Mieszaniec usiadł po chwili. Wyglądało na to, że nie od razu grupa ruszy do zamku, więc i stać dłużej nie było sensu. Zerknął do kufla, który okazał się być pusty. Cóż, musiał się obyć bez alkoholu. - Nie obrażaj nas - oburzył się, gdy posłaniec przyrównał go i pozostałych do bandy najmitów. - Skoro ich tylu jest, to dlaczego przyszedłeś do nas? -Duża płacą i czasem mają śliczne córunie? Po wykonaniu zadania odda nam ją i połowę ziem. Jeśli mam rację, to ja ją biorę - roześmiał się, by po chwili całkiem spoważnieć. - A tak serio, nie znudziło się wam chronienie stad baranów przed kulawymi wilkami, czy inne eskorty biednych kupców, którzy obawiają się kilku drabów z patykami zamiast mieczy? Sprawdźmy czego dokładnie chce nasz książę, a jak robota nam nie podpasuje, to poszukamy czegoś innego. W tej chwili nie mamy nic lepszego do roboty, chyba że ktoś chce się zalać do nieprzytomności, ale z tym może być problem, bo mój książęcy skarbiec jest pusty - po ostatnich słowach spojrzał na Wezza, który idealnie podkreślił sytuację. - Jak zwykle doskonale wiesz, jak to się skończy.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |