Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2014, 19:20   #15
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Las
Kaspar i Tissel, którzy oddzieli się od reszty drużyny zagłębili się w las. Z jednej strony chcieli nazbierać trochę ziół, a z drugiej poszukać jakieś groty lub innego bezpiecznego miejsca na nocleg, gdyby ceny w karczmie okazały się zbyt wysokie.
Las ku ich radości okazał się obfity zarówno w leśne runo, jak i zwierzynę. Kilka razy widzieli przebiegającą w pobliżu sarnę, czy zająca. Wystarczyło tylko się dobrze przyczaić i kolacja sama przyjdzie.

Gdy Tissel miała już pełny koszyk, oboje zdecydowali się dołączyć do reszty.


Karczma "Rzym"
Negocjacje, o ile tak można było nazwać tę rozmowę, były nader krótkie. Najemnicy o dziwo nie zająknęli się nawet o sumie za jaką przyjdzie im pracować. Być może na prawdziwe negocjacje szykowali się dopiero z księciem, a być może wystarczyła im sama obietnica sowita zapłata.
Gdy wszyscy skończyli posiłek, wysłannik księcia Igthorn, którego wołano Baldrick, poprowadził drużynę do zamku.

Dzień chylił się powoli ku końcowi, ale według słów Baldricka zamek znajdował się zaledwie niecały kilometr od karczmy.

Drużyna szła powoli za swym przewodnikiem. Wszyscy zastanawiali się, co też ich czeka na zamku. W całej swojej najemniczej karierze, nie mieli jeszcze okazji pracować dla księcia. Jeżeli Baldrick ich nie oszukuje, to zlecenie to może się okazać życiową szansą.

Gdy grupa zbliżała się do skrzyżowania dróg z przeciwnej strony dojrzeli dwójkę swoich towarzyszy, którzy postanowili udać się do pobliskiego lasu.

Na rozstaju dróg
Powitanie najemników było krótkie i rzeczowe. Z jednej strony grupa, która była w lesie opowiedziała o obfitości runa i zwierzyny, a grupa z karczmy odwdzięczyła się opowieścią o nowym zleceniu, które może nieść perspektywę sowitej zapłaty.
Baldrick słysząc o lesie i znajdującej się w nim zwierzynie, zapytał:
- Nie zebraliście tych ziół w naszym lesie?
Kaspar i Tissel nie zdążyli odpowiedzieć, gdyż z krzaków wyłoniło się trzech opryszków.

- Siemanko Baldrick - zagadał blondyn z bielmem na oku.
Sługa księcia Igthorna, aż dygnął na te słowa.
- Niezłych żeś sobie przydupasów znalazł - zakpił chudzielec.
- Nie myślisz chyba, że jak żeś się otoczył zbrojną hałastrą, to nam ujdziesz, co?
- Albercie, nie teraz błagam - zapiszczał Baldrick.
- Twój czas się skończył łajzo - burknął grubas ze szramą na czole.
- Ratujcie mnie - szepnął Baldrick do stojącego najbliżej Jorraha - Ja wszystko później wyjaśnię.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor

Ostatnio edytowane przez Python : 22-07-2014 o 19:26.
Python jest offline