Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2014, 18:45   #540
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Oh my, hi! – Verion wydawał się wesolutko ugodowy, jakby leżał właśnie przygnieciony butem Shabranido.
Dłuższą chwilę milczał, co było dość podejrzane. Verion był aczkolwiek zawsze podejrzany, więc trudno powiedzieć, co tak naprawdę wyrabiał i nad czym obecnie knuł. Ogarnął się po chwili i odezwał
się, prawdopodobnie wyśliznął się z osaczenia, lub innych macek.
– Widzisz, cała zabawa z klątwą Timewalkera polega na tym, że tylko drow, lub elf mógł zostać jego bounderem. Luka polega na tym, że kiedy już to się stanie, teoretycznie… ekhym, nic nie stoi na przeszkodzie, aby tego boundera zmodyfikować. Wiem, jak strasznie to brzmi, z drugiej strony it`s so much fun! ^__^ Gdyby śmiertelnik mógł przeżyć połączenie z duszą Timewalkera, roiłoby się od chętnych do przebudzenia go. I owszem, próbowali, a my, oczywiście, robiliśmy swoje, aby próbowali co jakiś czas, aby wiedza i legenda żyły, aby trwała szansa. Dusza Timewalkera nigdy nie utrzymałaby się w ciele śmiertelnika, rozsadziłaby to ciało na strzępy co do komórki. Ale nie musi tak być, hm?;3 Są różne opcje. Konkretnie dwie w tym momencie. Dusza Timewalkera może zostać skupiona w jakimś artefakcie i utrzymana w nim przez jakiś czas. Druga opcja byłaby zapewne wygodniejsza and a lot more fun, too!;3 Musiałbyś przestać być śmiertelny ;3 – wyjaśnił z rozkoszą. – Proste, hm?;3 Oh my, więc udało się i masz Hell Light w rękach. ON już wie. Niebawem zacznie świecić, a osłona w której się znalazł nie wytrzyma zbyt długo. Tak, zostanie wyznaczony termin, jeśli
upłynie, umrze ten, kto dotknął Hell Light. Konkretnie ty ;3 Niestety nie mogę zapewnić, że śmierć boundera zabije Timewalkera. Z dużym prawdopodobieństwem. Nikt tego nigdy nie sprawdzał ;3 I zależało nam na tym, aby tak myśleli. Jest to zresztą bardzo prawdopodobne. Rozumiesz, czekać tyle lat, dobrze się bawić, a potem skończyć z martwym bounderem Timewalkera, to by mnie dość mocno rozczarowało…;3 Zastanowiłbym się raczej, jak wyjaśnić Timewalkerowi po co ci Hell Light…;3 Timewalker spędził wiele czasu w Mgłach, jego zmysły i rozum nie funkcjonują zbyt… powiedzmy do końca logicznie. Powiedzmy, że w przypadku, gdyby rozdzielił Hell Light i ciebie, możesz spędzić długie lata myśląc o tym, jaka potęga przeszła ci koło nosa…;3 Gdybym był na twoim miejscu, wolałbym być nieśmiertelny stając do walki z Timewalkerem…;3 To nie jest kwestia zadania mu jednego ciosu, jeśli o tym myślałeś…
* * *
Na uwagę o potomstwie, kolega otrząsnął się tylko, a Venorik prychnął złośliwym śmieszkiem, na co kolega pokazał mu w języku migowym wymowny gest. Podczas, gdy koledzy dyskutowali kto gdzie i
którędy, ty jakby nigdy nic sięgnąłeś po zwój z tzw. Zanadrza. Koledzy byli pod wrażeniem, był to dla nich kolejny sygnał że wato się w to pakować, skoro jesteś do tego przygotowany. Kiedy portal pojawił
się w pomieszczeniu, Venorik i kolega drow w milczeniu się mu chwilę przyglądali.
- To droga na powierzchnię?
Teoretycznie to mogła być droga „wszędzie”. Pakowali się nie-wiadomo-gdzie, z drugiej strony jaki mieli wybór? Przedzierać się przez straż Domu postawioną na nogi, przez Pomrok, aż do wyjścia? Obaj posadzeni o zdradę? A i tak bez tego z wystarczającą ilością kłopotów? W końcu co mogło być gorszego? Przecież nie ma tam u góry wściekłych fanatyków Bieli ani wściekłego czarnego smoka, co nie? To byłaby trochę przesada. Nie, tam na powierzchni same drzewka, kwiatki i te elfy, całymi dniami przytulone do drzewek i kwiatków.
- Ty pierwszy – mruknął Venorik.
Venorikowi nie spieszyło się już tak bardzo.
- A gdzie twój wilk? – spytał też podejrzliwie, od jakiegoś czasu już rozglądał się za białym wilkiem, snując sobie pewne podejrzenia.
- Podobno byłeś na powierzchni, więc o co chodzi? – mruknął ten drugi.
- Podobno chciałeś tam iść, więc w czym problem? – ofuknął go Venorik.
Zastanawiali się jeszcze chwilę, ale tak naprawdę nie mieli na to zbyt wiele czasu. Nie było za bardzo drogi odwrotu.
* * *
Island Dreams-Stock by PersephoneStock on deviantART

No i ponownie witamy w krainie drzewek i kwiatków. Wymarzona wyspa na wakacje...
Death Island by jarling-art on deviantART
Przybyliście na powierzchnię bez większych komplikacji. Chwilowe komplikacje zaczęły się teraz. Prewencyjne zamknięcie oczu i zasłonięcie ich ręką w miarę pomogło, ale nie wszystkim. O ile Venorik zadbał o swoje ślepka, zasłaniając je, o tyle drugi kolega prawdopodobnie przypadkowo o nich zapomniał, lub też nie był gotów na tak szybką podróż i właśnie głośno i wściekle tego żałował.

A co tam słychać w mieście?
Trafiliście nieopodal skraju osady za zamkiem. I jeszcze zanim zbliżyliście się do osady, pojawiły się kolejne komplikacje...
The Elves' Last Journey by Robjenx on deviantART

Venorik zjeżył się niczym Kiti na widok pająka.
* * *
The Passing Of The Elves by FangWangLlin on deviantART
– Nie chcemy być dla was niedogodnością, ale z pewnością będziemy, jeśli nie zechcecie nas zrozumieć i współpracować.
– Nie widziałem żadnego drowa, przecie mówię!
– Gah – westchnął zmęczony elf. – Wiemy, że część z was go widziała i wiemy że tu był. Zrozumcie, że będzie lepiej dla nas wszystkich jeśli powiecie nam gdzie on jest.
– Ale my ni wiemy gdzie jest jokiś drow!!! Mówiliście że wyniesiecie się stąd jak wom powiemy co wiemy!
– Pójdziemy stad kiedy go znajdziemy
– I po co do diabła był wam mój pies?!
– Mówiłem już, szukamy białego wilka, ten pies był podobny z wyglądu. Przecież go oddaliśmy.
– Jakim prawem napastujecie nas w tym mieście? To nie wasze ziemie som!!!
– Nikogo nie napastujemy. Poszukujemy drowa i białego wilka, odejdziemy kiedy go znajdziemy.
– Ale przecie go tu ni mo!!! Ni znajdziecie go bo tu ni mo, czy wy nie rozimicie po ludzku???
– Jest pewna szansa, że tu wróci – warknął elf. - To nie jest wasz problem, ludzie, dziękujemy za wyrozumiałość i prosimy was o czujność. Gdyby ktoś go zobaczył, powiadomcie nas, proszę. My się dowiemy, czy ktoś go widział czy nie.
– Ale jakim prawem tu łazicie, i włazicie nam nawet po chotoch?!?!?
– Przepraszamy za te niedogodności, ale sprawa jest zbyt poważna.
– Nasze prawo nakazuje nam bronić niewinne istoty za wszelką cenę, nawet za cenę wejścia komuś do domu. Przecież pukamy.
– Taaaa pukacie, już ja wiem czego wy tu w ogóle nagle szukacie! Drow chodził, to żeście teraz przyleźli, jak go ni mo dawno! Jak tu łaził i żeśmy byli w strachu to was nigdy ni mo! Teraz żeście przyleźli!
– W sumie nie był taki zły, przepędził tego ognistego ptaka…. – mruknął inny wieśniak.
– A ja tam go wim, mówiłem od początku że to diabeł był, że będą kłopoty, teraz jeszcze ci tu łażą, trzeba go było toporkiem i byłoby po sprawie, tfu!
– Ja tam ni wiem, ale nie chcę mieć z tym nic wspólnego! Niech oni stąd w końcu idom!
– Ta, jak ktoś wie, niech powi, niech oni se idom stąd w końcu!
– Panie elfie, przecie jakbyście wiedzieli to byśmy powiedzieli, przecie nikt tu diabła nie będzie bronił, tego, wyznawcy Lolth, satanisty, tfu! My nic nie wiemy, no, nie ma tu żadnego drowa ani białych wilców!
– Gah... – syknął znów poirytowany elf.
Jego towarzysz spojrzał w głąb lasu.
- Słyszałeś to?...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline