- Hijos de putas. - Ruiz z włosami postawionymi na sztorc gramolił się z trawy. Zbeształ się w myślach za niezałożenie rękawic. Szczęście w nieszczęściu, że Marco natychmiast odsunął laser od siatki i porażenie trwało ledwie ułamek sekundy, bo mogło się skończyć gorzej niż lekkim poparzeniem dłoni.
- Nie da się ukryć, że jestem perfecto przewodnikiem - powiedział.
Gdy Alker ciął siatkę, Kolumbijczyk drżącymi rękami pozbierał swoje graty.
- No dobra - rzekł. - Jak przejdziemy biegniemy do kamer, póki działa ten zakłócacz. Nie zakrywajmy ich tylko przekręćmy w odwrotne strony. Tych kamer muszą być tu setki a siatka i dżungla wygląda wszędzie tak samo, Fumadores nawet się nie kapną, że patrzą na inny kawałek. |