Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2007, 21:12   #16
kayas
 
Reputacja: 1 kayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwu
Historia:
Kręcąc nosem, z wyraźnym kislevskim akcentem rudzielec zaczął mówić:
Obiecałem, ze opowiem, to opowiem, wiec słuchaj.
Urodziłem się w Praag. Jak mi kiedyś powiedział jeden kapłan, niech mu jucha w żyłach stanie, moja lekkoduszność to reakcja obronna na presję. Bzdura. Wychowywałem się z obojgiem rodziców, bez rodzeństwa. Ludzie zawsze mnie wyśmiewali z powodu moich oczu. I włosów w sumie też. Rudy Kislevczyk Po ojcu odziedziczyłem bałałajkę i zielone oko, po matce głos, włosy i brązowe oko. Jak się domyślasz, nie dane jest lekkoduchowi życie w Praag. Większość z nich zamienia instrumenty na miecze. Ja zamieniłem Praag na Kislev. Tam prawie wzięli mnie do woja, ale nawiałem z grupa fanatyków. Do Talabheim. Potem się zaczęło. Aresztowali mnie tam, rzekomo za pobicie. Ale siedziałem jak wszyscy, za niewinność. Kiedy wyszedłem pojechałem do Middenheim. Tam były kobiety… ale cóż, nie był roboty. Pojechałem do Marienburga. Tam było życie. Szanty i szum morza… o tak, kocham to miasto. Jednak od ucieczki z Praag nie mogę usiedzieć w miejscu. Ruszyłem do Altdorfu. Tam poznałem jednego kopniętego magika, który twierdził, że dowiedzie, ze żaby to małe krokodyle, ale nie wyrastają w naszym klimacie. Był zabawny, kiedy budował żabom szklane domki i robił bagna. Fajny był, ale wyleciał z okna Kolegium. Ciapa. Potem ruszyłem dalej, do Nuln. I tu siedzę.- rudzielec rąbnął pięścią w stół- A ty mi nie chcesz kupić piwa!


gdyby coś nie tak, to wal na pw. I nie zarzucaj jak inni braku mrocznego kliamtu- to postać, która niezbyt wie, co sie dookoła dzieje.
 
kayas jest offline