Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2014, 22:18   #99
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Sala główna kinoteatru nie zmieniła się bardzo od ostatniej wizyty Montblanca w tym miejscu, kiedy to występował z klasycznym repertuarem. Niepokojącym widokiem była jednak widownia zmuszona do siedzenia i oglądania dzieł filmowych w tym miejscu. Tym razem w zmumifikowanych zwłokach pojawiły się nowe elementy – krępujący wszystkich drut kolczasty i szklane, paciorkowate oczy wetknięte w oczodoły. Cóż za repertuar musieli tu serwować, skoro ktoś musiał przytwierdzić ludzi do siedzeń? Czy Faust w reżyserii Murnau’a był aż tak koszmarnie zły? Iluzjonista nawet nie podejrzewał, że zaraz będzie miał okazję przekonać się o tym na własne oczy.

Kiedy Montblanc postąpił kilka kroków w kierunku ekranu, rozległ się głuchy, niosący echem huk zatrzaskiwanych z impetem drzwi, które oparły się wszystkim możliwym próbom ponownego otwarcia. Zrezygnowany Michael ruszył przejściem między rzędami krzeseł w kierunku ekranu, jednak nie mógł do niego dotrzeć.

Im szybciej biegł, tym szybciej przejście się wydłużało. Gdy nieco zwalniał, kurczyło się jak guma, aby w końcu wrócić do pierwotnego kształtu, gdy się zatrzymywał. Przebył w sumie sto metrów, jednak uwiązany w tej koszmarnej, zakrzywionej rzeczywistości nie ruszył się nawet o cal. Ponownie zaczął pędzić w stronę ekranu, jednak po chwili zawrócił i pognał do drzwi. Pułapka czasoprzestrzeni była jednak sprytnie zastawiona i magik zobaczył nieskończenie długi korytarz, jakby złudzenie optyczne wielokrotności widziane w dwóch ustawionych naprzeciwko siebie lustrach. Brak możliwości ruchu do przodu ani do tyłu, Michael czuł się jak w potrzasku. I wtedy wysłużony, umieszczony w operatorce projektor zaklekotał rytmicznie, rozbłysnął światłem i na ekranie pojawił się czarno-biały, śnieżący „szum” filmowy jak w starych produkcjach, po chwili jednak zaczął się seans.

Film wyglądał jak sen schizofrenika. Był zbieraniną scen połączonych jakimś wspólnym wątkiem, który zapewne umykał każdemu, z wyjątkiem twórcy tego „dzieła” kinematografii, które wymykało się niestety jakimkolwiek spójnym interpretacjom. Doktor, jego cierpiący na akromegalię senny pomocnik, Diabeł, na dodatek szpital, nimfa i dziwne scenerie wyglądające jak abstrakcyjne malunki na płótnie wykonane przez kogoś lubiącego LSD. A wszystko to dążyło do wielkiego finału, jakim był rytuał, który nie dla wszystkich miał skończyć się happy endem. Kto miał być ofiarą nie dało się wywnioskować, postacie z filmu też zdaje się tego nie wiedziały, co doprowadziło je do szału skutkującego kilkoma scenami wypełnionymi agresją i przemocą. Doktor źle skończył, jego pomocnik także. „Dopełnił się czas rytuału” – brzmiał napis na notatce, którą Michael niedawno znalazł w swojej garderobie… Czy projekcja na ekranie miała zwiastować jego szybki koniec? Jeżeli tak, powinien unikać doktorów i szpitali. Jak na razie nieźle mu to wychodziło.

Film skończył się, jednak stary projektor nadal klekotał, wyświetlając statyczny obraz korytarza utrzymanego w czarno-białej tonacji. Ten ostatni kadr z filmu tworzyłby teraz tło dla przedstawienia scenicznego, gdyby jakiekolwiek było wystawiane w kinoteatrze. Płótno z grą światła rzucaną przez projektor stanowiło czwartą ścianę teatru. Termin ten teatrolodzy rozumieli w dwójnasób - dosłownie – czwarta ściana była tłem dla sceny włoskiej, dekoracją znajdującą się za aktorami. W przenośni, była to umowna granica, za którą rozciągał się cały, nie przedstawiony na scenie, świat postaci scenicznych. Widzowie mogli oglądać tylko jego wycinek, bądź wycinki. W teorii postacie sceniczne żyją własnym życiem i są jedynie „podglądane”. W końcu aktorzy udają, że biorą udział w wydarzeniach rozgrywających się w przeszłości lub w przyszłości, zaś dla postaci scenicznych jest zawsze teraźniejszość. Kiedy ktoś schodzi za kulisy, jako aktor znajduje się poza sceną, a postać sceniczna dalej znajduje się w swoim czasie i miejscu, właśnie za czwartą ścianą. Co za nią było tym razem? Michael w zamyśleniu dotknął chropowatej powierzchni płótna.

Tylko pod palcami nic nie wyczuł, bo nie było żadnego materiału tworzącego ekran. Dłoń Michaela dotknęła pustki. Wyświetlony obraz miał głębię i nie był iluzją, tylko korytarzem prowadzącym gdzieś... dalej.

Zdumiony iluzjonista chwycił mocniej sztucer i z zaciekawieniem przekroczył czwartą ścianę, wchodząc do świata postaci scenicznych, tym samym stając się jedną z nich a przestając być aktorem.
 
Azrael1022 jest offline