Niklaus starał się najlepiej jak umiał opatrzyć kapitana, ale zdecydowanie nie był medykiem. Jego wysiłki wydawały się daremne. Horst ciągle krwawił i tracił świadomość. W dodatku jak na złość zgubili drogę. Prawdopodobieństwo znalezienia medyka w głuszy było oczywiście wielokrotnie mniejsze niż w mieście, co stawiało pod znakiem zapytania, czy kapitan doczeka się pomocy. Przynajmniej zgubili pościg. Jak kapitan zginie nie pozostanie nic innego jak porzucenie misji- "Szkoda tylko uciętego palca"-pomyślał z kwaśną miną niziołek. Gdy wyjechali na polanę i zobaczył starca przed chatą, gdzie suszyły się zioła od razu przeszło mu przez myśl, że musi być znachorem a przynajmniej lepiej się zna na opatrywaniu ran niż on. Na słowa Albrechta tylko skinął głową. Zsiadł z wozu i podszedł do starca. - Witajcie! Mamy problem. Jeden z naszych towarzyszy został ranny. Znacie się może na opatrywaniu ran? Zapłacę złotem. |