Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2014, 09:39   #513
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf wpadł na pierwszego orka szarżą w chwili gdy ten odwracał się w stronę nowego zagrożenia. Tarcza zderzyła się z zielonym cielskiem sprawiając że bestia zatoczyła się dwa kroki i zaraz padła na ziemię z brutalnie rozciętym łbem.

- Raaaaaaghhh! - zakrzyknął niemal zwierzęco podnosząc miecz do góry.

Z kilkunastu gardeł niedoszłych strzelców rozległy się podobne okrzyki bojowe. Przepełnione adrenaliną, emocjami i desperacką żądzą przetrwania. Zbrojni wpadli na tylne szeregi orków z miejsca kładąc kilku najbardziej zaskoczonych lub najsłabszych. Wolf pokazał im że przeciwnik krwawi i tyle wystarczyło by podnieść morale. Mieli szansę wygrać i mieli szansę to przetrwać. W tym momencie nie liczyło się nic więcej.

Po tych pierwszych kilku chwilach przyszła jednak odpowiedź, gdy część orków w końcu stawiła opór kontratakowi. Trzech zbrojnych padło usieczonych bezlitosnymi uderzeniami tasaków. Padli na ziemię z wytrzeszczonymi w przerażeniu i bólu oczami i coraz więcej juhy wsiąkało w zmarzniętą ziemię. Ludzie nie stracili jednak werwy.

Wolf stał w pierwszym szeregu i nie zamierzał się cofać. Nie musiał już wydawać rozkazów. W tej siekaninie nie było miejsca na taktykę. Bezpośrednie zwarcie w tej sytuacji rządziło się już własnymi prawami - zabij, albo zgiń. Zaczynały go boleć ramiona od przyjmowania uderzeń na tarczę i wykonywania potężnych zamachów i pchnięć.

Na szczęście krasnoludy zbierały swoje żniwo po swojej stronie dziedzińca. Zakleszczeni między krasnoludzkimi tarczownikami, a ludzkimi miecznikami, orkowie nie mieli ostatecznie szans. Niewyszkoleni w walce wręcz strzelcy padali jeden po drugim, ale ich kontrnatarcie wystarczyło, by przechylić szale zwycięstwa na stronę obrońców.
Niedługo później Wolf stanął obok Leroka na placu spływającym krwią i zasłanym ścierwami zielonych oraz ciałami ludzi i krasnoludów. Obaj dyszeli ciężko niczym kowalskie miechy. Ubabrani we krwi przeciwników, wyglądali niczym demony wojny. Wolf podniósł miecz do góry i krzyknął zwycięsko. Lerok mu zawtórował - tak jak i nieliczni pozostali przy życiu piechurzy.

Ten dzień nie był stracony.
 
Jaracz jest offline