać wzrokowi hipogryfa. Pewne było, że coś się zbliżało. Po chwili na zachodzie dostrzegała trzy niewielkie plamki, które dość szybko się przybliżały. Były to trzy, olbrzymie jak domy, żeglujące w powietrzu statki. Ich błękitne żagle, przyozdobione symbolem Mystry, wydymały się wspaniale, napełnione magicznym wiatrem.


Kitsume podleciała bliżej. Na pokładzie najbliższego zauważyła tłum kobiet.

Złotowłosa kobieta dostano odziana przytknęła tubę do ust.

- Jakie wieści przynosisz posłańcze? Wyląduj na pokładzie.

Kitsume wylądowała na dobrze do tego celu przygotowanym pokładzie. Zresztą na dziobie spotrzebowała stajnie, z których rozległ się krzyk powitalny hipogryfa.

- Witam kapitanie, jestem Kitsune, Kapitan-szyper Straży Rzecznej Warkoczy Mystry Marchii Winnego Przedgórza.
- Panita Melansad "Córka Fal i Bryzy"
- odpowiedziała złotowłosa, złotooka Assimarka.
- Admirał "Potrójnego bata na wrogów", "Wiedźma Morska Mystry". - Oczy Kitsume rozszerzyły się ze zdumienia.
- Tak, tak też mnie nazywają moi wrogowie. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Najwyższa Kapłanka Mystry Halruaa nakazała abym stawiła się na rozkazy Margarbiny Roni Tiran.

*

Dwa miesiące wcześniej.

Komnaty najwyższej kapłanki Mystry Halruaa, kipiały aż od drogich materiałów oraz magii.
Dysonans wprowadzała tylko skromnie odziana w szaty kapłanki Mystry avriel (skrzydlaty elf).

Asandra Welle Qwedr oczekiwał już od ponad godziny na przybycie Najwyższej Kapłanki Mystry.

W końcu przybyła. Wkroczyła pospiesznie.

- Mam dla ciebie zadanie. Wizje, mówią nam, iż będzie potrzebna pomoc w Dolinie Naht. Udasz się tam lecz nie bezpośrednio. Wpierw udasz się na wybrzeże do Zalazuu, tam piętnastego Tarasakha spotkasz z admirał Panita Melansad. Dostaniesz list dla niej, polecający jej również oddać się pod rozkazy Margabiny Roni Tiran. Po drodze, masz zebrać dla Margabiny, akolitów Mystry i zbrojnych wierzących w Mystrę, tylko kobiety. Zlikwiduj klasztor Sióstr Blasku Mystry. W Marchii Winnego Przedgórza bardziej przydadzą się te kapłanki i akolitki. Otrzymasz też ze skarbca osiemdziesiąt tysięcy sztuk złota na ich wyżywienie i ich zapłatę oraz wyposażenie. Pieniądze na wyposażenie przekażesz Margrabinie. W czasie podróży niech zbrojne używają tego co już mają.
Do Złotej Kiści przybędziecie zapewne w połowie Mirtula.




***



17 Mirtula 1972RD - Ranek. Okolice wioski Myrkully około dwóch godzin drogi na wschód od Złotej kiści. Marchia Winnego Przedgórza; Szeryfowstwo: Aelienthe; szeryf i właściciel: Margrabia Rovan Tiran.


Ferna Savo dziesiętnik Straży Warkoczy Mystry jak codziennie, samodzielnie wybrała kierunek patrolu. Przy takiej ilości regularnych patroli rozsyłanych z Złotej Kiści, jej był tylko pomocniczym. Dobrze o tym wiedziała. Tego dnia wybrał wschód od miasta ze względów praktycznych, z tego kierunku w tym dniu wiał wiatr, który przyjemnie chłodzi i orzeźwiał. Nie zawiodły jej te kalkulacje. Rozespane z początku siostry z WM szybko przychodziły do siebie. Już po godzinie takiej jazdy w oddziale nie było żadnej zaspanej, czy też nieprzytomnej z rozespania.

Nie poganiała koni z wielu praktycznych powodów. Jednym z z nich i może najważniejszym były towarzyszące oddziałowi psy. W końcu dwadzieścia dwa psy tresowanych do walki lub tropienia i ochrony, stanowiło jedną z groźniejszych broni jej oddziału.



