Razem z
Tissel z lasu wyłonił się czarnowłosy młodzieniec z wyglądu odbiegający daleko od stereotypowego najemnika czy poszukiwacza przygód. Był raczej mizernej postury a jego dziedzięca twarz nie pomagała zatrzeć wrażenie typowego słabeusza.
http://static.guim.co.uk/sys-images/...Merlin-010.jpg
Będąć najmłodszym i najsłabszym fizycznie z grupy Kaspar często pada ofiarą żartów i docinek ale ten młody otwarty i gadatliwy chłopak wie, że wszyscy doceniąją i szanują jego wiedzę i umiejetności. Jak każdy kto posiada sporą wiedzę ciężko jest mu się ustrzec od przemądrząłych i napełnionych pychą wypowiedzi. Jako że ma niespełna 25 wiosen zdarza mu się być niepoprawnym marzycielem i bardzo szybko podpalać z byle powodu. Jednak kilka słów ludzi, których Kaspar uwazą za swoje autorytety pomagają go przywrócić na ziemię.
Tak, Kaspar może i stracił swoją naturalną rodzinę ale tutaj właśnie odnalazł ją na nowo. Za swoich przyjaciół - bo tak nazywa tą niecodzienną zbieraninę oddał by życie i jest pewien, że każdy z nich postąpił by identycznie.
Rozgadany na temat ziół, wywarów i ogólnej wiedzy jaką posiadał - a którą jak zwykle chciał się pochwalić- prawie nie zauważył reszty drużyny.
Na słowa
Ancara aż się uśmiechnął, wiedział że młody półelf pije do niego. Kiedyś nie opatrznie Kaspar zdradził się że za młodu z wypiekami na twarzy czytał opowieści i legendy o herosach i bohatera, którzy nie raz, nie dwa ratowali świat, zabijali smoki i ratowali księżniczki. Jego marzeniem od zawsze było być taki jak oni. Oczywiście brutalny świat zweryfikował jego marzenia ale to i tak nie zmienia faktu, że kompani tak szybko nie zapomnieli o tym jaki był naiwny za dzieciaka.
No to świetnie coś w końcu dla mnie! uśmiechnał się Kaspar
Po czym podszedł do
Jorraha i źle rozumiejąc jego minę z uśmiechem zagadnął:
Jak tam w karczmie, mieli coś zjadliwego? Macie też dla mnie coś jak prosiłem?
Gdy na drogę wyskoczyły 3 draby a
Ancar szykował się do ataku. Kaspar szturchnął lekko półelfa i wskazując na czarodziejkę
Goina znacząco powiedział:
Poczekaj na werdykt....
Nie raz już widział jak czarodziejka zabiera się do tego typu zaklęć poza tym poczuł to znajome mrowienie na lewej łopatce. Gdy ktoś w okół niego rzucał czar to prostu tak już miał.
Po wypowiedzi
Wezza który jak zawsze był bardzo bezpośredni, ale Kaspar lubił go za to łatwiej się było z nim dogadać niż z kobietami z drużyny, one zawsze były dla niego zagadką, młody czarodziej wycofał się na tył nie dlatego iż spodziewał się jakiegoś zdradzieckiego ataku - nie raz widzieli taki głupców jak ci 3- ale wiedział, że ta walka nie potrwa nawet 30 sekund więc nie miał nawet zamiar się do niej mieszać.
~Po co tracić zbędnie siły? -pomyślał ~ zrozumieją przecież pamiętają co stało się ostatnio jak zemdlałem z wycięczenia...