Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2014, 08:51   #1
gacoperz
 
gacoperz's Avatar
 
Reputacja: 1 gacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie cośgacoperz ma w sobie coś
Arrow XCOM: Pierwszy kontakt

Na początku nic nie zapowiadało, by ten dzień miał być jakiś szczególny. Ot prawie niezauważalna wiadomość o awarii systemów nawigacji satelitarnej. Większość obywateli szybko przeszła nad tym do porządku dziennego. Codzienna, rutynowa trasa do pracy nie wymagała specjalnego wsparcia technologii. Jednakże w bunkrze, który stanowił centrum dowodzenia sił XCOM wrzało. W dużej, ciemnej sali wypełnionej rządkami monitorów w które wpatrywali się ludzie w białych koszulach i krawatach widać było nietypowe jak na to miejsce poruszenie. Część coś nerwowo robiła przy swoich stanowiskach, inni wisieli na słuchawkach telefonów, ale praktycznie każdy nerwowo zerkał na duży ekran, który znajdował się na ścianie przed nimi. Widniała na nim mapa przypominająca tą, która obrazuje strefy czasowe. Na niej była plątanina sinusoid z poruszajacymi się punktami, po jednym, na każdej. Co chwilę znikał jeden punkt, co chwilę znikała jedna sinusoida, co chwilę któryś z "krawaciarzy" wydawał jęk zawodu i frustracji, albo klął siarczyście.

Całość z przeszklonego biura umieszczonego pod sufitem z tyłu pomieszczenia obserwowało dwóch ludzi. Jeden w skrojonym na miarę, choć bardziej wygodnym niż ozdobnym garniturze. Drugi nosił wojskowe dystynkcje, choć trudno byłoby się doszukać na jego mundurze oznaczeń jakiejkolwiek znanej armii. Poza naszywką XCOM i gwiazdkami na pagonach, nie miał żadnych oznaczeń czy odznaczeń. Mężczyzna w garniturze właśnie kończył rozmowę telefoniczną, podczas gdy oficer kontemplował widok mapy, na której po chwili zniknął kolejny punkt.
- Kolejny, dyrektorze. - Oficer spojrzał na monitory za plecami dyrektora, gdzie cały czas wyświetlały się rzędy liter. - Tym razem chiński. Nad Europą. To się nie skończy dobrze.
- Wiem generale. - Dyrektor odłożył słuchawkę. Telefon natychmiast zadzwonił znowu, ale nie odebrał go. Dwaj mężczyźni stali wpatrzeni w siebie.
- Ten atak jest bez sensu z punktu widzenia dowolnego państwa, które miałoby środki na coś takiego. Nie musze widzieć pieprzonych zielonych ludzików, żeby poznać, że to atak z zewnątrz. Czas wdrożyć plan obrony.
- A jeśli się mylimy? Połowa globu już podnosi wojska w stan gotowości przeciwko drugiej połowie. Naszym celem jest chronić przed obcymi, nie rodzimymi zagrożeniami.
- Ogłoszenie stanu gotowości jeszcze nie niesie ze sobą tak daleko idących problemów. A wolę mieć wszystkich ludzi na miejscu kiedy zacznie sie atak.

Dyrektor nie odpowiedział, ale w na jego twarzy dało się wyczytać postępującą akceptację tego, co sie działo wokół, i tego, co należało zrobić. Podszedł do ściany z monitorami i otworzył panel między nimi. Generał zrobił to samo kilka z drugiej strony pokoju. Każdy z nich wyjął klucz, który umieścił w otworze dopiero co odkrytym przez panel. Obaj bez słów przekręcili go jednocześnie wyćwiczonym gestem. W bunkrze zapaliły się czerwone pulsujące światła. Powietrze wypełnił komunikat o ogłoszeniu alarmu. Chwilę później wiadomości tekstowe dotarły do agentów pozostajacych poza instalacjami XCOM, a same bazy opuściły samochody z ludźmi majacymi ich jak najszybciej dostarczyć na miejsce.
- Cholera. - Rzucił dyrektor zapalając pierwszego od kilku miesięcy papierosa. - Mam nadzieję, że to tylko pieprzony wybuch na słońcu.