Miała wydać już rozkaz do skręcenia na północ, usłyszała zza zasłony bambusów głośny płacz. Hy i Ora ruszyły w ciszy w zarośla przeszukując po drodze powalony bananowiec. Nagle rozległ się dziecięcy krzyk strachu.

- Z koni, pięć za mną reszta ubezpiecza.


To mówiąc zeskoczyła z jabłkowitej klaczy. Z nadziakiem w ręku przedarła się przez niewielki pas zarośli. Za nim na wzgórzu widać było duże stado owiec spokojnie pasących się. Bliżej za powalonym pniem bananowca leżała rozciągnięta na plecach, na jej oko, dziesięcioletnia blond włosa dziewczynka. Psy, towarzyszących jej sióstr, otaczały dziecko, lecz po ich zachowaniu od razu można było poznać, iż nie zagraża jej żadne niebezpieczeństwo, przynajmniej z ich strony.
Od strony stada owiec pędziły szczekając dwa kudłate owczarki.

- Odwołaj psy dziecko, nic ci nie zrobimy. Jesteśmy ze Straży Warkoczy Mystry.

Mówiąc to wskazała na ryngraf wiszący na jej piersi, na którym widoczny był herb Złotej Kiści.

- Nie jestem dzieckiem Pani, tylko kobieta i żoną. Sambo, Gryf pilnuj stada.

Skarcone psy karnie wróciły do pełnienia swoich obowiązków. W tym czasie dziewczynka podniosła się, otrzepała zielonkawy sarong. Potem wpatrzyła się intensywnie niebieskimi oczyma w Ferne.

Dziesiętnik roześmiała się, po czym zatknęła za pas wyjęty wprzódy nadziak.

- Cóż to dziecko każe ci myśleć, iż jesteś kobieta a nawet żoną.
- To, że spełniam powinności łóżkowe żony i nie tylko Pani.
- Nie jestem Panią, jestem dziesiętnikiem ale możesz mówić do mnie Ferna. Byłaś zaślubiona przed kapłanem Mystry lub Azutha, dziecko?
- Mnie zaś na imię Hikano Cedeku. Nie Ferno, a tak trzeba?
- Tak, inaczej związek jest nieważny, mniejsza jednak o to. Obrządek zawsze można przeprowadzić, widocznie nie długo jesteś żoną. Dlaczego jednak płaczesz?
- Masz rację. Ledwie trzy dni temu wziął mnie za żonę gospodarz Adama Cedeku. Płacze bo nie myślałam, iż spełnianie powinności małżeńskiej będzie tak boleć. Wprawdzie siostra-żona uprzedziła mnie, iż pierwszy raz zawsze boli i dostosowanie do męża też boli, ale nie myślałam że aż tak.
- Aha czyli jesteś sierotą, która zamiast wsiąść na wychowanie, wziął na żonę.
- Tak właśnie jest Ferno.


Po tych słowach dziewczynka uśmiechnęła się, zadowolona spostrzegawczością kobiety.
Tak Farna była spostrzegawcza, nawet inteligentna. Nikt głupi nie zostaje dziesiętnikiem w Straży WM. Teraz zaś z uśmiechem analizowała słowa dziewczynki.

„Wykorzystywanie wychowanków wbrew ich woli jest karane, lecz jeśli tylko tylko potwierdzi gospodarz związek przed kapłanem to będzie to legalne. A to stary kozioł młodego mięska mu się zachciało. Dwie młode wziął do łóżka. Chociaż z tego co widzę, za młode ale za to nie ma kary, wszak i młodsze są zaślubiane a nawet brane do łóżka. Swoją drogą co to za dziwne określenie siostra – żona. Trzeba popytać.”

- Tak jest to bolesne. Ma rację twoja siostra-żona. Twój mąż wziął sobie dwie sieroty na żony?
- Gdzież tam, drugą żoną jest jego córka Paloma.


„Drań kazirodztwo jest karane przez Mystrę śmiercią, niekiedy obojga przestępców.”
Dziesiętnik Warkoczy szybko analizowała sytuacje.

- A ile jest jeszcze dzieci w tym domu?
- Tylko Elza, młodsza siostrzyczka Palomy.
- Widziałaś kiedyś magiczny dom?
- Nie Farno, nie ma tu takich.
- Pewnie chesz zobaczyć.
- Tak, tak.



Dziewczynka podskakując klaskała w ręce.


-Przyprowadź zatem siostry. Pewnie też będą chciały obejrzeć. Siostry z oddziału zwiozą cię do domu i przywiozą z Twoimi siostrami. Ja tym czasem wszystko przygotuję. Odsunąć się.

To mówiąc zdjęła płaszcz strzepnęła nim i wypowiedziała słowo aktywujące. Przed nią, za sprawą magii, powstał niewielki parterowy kamienno-drewniany dom.

- Mogę zobaczyć w środku. – rozradowana dziewczynka wpatrywał się błyszczącymi euforią oczami w Farne.

- Jak przejdziesz z siostrami wtedy sobie wszystko dobrze obejrzycie.


Po tych słowach podeszła do Sióstr z oddziału. Szeptem wydała polecenia.


- Piątka jedzie. Przywieść dzieci. Zatrzymać tego potwora – gospodarza. Dwójka zatrzymuje pod strażą w domu. W tym czasie zorientować się w jego zasobach. Dokładne przeszukanie domu i obejścia. Na potrzeby rekompensat dla pokrzywdzonych.



*


Oczekiwanie na powrót Wysłanych z zadaniem dłużyło się. W tym czasie cześć z oddziału zajęła się przygotowaniem posiłku inne oporządzaniem koni. Kobiety z oddziału z radością zrzuciły z siebie wewnątrz domku ubrania i pozostały już bez nich. Tak było o wiele wygodniej.
Po po dwóch klepsydrach (pół godziny) wrócił podjazd z dziewczynkami. Farna przez zakratowane okno dojrzał płomiennorudą dziewczynkę nieco starszą od Hikano. Jak słusznie się domyślała była to Paloma. Równie rudowłosym stworzonkiem była Elza, wyrywająca podniecona nowością z ramion wiozącej jej zbrojnej.

Farna otworzyła drzwi i gestem zaprosiła dzieci do środka.

- Witaj Palomo jestem Farna. To ty jesteś siostrą – żoną Hikany?
- Tak dziesiętniku.
- Wydajesz mi się doświadczoną i mądrą. Chciałby ta prawda o bólu przy uprawianiu miłości było prawdą.


Potem mruknęła pod nosem cicho

- Przynajmniej w ich przypadku.

Po czym już głośno kontynuowała.

- Mam specjalna maść na otarcia bo pewno one sprawiają wam ból, rozbierzcie się to temu zaradzimy.
- Mnie też rozbierzcie!


Zakrzyknęła najmłodsza i podbiegła do Palomy. Po chwili sarongi leżały skotłowane na drewnianej podłodze. Elza w podskokach badała domek myszkując pomiędzy pryczami i oglądając stojaki ze zbrojami.

W tym czasie Ferna zajęła się starszymi dziewczynkami. Szybko przekonała się ze nie są już dziewicami czyli potwierdziły się ich słowa. Poważne otarcia płatków kobiecość świadczyło o tym, iż dodatkowo znęcał się nad dziewczynkami nie stosując żadnego środka ułatwiającego miłość.

- Od kiedy jesteś żoną Palomo? - kontynuowała śledztwo Strażniczka.
- Trzy lata temu jak miał siedem lat przy porodzie obumarł mnie matka i zostawiła Elze. Zaraz po tym przyszedł do mnie tata i powiedział, iż muszę mu zastąpić żonę w domu łóżku i w opiece nad Elzą.
- Poślubił ciebie przed kapłanem Mystry zatem?
- Nie.
- To widać kapłan uświadomił by, iż nie powinien obcować z tak młodą dziewczynką. Nie jesteście kobietami jeszcze wasze kwiaty kobiecości nie wytwarzają jeszcze wilgoci. I ..
- Wilgoci?
- Tak dorosłe kobiety wytwarzają ją co ułatwia wypełnianie obowiązków małżeńskich, a nawet czyni je przyjemnymi.
- To śmieszne.
- Pokażę wam zatem, chociaż nie jestem Waszą matką a ona w tych kwestiach objaśniać powinna.



Chwilę się pobudzała objaśniając jednocześnie.

