Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2014, 08:27   #25
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Widząc, że Albrecht przejął lejce i panuje nad zaprzęgiem Heinrich mógł skupić się nad własnym koniem i szukaniem dogodnego miejsca na popas i należyte opatrzenie kapitana. Na domiar złego, jego kamraci najwyraźniej mieli własne problemy - Albrecht i Erik najwyraźniej się nie dogadywali, obaj mając różne sposoby na rozwiązanie problemów. Albrecht miał sporo racji, a Ranald, będąc bogiem łotrów wspierał również robiących nożami rzezimieszków i czasem uśmiechał się do łotra, który zgrabnie potrafił otworzyć komuś gardło. W końcu droga łotra to droga przemocy - nikt przecież dobrowolnie nie rozstaje się z bogactwem - nagrodą Ranalda za wysiłek łotra. Heinrich odnosił wrażenie, że kapitan sporo zapłacił za swoją bogobojność i szlachcica nie opuszczało wrażenie, że wybrał nie tego łotra jako "świętego". Cóż, Ranald bywa również dowcipny. Należało jednak poszukać jakiejś bezpiecznej polany, na której można byłoby zatrzymać wóz.Tymczasem jak na złość polany nie było a droga którą jechali powoli zwężała się, aby w końcu zamienić się w wąską, kamienistą ścieżkę. Polana w końcu się znalazła i w dodatku zamieszkała przez jakiegoś leśnego dziadka. Patrząc na drogę i leśną polanę Heinrich zaczął nabierać pewności, że w czasie szaleńczej galopady zjechali w pewnym momencie z głównej drogi. Pozostawał więc powrót lub skorzystanie z polany i być może z pomocy nieznajomego.
Niziołek pierwszy zagadnął starego, który wypluł z siebie potok mało zrozumiałych słów - Ani chybi pomylony - przemknęło Heinrichowi przez myśl ale nie dał po sobie poznać, bo stary najwyraźniej się rozgadał, paplając o niebieskich kwiatkach mających pomóc w leczeniu. Stary odpłynął wkrótce po zobaczeniu Erika....cóż, może kapitan miał jednak rację? W każdym razie najwyraźniej kompania Erika nie służyła Eremicie, bo nie powiedział już nic więcej.
-Kwiatki i zioła by wyjąć kulę? Wielce wątpliwe. Widziałem, jak obozowi lekarze robią to ostrym nożem i szczypcami. Nie mamy ani lekarza, ani owych narzędzi. Wolałbym też nie zostawiać tu kapitana w rękach nieznajomego. A przynajmniej nie samego... - Heinrich głośno wyraził swoje wątpliwości.
-Herr Nikolaus, znacie się na zielarstwie? Wiecie o czym mówi ten człowiek? - Heinrich zagadnął niziołka
 
Asmodian jest offline