***

Będąc już wyekwipowani na tyle, na ile pozwalała sytuacja, biegliście pochyleni do ospreya, którego silniki zaczęły pracować przed chwilą. Wiedzieliście, że alarm trwa już kilka godzin, ale nerwowa atmosfera i wszechobecny pośpiech w całym XCOM powodowały, że ciężko było kogoś zatrzymać by się dowiedzieć, co się stało. Wy też biegaliście, więc i was cieżko byłoby o coś spytać. Wbiegliście do środka i zajęliście miejsca, jak na ćwiczeniach. Ku waszemu zdziwieniu maszyna była prawie pusta. Poza wami było tam tylko dwóch ludzi w typowych czerwonych strojach służb ratunkowych: lekarz i ratownik. Gdy tylko samolot wystartował ten pierwszy zwrócił się do was.
- Podobno nie było możliwości was wdrożyć w sytuację, więc zrobimy to w trasie. Kilka godzin temu chłopakom od monitorowania przestrzeni zaczęły znikać satelity. W tej chwili zostało już tylko kilka. Ogłoszono alarm i okazuje się, że całkiem słusznie, bo godzinę temu zaczęły się ataki w różnych miejscach. "Nieznane siły" uderzyły na duże ośrodki miejskie. W internecie jest masa filmików pokazujących napastników. Mamy tam normalnie Gwiezdne Wojny. Część opinii publicznej jeszcze nie wierzy w to co sie dzieje, reszta panikuje. My lecimy do San Francisco, to jedno z zaatakowanych miast. Wylądujemy na Levi's Stadium, gdzie zorganizowano punkt ewakuacyjny. Osprey będzie brał udział w wywożeniu cywilów a my będziemy im pomagać, więc przykro mi chłopaki, ale na ziemi jesteście zdani na siebie. Macie tam przywrócić porządek i zapewnić ochronę ewakuacji. Jeśli skopiecie tyłki kilku obcym, to bardzo dobrze. Jeśli przy okazji zbierzecie dla nas w dziale badań trochę próbek, to jeszcze lepiej. Miasta obecnie bronią oddziały Gwardii Narodowej, ale podobno są w rozsypce. Nawet żołnierze panikują. Możecie się też natknąć na próbujących opanowywać sytuację policjantów. Niestety łączność radiowa jest niepewna, podejrzewamy, że jest zakłócana. Spróbujcie zdobyć zaufanie służb i skoordynować je do obrony stadionu i sprowadzania tam cywilów. Istnienie XCOM zostało odtajnione w momencie jak pierwszy ufok postawił bucior na naszej planecie, ale to wasza sprawa co im powiecie. Wcale nie muszą was przywitać przyjaźnie, jeśli dowiedzą się, że już od lat przygotowywaliście się na atak obcych, a im nikt nic nie powiedział. Uważajcie też na potencjalnych szabrowników, pożary i spanikowanych cywili. To typowe zagrożenia przy takich katastrofach.

Doktor wyjrzał przez okno, jakby chciał sobie jeszcze coś przypomnieć.
- Podsumowując, macie zebrać rozproszoną Gwardię i służby i zabezpieczyć stadion. Ponadto wszelkie próbki jakie zbierzecie będą cenne. Zdjęcia, nagrania wideo, broń, technologia, zwłoki obcych. Jeńcy też, jeśli się uda. No i pamiętajcie o robieniu dobrej prasy dla naszej organizacji. - Tu uśmiechnął się szeroko przez chwilę. - Dobra, mamy jeszcze chwilę zanim dolecimy, jakieś pytania?
 
__________________
Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka.
A życie jak osioł ucieka...
gacoperz jest offline