Dash i Jolly Roger spali w najlepsze gdy Teerik siedział pod palmą i medytował. Czuł wszystkie żywe stworzenia na wyspie i ryby w wodzie. Czuł obecność drugie jedi i dwóch braci. To miejsce tętniło życiem, pierwotną siłą wolne niczym morze przed nim. Nie ma już wiele planet takich jak ta...
Nagle poczuł jak Kama kładzie rękę na jego ramieniu i potrząsa nim lekko. Gdy jedi otworzył oczy zobaczył uśmiechniętego wielkoluda. Gdy ten upewnił się iż zwrócił na siebie uwagę Teerik'a wskazał na morze. Po waflach w oddali ślizgał się statek o białych żaglach. Żaglowiec zbliżał się szybko i pewnie tylko minuty dzielił ich od spotkania z załogą okrętu. Sądząc po reakcji Kamy chyba byli przyjaźni.
Dash'a obudził zapach palonego drewna. Gdy wyjrzał z szałasu zobaczył Kamę pokazującego coś Teerik'owi. Szybko dostrzegł zbliżający się okręt. Mógł być to statek o którym wcześniej mówi Roger, choć niekoniecznie.
-
Jest piękny, prawda? - odezwał się znajomy głos. Jordan właśnie wyczołgał się z szałasu i teraz z uśmiechem patrzył na szybko zblirzjący się żaglowiec.