Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2014, 22:05   #19
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Wiedzieli, że przybędą za późno. Wiedzieli, a mimo to popędzili przed drugą, wolniejszą grupą. Wiedzieli, a mimo tego czuli rozczarowanie, gdy czarownik dostał się do miasta przed nimi. Wtopił się w tłum i teraz odnalezienie go było równie proste jak złapanie pstrąga gołymi rękami. Nie niemożliwe, ale...

***

Klemet wszedł w tłum okupujący osadę. Spomiędzy pijanych wojowników, przekrzykujących się kupców, dyskutujących posłów starał się wyłowić fałszywą nutę. Coś, co dysonuje w całości. Dokoła był gwar. Każdy zajęty był sobą i podekscytowany zbliżającą się ucztą.

Spośród tłumu wyłowił grupę dzieciaków przebiegających między mężczyznami. Złapał jednego z nich za kołnierz, gdy ten prawie nadepnął mu na stopę i podniósł w jednej ręce aż zadyndał nogami nad ubitym śniegiem. Jego zawzięta twarz wydała mu się znajoma. Szybko przywołał wspomnienie zasmarkanego malca, któremu dwie zimy temu nastawiał rękę.

- Jak cię zwą? - spytał prosto, bo wspomnienie znikało w mgle przeszłości.

- Ketilbjorn Dumbson. - odpowiedział od razu malec z rozszeżonymi oczami broniąc się, aby nie okazac strachu choć widac było, że łzy zbierają sie w kącikach oczu, gdy patrzył w twarz Klemeta a jakby widział co najmniej Lokiego.

- Ketilbjorn - zasmakował słowa stawiając chłopaka na ziemi - ile masz już wiosen, osiem? - specjalnie dodał mu lat.
- Sześć - odrzekł.

- Na prawdę? - udał zdziwienie. - Wyglądasz na starszego. Słuchaj Ketilbjorn, mam dla ciebie zadanie, bardzo ważne zadanie. Zadanie, które mogę powierzyć tylko komuś odważnemu.

Poczekał aż słowa dotrą do malca.

- Ketlibjorn, czy dobrze cię wybrałem?

Chłopak wytarł ukradkiem oczy w rękaw. Słowa Klemeta wyraźnie podbudowały jego samoocenę. Przytaknął.

- Chodź ze mną - thulr pociągnął go między chaty, tam gdzie nie stali na widoku. Przyklęknął na jedno kolano, by wzrokiem zrównać się z Dumbsonem. - Słuchaj uważnie Ketlibjorn, bo od twojego zadania może zależeć życie jarla. Życie nas wszystkich. Rozumiesz?

Oczy chłopaka rozszerzyły się, lecz przytaknął. Słuchał uważnie.

- To dobrze - Klemet starał się mówić powoli, wyraźnie. - Wiesz co wydarzy się za chwilę Ketlibjorn?

- Święto Jol? - spytał malec niepewnie.

- Tak - przytaknął. - Ale co ważniejsze, Jorun zostanie ogłoszona następcą jarla. ​

​Wpatrzył się w twarz szczyla. W jego podekscytowane, świecące się oczy. Już na końcu języka miał by opowiedzieć o złym człowiek, czarowniku, który przyjechał do Rohaldu by rzucić klątwę. Wspomniał jednak słowa Jorun. Postanowił nie mówić mu całej prawdy.

- Bogowie nas obserwują Ketlibjorn i patrzą czy nie popełnimy błędu. Czy należycie potrafimy zadbać o bezpieczeństwo obrzędów, jarla i jego córki. Ktoś może chcieć nas ośmieszyć. Potrzebuję oczu i uszu Ketlibjorn.



Ściągnął z szyi naszyjnik z runem.


- Zbierzesz chłopaków, powiadom kogo się da - założył mu rzemień na szyję - Pokaż medalion i powiedz, że ja cię wysyłam. Obserwujcie obcych. Szczególnie tych kręcących się wokół placu, chaty jarla. Ktoś może zechcieć podrzucić coś, co zakłóci obrzędy. Gdy zauważycie coś podejrzanego​... kogoś podejrzanego, odnajdźcie Sighvatra i opowiedzcie mu o tym. On będzie wiedział co zrobić z tą wiadomością.

​Położył ciężką dłoń na głowę chłopca.

- Zrozumiałeś Ketlibjorn?

​Chłopak przytaknął.

- Jeśli dobrze się spiszesz, bardowie będą pisać pieśni o chłopcu, który uratował jarla.

Nie wiedział czy tak będzie ale wiedział jedno, czarownik nie powinien upatrywać zagrożenia w chłopcach kręcących się po osadzie.

Widział jak malec odbiegł i nie było trzeba czekać długo nim otoczyło go trzech harpaganów w podobnym wieku. Szeptając między sobą z przejętymi minami rozglądali się wszyscy po dorosłych w osadzie.

Klemet wiedział dobrze, że ziarnu zasianemu trzeba dać wykiełkować, więc oddalił się niespiesznie. W zatłoczonym mieście nie łatwo było o spokojne miejsce ale thulr niejedną duszę zatrzymał w Midgardzie a jego autorytet różne drzwi otwierał. Tak też znalazł sobie wkrótce ustronny kąt, cichą izbę, w której skórę owczą wyciągnął i intonując cicho pieśń, krwią własną zaczął ją plamić wyrysowując runy.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline