Wątek: Wagon nr 4
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2014, 15:42   #27
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Ponoć Platon powiedział, że "światło jest cieniem Boga. To co ujrzał Cooper w świetle latarki, która na szczęście nadal spoczywała w jego kieszeni sprawiło, że nie tylko całkowicie zwątpił w istnienie miłosiernego stwórcy, ale także całkowicie zmroziło jego serce i duszę.
Blady snop światła wydobył z ciemności wnętrze nienaturalnie długiego wagonu. Ciągnął się on, aż po kres widoczności. Nie to jednak było najgorsze.
Przerażający widok jaki ukazał się oczom Coopera sprawił, że omal nie upuścił on latarki. Dłoń mu jednak drżała gdy wątłym snopem światła sunął po rzędach ludzkich ciał powieszonych na poręczy wagonu. Wszystkie zwisały na rzeźnickich hakach niczym świńskie tusze w chłodni. Znajdowały się tutaj zarówno ciała kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Na hakach wisieli zarówno biali, czarni, jak i Azjaci. Każde z ciał było obrobione z przerażającą dokładnością. Wszystkie zwłoki pozbawione były wnętrzności i przekrojone na pół. Wszystkim zmarłym usunięto oczy oraz zęby. Zdeformowane twarz budziły grozę i przyprawiały o odruch wymiotny.
Cooper stał sparaliżowany i pragnął uciec stąd jak najdalej. Gdziekolwiek jednak nie spojrzał, widział tylko rzędy ludzkich ciał oprawiony niczym świńskie tusze.

Cooper czuł obezwładniający strach i przeszywające i paraliżujące zimno. Wiedział, że musi ruszyć dalej. Nie miał pojęcia, czy w tej chorej enklawie rzeczywistości, czym surrealistycznym śnie może umrze. Nawet jeśli nie to nie był już w stanie dłużej znieść zimna, które wykrzywiało mu palce i wysuszało skórę.
Wybierając zupełnie przypadkową stronę, ruszył wolno naprzód. Starał się nie patrzeć i nie dotykać zwisających ciał, ale było to nad wyraz trudne.
Szedł wolno mając nadzieję, że lada chwila dotrze do drzwi i opuści ten przerażający wagon.

W pewnym momencie Cooper usłyszał w oddali dźwięk dziecięcej pozytywki. Już słyszał tę melodię. Odwrócił się w tamtą stronę, dźwięk dochodził jednak z bardzo daleka i był mocno zniekształcony.
Przez chwilę Mark zastanawiał się, czy powinien ruszyć w tamtą stronę, jednak widok rzędu ciał i niekończący się wagon, skutecznie go zniechęcał.
W tym momencie usłyszał za sobą czyjś ciężki oddech.

Ostrożnie odwrócił się i zobaczył, że kilka metrów przed nim siedzi dwóch medytujących mnichów.
Obaj ubrani byli w pomarańczowe zwiewne togi, które nijak nie pasowały do tego miejsca i panującej temperatury.
Obaj tez byli odwróceni do Coopera plecami. Siedzieli w bezruchu i jedynie ich ciężkie oddechu wskazywały na to, że żyją.

Patrząc na nich Cooperowi niemal natychmiast w głowie pojawił się popularny znak, którego znaczenia wiele osób nie pojmowało.

A melodia z pozytywki ciągle grała, jako całkowicie nietrafiony akompaniament całej sceny.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline