Więc się udało, udało, udało! Podobno to był Hell Ligth. Almanakh i Biel nie mogły przecież kłamać tak po prostu, to musiałby on, nie prowadziłyby ich aż tutaj przez te pająki i pajęczyny tak dla żartu. Kiedy Dirith odsuwał płytkę w podłodze Kiti myślała że zobaczy wspaniały biały sejmitar promieniujący zabójczym światłem. Ale tam były tylko szmaty i zwyczajny miecz! Czasem ktoś robi repliki artefaktów, fałszywe kopie, albo przerabia prawdziwe na coś zupełnie nowego i niepodobnego. To właśnie był ten przypadek, ten, ten, ten! To musiał być Hell Light a kto go tak załatwił trudno powiedzieć. Zjeżyła się jak Dirith grzebał w szmatach i wyjął je ze schowka. Miała wrażenie że wszystko wybuchnie, albo wszyscy wokół poza Dirithem spłoną w ogniu piekielnym. Nie wiedziała czemu akurat teraz o tym pomyślała. Miała jeszcze do pogadania z Almanach, ale w międzyczasie z wizytą z Narni wpadł Venorik. Od razu polubił się z nowym kolegą Diritha. Heh te dzisiejsze związki, no nie ma co! Dla elfickiego kleryka to trochę zbyt wiele. Może i inni się śmieją, ale oni nie są klerykami, oni nie muszą potem przy ołtarzu zachować powagi i godności kiedy dojdzie co do czego.
Kiedy Dirith użył zwoju bardzo jej ulżyło. Wreszcie, wreszcie, wreszcie!!!!!!!!!!! Precz z ciemnościami i pajęczynami!!!!!!!!!! Kiedy tylko dostanie się na powierzchnię zacznie całować trawę i tarzać się w niej!!!!!!!!!!