Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2014, 18:42   #357
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Gort, Calamity i Faust



Bóg Szaleństwa wstał wśród gruzowiska otoczony trzema ciałami. Jednak cos nie dawało mu spokoju. Nigdzie nie było kostuchy. Ta zazwyczaj nie spóźniała się jeżeli chodziło o dusze bohaterów, oraz tych którzy zaszczyt mieli polegnąć z ręki Boga. Szaleństwo wyczuwało zaś wyraźnie, że mimo tego że ciała całej trójki były martwe, dusze tkwiły nadal w środku.
- Dusza nie może istnieć bez ciała. – zadudnił jego głos, gdy dłonią wycelował w sir Richtera. – Wystarczy je więc całkowicie zniszczyć. – Czarna energia zebrała się na jej końcu i wystrzeliła w stronę motocyklisty.


Coś brzdęknęło metalicznie, a atak został odbity wysoko w niebo gdzie wybuchnął niczym czarny fajerwerk.
- Nie sądziłem ,że będzie trzeba ratować tych frajerów. W sumie wierzyłem, że im się uda. Co nie chłopaki? –metaliczny głos zaśmiał się, gdy nie do końca ukształtowany w powietrzu Riri rozcierał punkt w który uderzyła ciemność.


Ciemność wychodziła z całej trójki poległych bohaterów. Opary kończyły już formować się, w nadane im przez umysły każdego z poległych, kształty. Riri strzelał głośno kostkami, ze smutkiem patrząc na przedziurawiony Despair.
- Popsułeś bardzo ładny miecz tatku. I moją druga zabawkę. –dodał, szturchając delikatnie butem Richtera. – Dzieci nie lubią jak zabiera się im zabawki. – warknął a jego oczy błysnęły groźnie.

- Albo gdy zabiera się im wolność. –dodał spokojniejszy głos watahy.


Czarnowłosy odziany w skóry chłopak, kręcił kataną nad ciałem Fausta. – Wpakowałeś mnie do głowy w której było już mało miejsca. Dużo informacji, sporo wiedzy, a czasem żalu do wszystkich dookoła że coś się nie udało. Było tam, aż duszno. Nie lubię takich szlabanów tatku. Dodał chwytając pewniej za rękojeść miecza i odrzucając w tył płaszcz.

- Mi zaś kazałeś przebywać z kimś, kto o byciu królem nie ma pojęcia. Wiesz co się dzieje z dziećmi przebywającymi w złym towarzystwie? –dudniący głos szaleństwa Gorta, przesunął się po okolicy, gdy to stanęło najbliżej Boga.


Wysoka i muskularna, odziana w czarny płaszcz, z dziwaczną korona zamiast twarzy. – Jednak jego ciało było mym tronem a ty je zniszczyłeś. –dodał wściekle Król.

Szaleństwo w ciele doradcy odskoczyło w tył, wodząc wzrokiem po trzech sylwetkach. – Mimo to… jesteście moimi dziećmi. Musicie mnie słuchać. – zagrzmiał Bóg, unosząc dłoń, jak gdyby chciał wydać im rozkaz. – Na Kolana!

Odpowiedziały mu trzy głośne śmiechy.
- Nie no serio, ty w to wierzysz? – zarechotał Riri ocierając łzę. – Chowałem cząstkę siebie w łepetynie Richtera by teraz przed Toba klęknąć? Dobre sobie. –zaśmiał się głośno.
- Zrodziliśmy się z bohaterów Tatusiu, osobników którzy nie znają limitów, ograniczeń, nie szanują prawa, a jedyne zdanie z którym się liczą to ich własne. – dodał wataha, powoli uginając nogi w bojowej pozycji.
- Byłoby hańbą dla nas i dla nich, gdybyśmy okazali się gorsi. Jeżeli ciało staje się silniejsze dzięki Szaleństwu, to my stajemy się silniejsi w zależności od tego kto nas stworzył. – podsumował król, zaciskając pięści które zaskrzypiały niczym kamienie.
- Więc teraz przyszliśmy dokończyć to co oni zaczęli. Zmiażdżyli już serce, więc my zajmiemy się ciałem. –dodała cała trójka, puszczając się biegiem w stronę oniemiałego Boga.
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 14-07-2014 o 18:45.
Ajas jest offline