Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2014, 22:06   #22
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
W tym samym czasie dłoń Wezza poszybowała łukiem i trafiła na bujną, śnieżnobiałą czuprynę Ancara. Następnie, z szerokim uśmiechem skierowanym do trójki niezbyt urodziwych dżentelmenów, nachylił się nad półelfem i Jorrahem.

-Zluzujcie trochę. - Wyszeptał. - Może i wyglądają na idiotów, ale są coś zbyt pewni siebie, jak na sytuacje, w której się teraz znaleźli. Węszę tu jakiś podstęp. Rozglądajcie się bacznie wokół i trzymajcie ręce blisko broni. - Po krótkiej przerwie dodał. - A jakby co, to biorę wielkoluda. - Po tych słowach, Wezz wykonał porozumiewawcze spojrzenie z resztą towarzyszy i, ciągle się uśmiechając, przemówił.

-Oj, Ancar, Jorrah! Nie powinniście mówić tak do tych, jakże... zacnych dżentelmenów. - Mówił, wykonując przy tym teatralne gesty. - Naprawdę przepraszam za nich. Witam, zwę się... - Zawahał się na chwilę i spojrzał na nich, a następnie na Baldrick'a i przypomniał sobie o jego listach gończych wywieszonych w każdym mieście. Uświadomił sobie też, że zapomniał założyć chusty na twarz. Nie pozostało mu nic innego, jak mieć nadzieje, że nikt z nich nie widział jego podobizn na plakatach, ani nie poznał imienia zapisanego na nich. -...Wilson. Wybaczcie, jednakowoż nie możemy pozwolić by temu człowiekowi stała się jakaś krzywda. Przynajmniej dopóki nie zaprowadzi nas do swego pana. W zaistniałej sytuacji proszę was o jak najszybsze oddalenie się, bo moi towarzysze, choć przesympatyczni, mogą niewątpliwe wyrządzić wam niemałą krzywdę. – Przemawiając przez cały czas gestykulował lewą ręką, a prawą powoli kierował w stronę sztyletu przypiętego do pasa.
 
Hazard jest offline