Ancar idąc z pozostałymi do zamku, trzymał w dłoni strzałę o lotkach z czarnych piór. Obracał ją między swoimi palcami, jak to miał w zwyczaju. Robił to raczej po to, aby zabić chwilową nudę w trakcie drogi, niż by używać strzały do celów ofensywnych.
Gdy dołączyła do nich dwójka towarzyszy, wyszczerzył się w ich stronę. - Idziemy ratować dziewice, zabijać smoki, czy czego tam sobie zażyczy pewien książę. A w nagrodę śliczna córunia - zdążył już zapomnieć, wysłannikiem jakiego księcia był Baldwick. Zresztą kogo to obchodziło. Liczyło się, jakie zadanie dla nich ma i jak duża będzie nagroda.
W momencie pojawienia się trójki opryszków, półelf zatrzymał się i zacisnął dłoń na drzewcu strzały. - Ale brzydale. Toż to orki są ładniejsze - rzucił nie tyle do nieznajomych, co do swoich towarzyszy. - Trzech na siedmiu, głupi pomysł - nie liczył posłańca, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że nie będzie z niego pożytku. - Zanim zdążycie coś zrobić ta strzała znajdzie się w dupsku jednego z was. Wtedy będzie siedmiu na dwóch. Naprawdę warto? - z jego ust nawet na chwilę nie znikał uśmieszek, gdy to wszystko mówił. - Ktoś wspominał o rozgrzewce? Chyba mamy prostą robotę, ochronić biednego posłańca, przed bandą brzydali - ostatnie słowa kierował do Jorraha, przypominając sobie, co mówił on wcześniej w karczmie.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka?
Ostatnio edytowane przez Saverock : 22-07-2014 o 20:46.
|