- Tu są płatki kobiecości, tu pręcik , masując je po chwili u dojrzałej kobiety pojawia się wilgoć, taki śluz.

Po tych słowach udowodniła dziewczynkom swoje słowa.

- Dlatego kapłanki mówią aby poczekać, aż dziewczynka zacznie dojrzewać albo instruuje aby nawilżyć oliwą kwiat kobiecości bardzo młodej małżonki. Taki brak dbałości o Wasz dobrostan jest przestępstwem ale najmniejszym. Kazirodztwo jest niezgodne z nakazami Mystry, karane jest śmiercią. Ten potwór Twój ociec nie miał prawa brać na żonę swojej córki. Ty zaś , na ten przykład, nie mogłabyś poślubić swojego brata. Ba nawet dalej te obostrzenia idą. Dopiero kuzyni trzeciego stopnia mogą się pobrać.

- Nie mój ojciec nie jest potworem, to nie jest prawda ja skłamałam! Nie spełniałam obowiązków żony w łóżku!


Dziesiętnicza pokiwała smutno głową.

- Twoja dobroć wystawia o tobie najlepsze świadectwo, lecz jestem doświadczoną kobietą i wiem, iż nie jesteś już dziewicą. Zresztą prawdę lub kłamstwo tych czynów odkryją kapłani Mystry na procesie.
- Nie!... .. .


Po tych słowach Paloma rozpłakała się. Ferna przysiadła na łóżko przy niej i objęła ją ramieniem. Po chwili do nóg kobiety przypadła też Elza. Rozbeczał się widząc smutek swojej siostry, która traktował prawie jak matkę.
Dłuższą chwilę trwało pocieszanie i uspokajanie dziewczynek. Jedynie Hikano stała zszokowana spokojnie.
Gdy już szlochy ustały Ferna przemówiła.

- Palomo jesteś mądrym dzieckiem wiesz zatem dlaczego nie może być stosunków kazirodczych. Jeśli jeszcze nie wiesz zaraz ci wytłumaczę. Macie owce wiesz czemu nie kryje się owiec baranami jeśli są z jednego miotu lub jest to ich ojciec?
- Jagnięta rodzą się słabe zdeformowane albo martwe.
- Bardzo dobrze tak samo jest u ludzi. Pomyśl jaki los gotował dla Twojej młodszej siostry ten potwór Wasz ojciec. Zapewne gdy by miała siedem lat ona też została by siostrą-żoną. Ty pewnie byś wtedy już urodziła własne dziecko, być może zdeformowane. Co potem? Jeśli by to tez była córka była by kolejna wnuczka-żona?!...
- Tak Fenro... rozumiem ... coo...
- Nie martw się zabezpieczymy waszą przyszłość. Już teraz Siostry z oddziału Warkoczy Mystry zabezpieczają wasz majątek. Margrabina Ronia Tiran nasz najwyższa przełożona stworzyła sierociniec gdzie sieroty mają dobrze. Jest dla nich niemal jak matka, no może dobra cioteczka. Musicie zdecydować Palomo, Hikano czy nadal chcecie stanowić rodzinę , czy chcecie być siostrami.


Po tych słowach badawczo przyjrzał się dziewczynkom.

- Tak, jeśli wybaczysz mi Hikane głupotę. Powinnam się wcześniej domyśleć, iż to co robił ten potwór jest złe.
- Nie mam Ci czego wybaczać . Zawsze marzyłam o rodzinie i siostrach. Tak nadal chce abyśmy niby były.
- Zatem postanowione. Tak też będziecie figurowały w papierach sierocińca. Wiecie co najbardziej mnie denerwuje dziewczynki? To że nie dane było wam normalnie poznać smaku miłości prawdziwego uczucia. Miłość może być rozkoszą i przyjemnością a nie tylko bólem. Najlepsze chwile to te, gdy miłuje się z Rokanem, moim narzeczonym.
- Żenisz się niedługo?
- Tak ostatniego dnia miesiąca. Będzie wielka uroczystość. Wiele par małżeńskich oraz jednocześnie uroczystość otwarcia szkoły wojskowej.
- Fenro nie zechciał byś wziąć nas na wychowanie potrafimy dobrze pracować. Będziemy ci w domu pomocne.
- Palomo wiem, iż lękasz się przyszłości lecz niema czego. Naprawdę. Margrabina dba o sieroty niemal jak o własne dzieci. Jest wiele szkół do których możesz pójść. Akademia Magiczna, Akademia Wojskowa, Szkoła Treserów i Medyków sieroty maj tam miejsce i ile tylko maj ku temu predyspozycje chęci. Byłyście badane na obecność mocy? A co do przysposobienia waszej trójki muszę się zastanowić i porozmawiać z narzeczonym.
- U mnie nie wykryto.
Nie byłam badana.
- Odparła Hikane.
- Jak to? Przecież wszystkie dzieci miały być temu poddane.
- A od kiedy to wychowankowie na wsiach traktowani są jak dzieci rodzone. Jesteśmy tylko dodatkową parą rąk do pracy.
- Będziemy ci pomocą Ferno w domu i przy dziecku , które na pewno urodzisz Rokanowi.
- Nie naciskaj Palomo jesteś waleczna ale...
- Tak będę o to walczyła z tobą Ferno. Jeśli zadam ci cios zanim ty mnie powalisz to przyjmiesz moją propozycję.
- Dobrze, lecz gdy ci się to nie uda, stracisz szansę. Nie przyjmę Was. Siostry przygotujcie dwa równej długości kije z bambusa.


Wszystkie kobiety ruszyły na zewnątrz tak jak stały, czyli przeważnie gołe. Paloma sięgnęła po sarong.

- Zostaw musisz się nauczyć walczyć nago. Ubranie jest tylko ku naszej wygodzie i ochronie. Teraz to tylko będzie krótka walka.

Dziesiętnicza uśmiechnęła się złośliwie.
Przeciwniczkom rzucono przygotowane kije. Palomie ledwie udało się pochwycić kij, zaś dziesiętnik pewnie chwyciła kij i zawinęła nim młynka, po czym ukłoniła się widowni. Ten fakt wykorzystała jednak dziewczynka. Nie popisywała się. Chwyciła kij jedna ręką za sam koniec i wyciągnęła się w długim wypadzie. Ferna w ostatniej chwili wywinęła się półpiruetem.

- Żmijka kąsasz z zaskoczenia.

Ze śmiechem zareagował na atak. Potem jednak pokazał przewagę wyszkolenia, siły i doświadczenia. Szybkimi ciosami otwarła jej obronę. Zamarkowała potężny cios z góry i gdy dziewczynka zasłoniła się uderzyła od dołu w środek jej kija, wybijając go z słabego uchwytu. Potem to już była kwestia dokończenia.
Kij znalazł się pomiędzy nogami Palomy. Gdy dziesiętnik naparła dziewczynka potknęła się o niego lądując na plecach. Szybki młynek i koniec kija zatrzymał się kilka centymetrów od gardła obalonego dziecka.

Kobieta roześmiała się. Lecz to jej słowa zaskoczyły najbardziej pokonaną dziewczynkę.

- Wygrałaś.
- Jak to . Przecież pokonałaś mnie.
- Wygrałaś bo zawalczyłaś o swój los. Nie cofnęłaś się też pod groźbą. Wezmę waszą trójkę na wychowanie ty zaś trafisz do Akademii Wojskowej. Będziemy się widywały tylko dwa dni w dekadniu, bo obowiązuje tam skoszarowanie uczniów.


Siostry dopadły dziewczynki i z radości wyściskały, obcałowały.

W tym czasie Ferna zbliżyła się do już wyekwipowanych zbrojnych z oddziału.

- Wasza trójka dołączy do Sióstr pilnujących zbrodniarza. Sołtysa poinformować ze ma sprzedać majątek dzieci. Jeśli oszuka, pozna sprawiedliwość Warkoczy Mystry na swojej skórze. Potwora zaś gołego, na obitych kotami stopach pognać do Złotej Kiści i oddać Straży Miejskiej. Po dwa uderzenia na każda stopę. Pozna przyjemność kroczenia w siedmiomilowych butach. Macie dotrzeć do Złotej Kiści przed zmrokiem. Możecie gonić go kotami, lecz tak aby nie zabić, nie może też skapieć zaraz po przybyciu do miasta.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-08-2014 o 13:52.
Cedryk jest offline